Chcą opodatkować firmy pożyczkowe i zwolnić z podatku aktywa banków w postaci obligacji skarbowych.
Bankowe inwestycje w obligacje / Dziennik Gazeta Prawna
Sejmowa Komisja finansów publicznych jutro zajmie się projektem ustawy o podatku od instytucji finansowych. Poseł Andrzej Jaworski, jej przewodniczący, mówi, że zgłoszono do niego wiele poprawek. – Niektóre dotyczą tzw. parabanków. Jestem za tym, żeby pozabankowe firmy pożyczkowe też były obłożone podatkiem. To z nimi mamy największe problemy. Ale musimy mieć informacje na temat struktury rynku, wtedy będziemy podejmować decyzje – dodaje Jaworski.
Gdyby został zastosowany próg wielkości aktywów podlegających opodatkowaniu, to nową daninę płaciłaby zapewne tylko jedna firma: Provident. Pozostali uczestnicy rynku są na to zbyt mali. – Jesteśmy dużą instytucją finansową i pewnie potencjalnie jedyną firmą pożyczkową, jaką nowy podatek mógłby objąć. Czekamy na ostateczny projekt i mamy nadzieję, że nie będzie to ustawa napisana pod jeden podmiot z sektora. Zaburzałoby to konkurencję – uważa Roman Jamiołkowski z Providenta.
Szef komisji finansów publicznych podkreśla, że przy podejmowaniu decyzji w tej sprawie ważne będzie stanowisko rządu. Podobnie jak przy innym pomyśle, który zgłaszali niektórzy posłowie (również z PiS) – czyli zwolnienia z podatku aktywów bankowych, którymi są obligacje Skarbu Państwa. – To jest temat do zastanowienia, ale chciałbym usłyszeć opinie zainteresowanych stron. Nie dostałem żadnej informacji od banków na ten temat i nie wiem, jakie jest ich stanowisko, nie mówiąc o stanowisku rządu – ucina poseł Jaworski.
Analitycy ostrzegają, że gdyby utrzymać propozycję podatku w pierwotnej wersji, mogłoby to mieć negatywny wpływ na rynek obligacji skarbowych. – Oczywiście, że wprowadzenie podatku od aktywów odbije się na aktywności banków na rynku obligacji Skarbu Państwa. Będą wolały skupić się na aktywach o marżach i zwrocie pozwalającym z naddatkiem pokryć koszty związane z podatkiem – ocenia Marcin Jabłczyński, analityk Deutsche Banku. Jego zdaniem ustawa w obecnym kształcie to ewidentna zachęta dla banków do koncentrowania się na najbardziej rentownych segmentach, czyli na szybkich, krótkoterminowych kredytach z wysokimi marżami, m.in. na pożyczkach konsumenckich. – To oznacza cios dla gospodarki, bo w Polsce rozwój i inwestycje opierają się na kredytach bankowych – tłumaczy analityk. Obecnie w przypadku kredytów hipotecznych marże banków wynoszą 1,8–2 proc., a w przypadku dużych kredytów dla korporacji często nie przekraczają 1 proc. Na pożyczkach konsumpcyjnych to 6–7 proc. Dla porównania rentowność dwuletnich obligacji skarbowych to 1,79 proc., w przypadku pięciolatek wynosi ona 2,32 proc., zaś papierów dziesięcioletnich – 2,913 proc. Banki mają obligacje skarbowe warte ponad 160 mld zł.
Kolejną zmianą w projekcie ustawy może być zwolnienie z podatku bankowego instytucji finansowych objętych programem naprawczym. Takie rozwiązanie popiera m.in. Ministerstwo Finansów. Specjaliści twierdzą, że taki przepis nie spowoduje ucieczki banków w procesy naprawcze. Marta Czajkowska-Bałdyga, analityk DM BPS, wskazuje, że wiąże się on z różnymi zobowiązaniami i ograniczeniami, może trwać wiele lat i nie jest raczej doświadczeniem, które zarządzający bankiem chcieliby zapisać na swoim koncie.
– Znacznie większym problemem jest możliwość wpadania banków w straty właśnie z powodu podatku, który będzie przewyższał wypracowane zyski. Takie przypadki nie są wykluczone również m.in. wśród mniej rentownych banków notowanych na GPW. To wydaje się o wiele bardziej prawdopodobną przyczyną wprowadzania programów naprawczych niż działanie zarządów z premedytacją – dodaje.
Teraz programy naprawcze prowadzi siedem banków komercyjnych i 35 spółdzielczych. W tym czasie osiągany zysk w pierwszej kolejności pokrywa straty, a w drugiej może zasilić fundusze własne.