Dwuinstancyjność w Komisji Nadzoru Finansowego to fikcja. Przy ponownym rozpatrzeniu decyzji o nałożeniu kary na firmę orzekają te same osoby – alarmują przedstawiciele biznesu
Komisja karna / Dziennik Gazeta Prawna
Zgodnie z ustawą o nadzorze nad rynkiem finansowym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1149 ze zm.) przedsiębiorcy, który nie zgadza się z nałożoną na niego przez KNF sankcją, nie przysługuje odwołanie. Może wnieść o ponowne rozpatrzenie sprawy. Tu jednak pojawia się problem: art. 5 ustawy stanowi, że w skład komisji wchodzą przewodniczący, dwóch zastępców przewodniczącego i czterech członków. Łącznie siedem osób. Artykuł 11 ust. 2 określa zaś sposób podejmowania decyzji: uchwały są głosowane w obecności co najmniej czterech członków KNF, w tym przewodniczącego lub jego zastępcy. W praktyce oznacza to, że przy ponownym rozpatrzeniu sprawy musi orzekać przynajmniej jedna osoba, która brała udział w podejmowaniu kwestionowanej decyzji. Najczęściej orzeka zresztą dokładnie ten sam skład.
– Trudno mówić tu o całkowitej dwuinstancyjności postępowania – komentuje dr Stanisław Kluza, były przewodniczący KNF oraz były minister finansów.
Michał Lisiecki, prezes PMPG Polskie Media (spółka została w 2014 r. ukarana półmilionową karą przez KNF), mówi zdecydowanie ostrzej. Jego zdaniem brak rzeczywistej możliwości odwołania się od orzeczenia KNF sprawia, że komisji bliżej do sądu kapturowego niż do sprawiedliwej i wyważonej instytucji.
Bez wyłączenia
Do stycznia 2015 r. ustawowe regulacje były dość niejasne. KNF – zgodnie z literą prawa – nie miała możliwości ponownego rozpatrzenia decyzji, gdyż liczba wyłączonych z rozpatrywania sprawy członków powodowałaby, że nie było możliwości zachowania kworum. W takiej sytuacji premier powinien wskazać inny organ administracji publicznej, który zajmie się sprawą. Ustawodawca to jednak zmienił. Od 30 stycznia 2015 r. obowiązuje nowy art. 11, którego ust. 6a stanowi, że w postępowaniach z wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy oraz w postępowaniach w sprawie wznowienia postępowania administracyjnego, stwierdzenia nieważności decyzji, a także zmiany lub uchylenia decyzji ostatecznej do siedmioosobowego składu komisji nie stosuje się art. 24 par. 1 pkt 5 kodeksu postępowania administracyjnego. A to przepis stanowiący, że pracownik organu administracji publicznej podlega wyłączeniu od udziału w postępowaniu w sprawie, w której brał udział w wydaniu zaskarżonej decyzji. Mówiąc prościej: od końca stycznia nie ma przeszkód prawnych, aby osoby będące członkami KNF ponownie rozpatrywały sprawy, w których już wydały decyzję.
Pojawia się pytanie, czy przedsiębiorca może liczyć na zmianę niekorzystnego werdyktu. Część osób mówi, że nawet źle by świadczyło o członkach komisji, gdyby nie zgadzali się sami ze sobą.
– Nie liczyłbym na zmianę decyzji o 180 stopni – przyznaje dr Stanisław Kluza.
Ale zaznacza, że są sytuacje, w których ponowne rozpatrzenie sprawy może biznesmenowi wyjść na dobre. Przykładowo gdy nałożona została kara finansowa – zdaniem dr. Kluzy druga instancja jest idealnym momentem, by kwestionować wysokość tej kary, powołując się np. na kiepski stan finansów firmy.
Bez rozwiązania
Sama KNF uważa, że problem podnoszony przez część biznesu jest przesadzony. I że zmiany co prawda mogłyby zostać wprowadzone, ale powinny zmierzać w innym kierunku.
Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF, zaznacza, że jak najbardziej można mówić o dwuinstancyjności i że należy ją postrzegać jako dodatkowe uprawnienie strony, niespotykane np. w przypadku decyzji prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
– Do rozważenia pozostaje więc rezygnacja z dwuinstancyjności w przypadku decyzji KNF – twierdzi Dajnowicz.
To powinno ograniczyć wątpliwości biznesu co do funkcjonowania drugiej instancji. Ale – co oczywiste – przedsiębiorcom nie chodzi raczej o ograniczenie ich praw.
Problem polega na tym, że choć obecne rozwiązanie nie jest dobre (co widać po wynikach kontroli w KNF przeprowadzonej przez NIK, gdzie zwrócono uwagę na zbyt dużą arbitralność przy wymierzaniu kar), to eksperci mają kłopot ze wskazaniem lepszego. Wśród propozycji pojawia się zwiększenie składu komisji do dziewięciu osób i wskazanie, że decyzję o nałożeniu kary w pierwszej instancji podejmuje komisja w składzie pięcioosobowym, a przy ponownym rozpatrzeniu sprawy nie obowiązuje kworum, więc mogłyby się tym zająć cztery osoby, które nie uczestniczyły przy pierwszym rozpatrzeniu. Inny pomysł: odwołanie rozpatrywałby inny organ, np. minister finansów. To jednak istotnie by zmniejszyło niezależność KNF.
A jej rola była podkreślana między innymi przez Trybunał Konstytucyjny. W wyroku z 15 czerwca 2011 r. (sygn. K 2/09) trybunał zaznaczył, że mimo użycia w ustawie o nadzorze nad rynkiem finansowym określenia, zgodnie z którym prezes Rady Ministrów sprawuje nadzór nad komisją, pomiędzy tymi organami nie występują powiązania uzasadniające możliwość przyjęcia, że KNF podlega kierownictwu Rady Ministrów w rozumieniu art. 146 ust. 3 konstytucji. Wskazano też jasno, że premier nie ma kompetencji kontrolnych wobec komisji.