Ani w zeszłym, ani w tym roku nie było wpłaty do państwowej kasy. Od 2016 ma się to zmienić.
Wpłaty z zysku NBP do budżetu / Dziennik Gazeta Prawna
– W projekcie budżetu uwzględniliśmy wpłatę z zysku NBP w kwocie 3,2 mld zł – deklaruje minister finansów Mateusz Szczurek. – Kwota jest uzgodniona z bankiem centralnym. Wyniki za pierwsze półrocze wskazują, że wpłata jest niemal pewna, choć oczywiście na rynku walutowym wiele może się jeszcze wydarzyć – dodaje.
– Zysk NBP w pierwszym półroczu 2015 r. był wyraźnie wyższy niż 3 mld zł. Jest więc podstawa, aby Ministerstwo Finansów brało pod uwagę możliwość wpłaty z zysku NBP przy konstruowaniu budżetu na przyszły rok – przyznaje Przemysław Kuk, szef biura prasowego banku centralnego. I on zastrzega jednak: – Pamiętać trzeba, że to, czy NBP osiągnie zysk, jest zawsze obarczone dużym ryzykiem, gdyż wynik banku centralnego jest silnie uzależniony od poziomów kursów walutowych na koniec roku, których nie sposób przewidzieć.
Ponad 3 mld zł wpłaty z zysku oznaczałyby, że faktyczne dochody banku centralnego w tym roku będą co najmniej dwa razy wyższe. Wiąże się to z zasadami księgowymi, jakie kilka lat temu zostały przyjęte przez Radę Polityki Pieniężnej. Przewidują one, że kwota rezerwy na ryzyko kursowe NBP musi co najmniej odpowiadać kwocie straty z lat ubiegłych, która wynosi ok. 11,5 mld zł. W końcu ub.r. rezerwa wynosiła 8,7 mld zł. „Do odrobienia” pozostawało więc jeszcze ok. 2,8 mld zł.
Konieczność powiększenia rezerw na ryzyko sprawiła, że NBP nie wykazał zysku w ub.r. i nie poprawia dochodów budżetu w bieżącym roku. „Wynik finansowy NBP na koniec 2014 r. wyniósł zero zł, co było rezultatem przeznaczenia wypracowanej nadwyżki finansowej w wysokości 4,0 mld zł na dotworzenie rezerwy na ryzyko kursowe zgodnie z obowiązującymi NBP regulacjami prawnymi. Wypracowana w 2014 r. nadwyżka finansowa była głównie efektem dodatniego wyniku z zarządzania rezerwami walutowymi oraz dodatniego wyniku z różnic kursowych pomniejszonych o koszty prowadzonej polityki pieniężnej oraz koszty działania i amortyzacji” – czytamy w raporcie rocznym NBP.
Głównym źródłem dochodów NBP jest zarządzanie rezerwami walutowymi, które w końcu lipca wynosiły 90 mld euro. Dają one zyski z inwestycji w depozyty czy bezpieczne papiery dłużne zagranicznych rządów. Ale o wartości rezerw w walucie krajowej decyduje kurs złotego. Jeśli nasza waluta traci na wartości, to NBP na tym korzysta, ale jeśli złoty zyskuje, to dla wyniku banku centralnego jest to niekorzystne. Tak właśnie było w 2007 r., gdy głównie wskutek aprecjacji złotego NBP wykazał ponad 12 mld zł straty.
W tym roku, jak dotąd, kurs złotego kształtował się korzystnie z punktu widzenia bilansu banku centralnego. Wprawdzie w stosunku do euro nasza waluta nieco się umocniła, ale straciła wobec dolara czy funta brytyjskiego – aktywa denominowane w tych trzech walutach stanowiły w ub.r. ok. 80 proc. rezerw.
Problem w tym, co będzie się działo z kursem do końca roku.
Zdaniem Piotra Bielskiego, ekonomisty Banku Zachodniego WBK, należy liczyć się z tym, że złoty będzie zyskiwał na wartości. Jego zdaniem niepewność związana z polityką będzie miała mniejsze znaczenie. Liczyć się będą tendencje na rynkach światowych. – Jeśli inwestorzy nabiorą przekonania, że światowej gospodarce nie grozi duże spowolnienie – to mogą wracać również na nasz rynek – ocenia ekspert. Przypomina, że wskaźniki aktywności gospodarczej w Europie nie są złe. Według niego pozytywnym sygnałem byłaby nawet podwyżka stóp procentowych w USA. – Ona pokazywałaby, że amerykański bank centralny nie boi się spowolnienia na świecie – uzasadnia Bielski. Ekonomiści BZ WBK prognozują, że w końcu tego roku euro może kosztować 4,07 zł wobec 4,23 zł w piątek i 4,26 zł w końcu 2014 r. Ich zdaniem za dolara będziemy płacić 3,50 zł, tyle samo co w końcu ub.r. Pod koniec minionego tygodnia amerykańska waluta kosztowała 3,80 zł.
Umocnienia złotego spodziewa się również Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego. Według niego nasza waluta była ostatnio osłabiana obawami o sytuację gospodarki chińskiej. Zdaniem eksperta wybory na dłuższą metę nie będą miały większego znaczenia dla kursu złotego.
Biuro Analiz Sejmowych w „Leksykonie budżetowym” podkreśla, że między 2010 a 2013 r. wpłata z zysku NBP stanowiła od 0,6 proc. do 2,8 proc. całkowitych dochodów budżetu państwa. „Poziom wpłaty z zysku NBP nie jest wysoki, a ponadto wykazuje się dużą zmiennością trudną do zaplanowania, w związku z tym nie może być ona traktowana jako pewne źródło dochodu budżetu państwa” – czytamy w sejmowej publikacji.
Ponadto zasilenie państwowej kasy pomaga w ograniczeniu deficytu budżetowego według metodologii krajowej, ale według standardów unijnych nie całą wpłatę można zaliczyć do dochodów. Ma to znaczenie przy wyliczaniu, czy kraj spełnia unijny wymóg utrzymywania deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB.

Pod koniec roku euro może kosztować 4,07 zł, a dolar 3,5 zł