Jeszcze długo hotspoty w wielu miastach będą wolniejsze, niż pozwalają na to przepisy.
Zielone światło dla polepszenia parametrów miejskiego internetu dał niedawno prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej. W przypadku bezpłatnej sieci prędkość wysyłania i odbierania danych będzie mogła wynieść nie 512 kbit/s, lecz 1 Mbit/s. Podwyższony nawet do 1 GB na użytkownika może też być miesięczny limit transferu danych, który obecnie wynosi 750 MB.
Każda decyzja o przyspieszeniu miejskiego internetu będzie musiała być rozpatrzona indywidualnie po przeanalizowaniu przez UKE, jaki będzie to miało wpływ na lokalny rynek telekomunikacyjny. Ale jeszcze nigdy nie było takiej szansy na dostarczenie mieszkańcom i turystom miejskiej sieci, z której faktycznie da się skorzystać. Przy dotychczasowym transferze zwykłe sprawdzenie poczty elektronicznej nieraz graniczy z cudem.
Zapytaliśmy miasta, kiedy podkręcą parametry swoich hotspotów. Okazuje się, że w wielu wypadkach znacznie się to opóźni. – Prędkości są zapisane w umowach z wykonawcą wyłonionym w trybie postępowania przetargowego. Zatem na dzisiaj nie ma możliwości zmiany prędkości. Umowa obowiązuje do końca 2017 r. i prędkości nie będą zmieniane – przyznaje Grzegorz Żych z urzędu miejskiego w Krakowie. Miasto posiada obecnie 56 hotspotów, z których większość sfinansowano z budżetu obywatelskiego. Jak dodaje Żych, jeśli w 2017 r. pojawi się możliwość przyspieszenia sieci, mieszkańcy Krakowa odczują zmiany najwcześniej w 2018 r.
Rewolucji na razie nie spodziewa się także Gdańsk. – Nie jest to łatwe i szybkie zadanie, bo miasto kupiło w przetargu nieograniczonym usługę świadczenia dostępu do internetu w wyznaczonych lokalizacjach o szczegółowo zdefiniowanych parametrach, za których utrzymanie płaci wykonawcy – wyjaśnia Emilia Salach z ratusza. Ręce ma związane także Łódź. W ramach budżetu obywatelskiego na 2015 r. zrealizowano tam projekt darmowego dostępu do internetu w 184 autobusach i 25 tramwajach. Umowa obowiązuje do 2017 r. – Ponieważ przetarg został rozstrzygnięty przed zmianą stanowiska UKE, obecnie nie ma możliwości zmiany parametrów przesyłania danych – przyznaje Marcin Masłowski z łódzkiego ratusza.
Bydgoszcz – zamiast przyspieszać miejską sieć – zastanawia się, czy w ogóle jest sens w nią inwestować. – Z analizy statystyki użytkowania bezpłatnego internetu wynika, że najczęściej korzystają z niego turyści przemieszczający się po mieście. Generalnie w dobie coraz powszechniejszego dostępu do sieci większość użytkowników posiada go we własnych smartfonach czy tabletach. Dlatego dalsze inwestycje w sieć miejską rozważymy w sytuacji możliwości pozyskania na ten cel środków zewnętrznych – mówi rzeczniczka prezydenta miasta Marta Stachowiak.
Jest i dobra wiadomość. Są miasta, które już dzisiej zapowiadają, że wystąpią do UKE o możliwość przyspieszenia ich sieci: mowa m.in. o Katowicach, Kielcach, Lublinie i Szczecinie. Lokalne władze jednak studzą nastroje. Proces rozpatrywania wniosku przez UKE może potrwać od sześciu do 12 miesięcy.