Sprzedaż traktorów wyhamowała. W obliczu gorszych wyników branża może zamknąć rok z nowym liderem
O prym w tegorocznym rankingu sprzedaży nowych traktorów na polskim rynku do samego końca walczyć będą włoski New Holland i amerykański John Deere. Ten pierwszy w ostatnich latach regularnie sprzedawał u nas najwięcej nowych ciągników i dystansował konkurencję nawet o kilkaset sztuk. Amerykanie z kolei jeszcze nigdy nie zakończyli roku na czele sprzedaży. Tym razem walka o złoty medal będzie trwała do końca.
Od stycznia do października to firma z USA notowała lepsze wyniki. Przez 10 miesięcy polscy rolnicy zarejestrowali 1796 maszyn amerykańskiego producenta, czyli tylko o 17 więcej niż New Holland. Po 20 dniach listopada na prowadzeniu znów są jednak Włosi, którzy w tym miesiącu poprawili swój wynik o 47 maszyn. John Deere w listopadzie urósł o zaledwie 19 rejestracji.
– Niektóre marki wykorzystują rejestracje czasowe, którymi podbijają wynik. Część takich rejestracji w przypadku firmy John Deere właśnie wygasa. W moim przekonaniu m.in. z tego powodu New Holland na ostatniej prostej minimalnie wyprzedzi Amerykanów – prognozuje Mariusz Chrobot z firmy Martin & Jacob, która specjalizuje się w analizach rynku rolniczego. Bez względu na wynik z ostatnich dwóch miesięcy to firma zza oceanu będzie miała większe powody do zadowolenia.
Cały ubiegły rok John Deere zakończył w Polsce z 1848 rejestracjami i wiele wskazuje, że tegoroczne statystyki będą podobne. Za to jego główny rywal nie ma już szans na powtórzenie ubiegłorocznego wyniku 2578 zarejestrowanych traktorów. Gorsze wyniki to jednak nie tylko problem Włochów, a niemal całej branży. – Skończyły się środki z poprzedniej puli Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich i większość rolników czeka na nowe rozdanie – tłumaczy Mariusz Chrobot.
O tym, jak wielki wpływ unijne środki mają na decyzje rolników, świadczą wyniki rejestracji z czerwca 2015 r., gdy po wypłacie zaległych środków z PROW sprzedano rekordową liczbę 2002 nowych ciągników. W lipcu, po odcięciu finansowania, nowych nabywców znalazło zaledwie 781 maszyn. Mniejsze fundusze natychmiast przełożyły się na spadek całego rynku. W 2012 r. sprzedaż wynosiła prawie 20 tys. egzemplarzy, czyli była niemal dwa razy większa niż obecnie.
Wzmocnienie rynkowej pozycji jest istotne dla Amerykanów z jeszcze jednego powodu. Firma sprzedaje głównie silne i bardzo drogie maszyny, a co za tym idzie generuje większe przychody niż konkurencja. Mocno trzyma się w segmencie powyżej 100 KM i dominuje w kategorii powyżej 200 KM, gdzie w pierwszej dwudziestce znajduje się aż siedem modeli tego producenta (New Holland ma w Top 20 tylko trzy modele). Średni koszt takich maszyn w standardowym wyposażeniu to 500 tys. zł – 750 tys. zł. John Deere sprzedał w tym roku już ok. 150 takich egzemplarzy, a cena jego najpopularniejszego modelu o dużej mocy – 7250R – wynosi 730 tys. zł.
Podczas gdy New Holland i John Deere swoje wyniki liczą w tysiącach, rodzimi sprzedawcy zakończą rok ze sprzedażą na poziomie kilkuset ciągników. Od polskiego producenta pochodzi zaledwie co 15. nowy traktor. Według najnowszych danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego Ursus pomimo większej sprzedaży niż przed rokiem (wzrost o 33 proc.) wciąż nie może się przebić do czołowej dziesiątki. Dwa oczka wyżej plasuje się mrągowski Farmtrac, który jest dziewiąty.
Obie firmy prawdopodobnie skończą sezon na tych pozycjach, bo w listopadzie i grudniu handel traktorami zwykle utrzymuje się na niskim poziomie. Sprzedaż Farmtraca ciągnie flagowy model 675DTN o mocy 75 KM, który stanowi o niemal 50 proc. całego wyniku firmy. Najpopularniejszy model Ursusa – C380 – pochodzi z tego samego segmentu, a jego sprzedaż do października osiągnęła poziom 88 sztuk. W opinii Mariusza Chrobota wyniki polskich marek można określić jako zgodne z przewidywaniami.
– Rodzimi producenci, zwłaszcza Farmtrac, bazują na sprzedaży traktorów o małej i średniej mocy. Na tym sektorze skupią się w kolejnych latach i trudno oczekiwać, by ich pozycja drastycznie wzrosła – prognozuje ekspert. Jego słowa potwierdzają zapowiedzi przedstawicieli Ursusa. – W 2016 r. planujemy wprowadzić na rynek model C350 o mocy 50 KM w wersji bez kabiny, który jest tańszy i efektywniejszy od poprzednika, oraz model C380M (75 KM), który dzięki szybszej skrzyni biegów będzie przeznaczony głównie do celów transportowych. Ponadto planujemy wprowadzenie nowego modelu z serii U o mocy 150 KM – mówi prezes Karol Zarajczyk.