Znacznie ponad połowa piętnastomiliardowego majątku najbogatszych dziś Polaków – Sebastiana i Dominiki – to akcje jednej tylko firmy, piwowarskiego koncernu SABMiller. Nie da się ukryć, że to firma fenomen.
Chodzi o relatywnie niewielki, bo niespełna 4-procentowy pakiet papierów. Jednak jego rynkowa wartość to ok. 9,5 mld zł, podczas gdy wszystkie inne składowe spadku, jaki młodzi Kulczykowie odziedziczyli po zmarłym niedawno ojcu, wyceniane są na ok. 5,5 mld zł.
Bez wątpienia zaletą takiej właśnie struktury majątku jest to, że potomkowie doktora Jana, będąc mniejszościowymi akcjonariuszami SABMiller, nie muszą na co dzień doglądać firmy. Sebastian i Dominika Kulczykowie są wspólnikami giganta z branży tytoniowej, bowiem największym akcjonariuszem piwowarskiej grupy jest firma Altria Group (ma ok. 28,7 proc. akcji), która do 2003 r. funkcjonowała pod nazwą Philip Morris Companies.
SABMiller ma się dobrze. W marcu tego roku kurs spółki na giełdzie w Londynie pobił rekord wszech czasów (dzisiaj jest on o blisko 8 proc. niższy). Koncern regularnie dzieli się pieniędzmi z akcjonariuszami (dywidendę z zeszłorocznych zysków wypłacił pod koniec zeszłego tygodnia), przy czym z roku na rok suma przypadająca na jedną akcję jest coraz wyższa.
Jak to się stało, że niewielki południowoafrykański producent piwa zdobył pozycję numer dwa na światowym rynku? Pomogła mu... geopolityka. Nie byłoby zapewne potęgi dzisiejszego SABMillera, gdyby nie upadek apartheidu i komunizmu.
Firma South African Breweries została założona w 1895 r. Dwa lata później zadebiutowała na giełdzie w Johannesburgu (gdzie była pierwszą i jedyną wtedy spółką przemysłową), ale nie przełożyło się to na dynamiczny jej rozwój. Przez kolejne dziesięciolecia działalność browaru ograniczała się prawie wyłącznie do lokalnego, południowoafrykańskiego rynku. W połowie lat 50. w RPA wprowadzono nowe, znacznie wyższe niż dotychczasowe stawki podatkowe na piwo, w efekcie konsumenci zaczęli przerzucać się na mocniejsze alkohole. Choć uderzyło to mocno w całą branżę, właśnie SAB umiał dostrzec i wykorzystać nadarzającą się okazję i przejął dwóch największych konkurentów. Zaczął się okres dynamicznego rozwoju browaru, który po czterech dekadach kolejnych akwizycji miał już 98-procentowy udział w krajowym rynku piwa. Nie było już innej możliwości, jak wyjście poza granice – na początku lat 90. Afrykanerzy zaczęli się interesować Starym Kontynentem. Zbiegło się to z gorącym politycznie czasem – w Europie właśnie upadał komunizm, w RPA kończył się apartheid. Tamtejszy biznes obawiał się o skutki społecznych i politycznych zmian i szukał miejsc, w których można by bezpiecznie ulokować pieniądze. Okazją były prywatyzacje w naszej części świata. Ekspansja południowoafrykańskiego koncernu rozpoczęła się od Węgier, gdzie w 1995 r. kupił browar Dreher. SAB przejął również – przy udziale Jana Kulczyka – udziały w polskich browarach Lech i Tyskie. Powstała Kompania Piwowarska. Dokonał również szeregu przejęć w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej – kupił m.in. czeski Plzeňský Prazdroj czy słowacki Pivovar Šariš, a także wytwórcę piwa Timişoreana w Rumunii. Następne lata przyniosły kolejne akwizycje w Europie, także Zachodniej. Kluczową wśród nich wydaje się rozpoczęte w 2007 r. i w sfinalizowane w kolejnym przejęcie holenderskiego Royal Grolsch. Koncern jest dziś obecny także na tak wielkich europejskich rynkach, jak Niemcy, Wielka Brytania, Hiszpania, Włochy, Francja, Turcja czy Rosja.
Najważniejszą transakcją, która zbudowała obecny SABMiller, było jednak inne spektakularne połączenie – fuzja koncernów z RPA i z USA. Aby się do niej przygotować i zgromadzić niezbędny kapitał, SAB zadebiutował w 1999 r. na giełdzie w Londynie. Trzy lata później na bazie South African Breweries i Miller Brewing Company powstał SABMiller, dzisiaj numer dwa w piwnym świecie.
Zeszła dekada była dla koncernu czasem przejęć na kolejnym rynku – w Ameryce Południowej. W 2005 r. do grupy dołączył drugi co do wielkości gracz na tym kontynencie – Bavaria, do którego należą znane na tamtym terenie marki: Aguila czy Club Colombia.
Właśnie piwosze w Ameryce Łacińskiej (głównie z Kolumbii, Peru i Ekwadoru) w największym stopniu przyczyniają się do tego, że SABMiller jest drugim do co wielkości browarem na globie. To na ten region świata przypada ponad 35 proc. całej sprzedaży koncernu. Rodzima Afryka ma 29-procentowy udział, również rodzima Ameryka Północna – 12 proc. Podobny jest udział sprzedaży także w Europie oraz w Azji wraz z regionem Pacyfiku.
W portfolio SABMillera znajdują się tak znane marki, jak te wspomniane oraz Pilsner Urquell, Velkopopovický Kozel, Gambrinus, Pilsener, Radegast, Peroni, Castle, Miller czy Redd’s (w sumie ponad 200). Koncern może się pochwalić, że to właśnie on (we współpracy z China Resources Enterprise) produkuje najpopularniejsze piwo na świcie – chiński Snow. W 2013 r. (najnowsze dane) wypito go ponad 10,3 mld litrów, co oznacza 5,3-procentowy udział w światowym rynku.