Jest porozumienie ws. likwidacji wcześniejszych emerytur, ograniczeń w opiece socjalnej, prywatyzacji czy pomocy dla banków
Bruksela i Ateny zakończyły wczoraj „techniczne” negocjacje dotyczące trzeciego programu pomocowego dla Grecji. Obie strony – rządy strefy euro i grecki – mają około tygodnia, aby przeforsować osiągnięte porozumienie w parlamentach. – Do rozwiązania zostały dwie czy trzy niewielkie kwestie – komentował minister finansów Euklid Tsakalotos, próbując wyminąć reporterów tłoczących się przed wejściem do hotelu, w którym przez całą noc z poniedziałku na wtorek toczyły się negocjacje. Urzędnicy w Brukseli byli bardziej precyzyjni. – Osiągnięto porozumienie na szczeblu technicznym. Porozumienie polityczne to już zadanie dla krajów członkowskich – mówiła Annika Breidthardt, rzeczniczka Komisji Europejskiej.
– W końcu mamy biały dym – skwitował z kolei anonimowo jeden z greckich urzędników biorących udział w rozmowach. Do ostatniej chwili spierano się o powołanie nowego funduszu prywatyzacyjnego (o planowanej wartości 50 mld euro) oraz sposób rozwiązania problemu niespłaconych kredytów, które paraliżują greckie banki.
Ostatecznie w pakiecie rozwiązań, jakie będą musiały wdrożyć Ateny, znalazły się m.in. stopniowa likwidacja możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę, dokapitalizowanie pogrążonych w kłopotach banków sumą 10 mld euro do końca br., przegląd systemu opieki socjalnej pod kątem cięcia wydatków, deregulacja rynku gazu do 2018 r., otwarcie zawodów i zawężenie definicji rolnika (być może razem z likwidacją części ulg) oraz podwyżka podatków – transportowego i solidarnościowego, ściąganego z najlepiej zarabiających.
Pod młotek mają bezwzględnie pójść porty w Pireusie i Salonikach. W tym roku Grecja odnotuje jeszcze deficyt budżetowy na zakładanym poziomie 0,25 proc., ale już w przyszłym ma wykazywać nadwyżkę: 0,5 proc. w 2016 r., 1,75 proc. w 2017 r. i 3,5 proc. w 2018 r. Całkowita wartość rozplanowanego na trzy lata programu pomocowego to – według Aten – około 86 mld euro.
Grecki parlament powinien głosować nad umową już w czwartek, przy czym komentatorzy uznają, że dla Greków będzie to raczej formalność: nawet tamtejsza opozycja chciałaby, żeby premier Aleksis Tsipras wreszcie wybrnął z konfliktu z UE.
Zaplanowane na piątek głosowanie szefów resortów finansów krajów unii walutowej wydaje się formalnością – o ile nie ujawni się jakiś zażarty przeciwnik ratowania Grecji, jak choćby demonstrujący sceptycyzm Alexander Stubb, minister finansów Finlandii.
– Nad szczegółami tego porozumienia trzeba jeszcze popracować – komentował wczoraj Stubb. Na takie prace nie zostało jednak wiele czasu: na 20 sierpnia wyznaczono datę spłaty 3,5-miliardowej raty zobowiązań Aten wobec Europejskiego Banku Centralnego. Polityczne przypieczętowanie porozumienia powinno nastąpić w tym terminie.
To zresztą dopiero przygrywka przed właściwą partią szachów. Według ekspertów będą nią negocjacje dotyczące strzyżenia greckich długów. W tej sprawie panuje dziś już niemal całkowity konsensus: bez anulowania przynajmniej części greckiego długu wszelkie programy pomocowe spełzną na niczym.