Czy ubezpieczyciel w przypadku zerwania przez klienta umowy ma podstawy do tego, aby zatrzymać większość środków zgromadzonych na lokacie? Na to pytanie powinien odpowiedzieć Sąd Najwyższy
UOKiK na wojnie z nieuczciwymi polisolokatami / Dziennik Gazeta Prawna
Osoby, które postanowiły walczyć z drakońskimi opłatami pobieranymi przy likwidacji polisolokat, nie mogą być pewne, że sądy staną po ich stronie. Część z nich uznaje bowiem, iż zapisy umowne pozwalające ubezpieczycielom na zatrzymywanie nieraz nawet 98 proc. zgromadzonych na lokatach środków dotyczą de facto głównych świadczeń stron. A te – zgodnie z kodeksem cywilnym – nie mogą być uznane za niedozwolone postanowienia umowne.
Jeden z sądów okręgowych, do którego trafiła tego typu sprawa, miał jednak co do tego wątpliwości. Postanowił zapytać Sąd Najwyższy, czy świadczenie wypłacane przez ubezpieczyciela w przypadku przedterminowego rozwiązania przez klienta umowy o polisolokatę jest świadczeniem głównym czy ubocznym.
– Niewątpliwie rozstrzygnięcie tego zagadnienia prawnego jest potrzebne. Prawidłowa jego ocena ma fundamentalne znaczenie dla analizy abuzywności postanowienia umownego, co może odbić się na interesie ekonomicznym konsumentów – wskazuje Krzysztof Lehmann, autor blogu KonsumentwSieci.pl.
Świadczenie wykupu
W sprawie, która zawisła przed pytającym sądem, powód domagał się od towarzystwa ubezpieczeniowego zwrotu prawie 8 tys. zł. Tyle ubezpieczyciel zatrzymał z niemalże 10 tys. zł zgromadzonych na rachunku klienta po tym, gdy ten zaprzestał wpłacania comiesięcznych składek. Towarzystwo uznało, że miało do tego prawo, gdyż zgodnie z umową ubezpieczenia w przypadku, gdy klient zaprzestaje wpłacać składki przed upływem okresu, na jaki umowa została zawarta (tutaj było to 30 lat), należy mu się jedynie świadczenie wykupu. Jego wysokość została w umowie określona na poziomie 20 proc. zgromadzonych na lokacie środków (w przypadku, gdy klient zdecydował się na zerwanie umowy w trzecim roku jej obowiązywania).
Ubezpieczony uznał jednak, że zapisy te mają charakter klauzul abuzywnych. Wskazywał również, że nie miał możliwości przeanalizować ze zrozumieniem postanowień ogólnych warunków umowy, które określały jego prawa i obowiązki. Jego zdaniem były one niejednoznaczne i skomplikowane, co powodowało, że przysługujący mu trzydziestodniowy termin na odstąpienie od umowy okazał się niewystarczający. Przekonywał także, że pobrane przez towarzystwo środki miały tak naprawdę charakter opłaty likwidacyjnej.
Sąd, który rozpatrywał sprawę w I instancji, nie przychylił się jednak do tych argumentów i oddalił powództwo. W jego ocenie nie można mieć wątpliwości co do tego, iż powód miał świadomość, że zawiera umowę ubezpieczenia na 30 lat. Sąd podkreślił, że deklaracja przystąpienia do umowy liczyła jedynie trzy strony i była prosta. Dlatego też jego zdaniem powód miał świadomość, iż w razie wygaśnięcia umowy przed upływem 30 lat z przyczyn leżących po jego stronie, przysługuje mu zwrot jedynie części składek pod postacią świadczenia wykupu. „Zarówno z powodu nazwy zawartej przez strony umowy, jak i jej treści, powód mógł i powinien rozumieć, że nie zawiera z pozwanym umowy rachunku oszczędnościowego i nie czyni pozwanego przechowawcą wpłacanych środków, a umawia się o określone świadczenia na wypadek zajścia określonych zdarzeń” – podkreślił sąd.
Sporne świadczenie
Co więcej, przedsiębiorca wpisał w umowie wprost, że świadczenie wykupu należy do świadczeń głównych łączącej strony umowy. A zgodnie z art. 3851 par. 1 zdanie drugie kodeksu cywilnego świadczenia główne stron sformułowane w sposób jednoznaczny nie podpadają pod zakazy i ograniczenia ustawowe przewidziane dla niedozwolonych postanowień umownych. I na to również zwrócił uwagę sąd I instancji.
Eksperci uważają jednak, że takie rozumowanie to pójście na skróty.
– Nie to powinno być decydujące przy analizie głównych świadczeń stron, bo w takim wypadku przedsiębiorca mógłby każde odstępne uregulować w taki sposób w umowie, przez co pozbawiłby możliwości jego badania w zakresie niedozwolonego charakteru – zaznacza Krzysztof Lehmann.
Jak przypomina, zgodnie z wykładnią prezentowaną przez Trybunał Sprawiedliwości UE świadczenie główne dotyczy wyłączenie podstawowych świadczeń, które charakteryzują daną umowę. A jego zdaniem w analizowanej sprawie trudno uznać, że takim było potrącanie przez przedsiębiorcę odstępnego w momencie rozwiązania umowy z winy konsumenta.
Podobnego zdania jest dr Alicja Szczęśniak, adwokat.
– Nie można stwierdzić, by uprawnienie konsumenta do wcześniejszej likwidacji polisolokaty – co nie przynosi mu żadnych korzyści – było świadczeniem towarzystwa na rzecz konsumenta, a tym bardziej że jest jednym z głównych świadczeń – uważa.
Brak ekwiwalentności
Podobne rozumowanie przyświecało ubezpieczonemu, który po oddaleniu powództwa przez sąd I instancji zdecydował się walczyć przed sądem odwoławczym. A ten zdecydował, że dobrze by było, gdyby spór o charakter świadczenia wykupu przeciął Sąd Najwyższy.
„Rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego ma znaczenie nie tylko dla niniejszej sprawy. Obecnie w sądach powszechnych znajdują się setki spraw podobnych, np. w Sądzie Rejonowym dla W. w W. zawisło około 300 spraw z tym tylko jednym ubezpieczycielem” – uzasadnia swoją decyzję sąd okręgowy.
Z uzasadnienia postanowienia o przedstawieniu SN pytania prawnego można wyczytać, że II instancja skłania się do argumentacji prokonsumenckiej. „Sąd odwoławczy nie ma wątpliwości, że postanowienia umowne wzorca stosowanego przez pozwanego w sposób nieusprawiedliwiony narzucają konsumentowi niejako formę <<potrącenia>> części jego świadczenia bez możliwości określenia, jakie świadczenie wzajemne ze strony pozwanej mu się należy” – wskazuje sąd okręgowy. I podkreśla, że choć umowa ubezpieczenia jest umową wzajemnie zobowiązującą (co oznacza, że świadczenia stron winny być równoważne), w tym konkretnym przypadku konsument nie ma możliwości stwierdzenia, czy jego świadczenie jest ekwiwalentne i uzasadnione.
Sąd okręgowy podnosi ponadto, że w większości krajów Europy jakakolwiek dozwolona opłata przy tego typu instrumentach wynosi maksymalnie 2 proc. wartości zgromadzonych na rachunku ubezpieczonego środków (tak jest np. w Niemczech czy Wielkiej Brytanii). ©?