Polski rząd chce wykorzystać środowo- czwartkowy szczyt UE w Brukseli, by przekonać unijnych partnerów do uznania specyfiki polskiej gospodarki opartej na węglu. Pakiet energetyczno-klimatyczny będzie jednym z głównych tematów spotkania.

Premier i ministrowie tłumaczą, że realizacja ambitnych zobowiązań UE do redukcji emisji CO2 grozi drastyczną podwyżką cen prądu i naraża na szwank bezpieczeństwo energetyczne Polski, bo zmusza do rezygnacji z rodzimego węgla na rzecz importowanego gazu.

"Propozycja pakietu energetycznego w takim kształcie może doprowadzić nawet do 90-procentowego wzrostu cen energii. Ta Rada Europejska może być w tej kwestii rozstrzygająca. Udało się zbudować koalicję państw, które podzielają polski punkt widzenia" - powiedział w poniedziałek premier Donald Tusk.

Na szczycie Polska liczy na wsparcie innych krajów, które w kontekście kryzysu finansowego zaczęły stawiać pytania o społeczne i gospodarcze koszty wdrażania pakietu. Ma on zapewnić redukcję unijnych emisji CO2 o 20 proc. do 2020 r., do czego zobowiązali się szefowie państw i rządów na wiosennym szczycie w zeszłym roku.

Jeśli pakiet będzie przyjęty w obecnej formie, "koszt dla samych Włoch wyniesie 1,14 proc. PKB" - powiedział we wtorek szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini.

Francuskie przewodnictwo, mocno wspierane przez Komisję Europejską, przekonuje, że trwający kryzys finansowy nie może być dla Unii Europejskiej pretekstem do rezygnacji z ambitnych celów. Francja mówi wprost, że pakiet ma zmusić do odejścia od węgla, którego spalanie powoduje najwięcej emisji CO2.

"Mimo trudnych warunków musimy utrzymać kurs wyznaczony w marcu 2007 roku, prowadzący do transformacji gospodarki europejskiej, tak by była w mniejszym stopniu zależna od tradycyjnych źródeł energii. Dlatego musimy poczynić zdecydowane postępy, które jeszcze przed końcem roku pozwolą osiągnąć porozumienie (...) w trybie uwzględniającym obecne trudności gospodarcze" - napisał prezydent Francji Nicolas Sarkozy w zaproszeniu na szczyt, do którego dotarła PAP.

"Możecie chcieć dekarbonizować gospodarkę, ale nie każcie dekarbonizować polskiej energetyki, która jest w 94 proc. oparta na węglu. To jest po prostu niemożliwe" - argumentował w poniedziałek szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz na posiedzeniu 27 ministrów spraw zagranicznych państw UE, przygotowującym szczyt.

KE zaproponowała, by wszystkie prawa do emisji w energetyce były sprzedawane na specjalnych aukcjach już od 2013 roku. Polska z produkcją energii opartą na węglu argumentuje, że z tego powodu poniesie nieproporcjonalnie duże koszty realizacji pakietu.

"Jeżeli wprowadzamy rozwiązania, które są w tej chwili na stole (...), oznacza to wymuszanie na krajach, które bazują na węglu, importu gazu, bo to będzie pierwszy prosty substytut możliwy w tym czasie do wprowadzenia. To uzależnianie Unii od dostaw surowców spoza UE zupełnie bez potrzeby" - powiedział na piątkowej radzie ministrów ds. energii UE wicepremier Waldemar Pawlak.

"Trzeba uwzględnić realia i sytuację w Polsce, i wielu innych krajach, gdzie głównym źródłem wytwarzania energii jest węgiel" - apelował.

Przewodnicząca UE Francja twierdzi, że rozumie obawy zgłaszane przez kraje członkowskie, ale naciska na porozumienie w sprawie pakietu do końca roku - ze względu na kalendarz światowych negocjacji w sprawie walki z ociepleniem klimatu. Na grudniowej konferencji w Poznaniu UE chce zaprezentować silne, jednolite stanowisko.

Polska odrzuca presję czasu. Mikołaj Dowgielewicz powiedział w poniedziałek, że "biorąc pod uwagę propozycje, które są na stole, w tej chwili nie ma warunków do porozumienia do końca roku".

W projekcie wniosków końcowych szczytu, który uzyskała PAP, francuskie przewodnictwo potwierdza ambitne cele z marca 2007 r., a propozycje KE nazywa "spójnym pakietem, którego równowaga i zasadnicze parametry muszą być utrzymane". Polski rząd uważa, że Francja nie uwzględniła polskich postulatów, takich jak wyeliminowanie ryzyka wzrostu cen energii elektrycznej oraz wahań cen zezwoleń na emisje CO2 po roku 2013.

Zaniepokojona o swoje bezpieczeństwo energetyczne Polska chce też wzmocnienia mechanizmów solidarności w przypadku przerwania dostaw surowców. Według propozycji zawartej w specjalnym liście Tuska do Sarkozy'ego i szefa KE Jose Barroso, klauzula o solidarności energetycznej w UE powinna działać szybciej. Obecne rozwiązania zobowiązują do reakcji, jeśli zagrożone jest 20 proc. dostaw gazu dla całej UE przez co najmniej osiem tygodni. Polska proponuje, by klauzula solidarnościowa działała w przypadku zagrożenia 50 procent dostaw dla jednego kraju członkowskiego przez cztery tygodnie zimą.