Rodzimi producenci zachowują zaledwie 6 proc. udziału w naszym rynku. W sumie sprzedają dwa razy mniej ciągników niż czeski Zetor. Który, co ciekawe, przez klientów jest traktowany jako firma rdzennie polska.
Dziesiąte i jedenaste. Takie miejsca w rankingu sprzedaży nowych ciągników zajęły mrągowski Farmtrac i lubelski Ursus w najnowszym zestawieniu przygotowanym przez Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego. W porównaniu do pierwszego półrocza ubiegłego roku legendarny polski przewoźnik wyraźnie zyskał. Farmtrac stracił ponad 20 proc. Jednak pomimo spadku sprzedaży to firma z Mazur pozostaje najlepszym sprzedawcą traktorów nad Wisłą.
W 2012 r. polscy producenci zatrzymali się na magicznej granicy 6 proc. rynkowych wpływów, której do dziś nie są w stanie wyraźnie przekroczyć. Trzy lata temu miały 6,6 proc. udziałów w polskim rynku. W 2013 i 2014 r. kolejno 6 proc. i 6,3 proc. Nic nie wskazuje na to, by w tym roku tendencja miała się odwrócić.
Na wyższe wyniki z pewnością liczy Ursus, który w marcu br. podczas kieleckich targów sprzętu rolniczego Agrotech zaprezentował nową wersję legendarnych ciągników serii C. Otwarcie stoiska odbyło się wtedy z wielką pompą, a w uroczystości brał udział minister rolnictwa Marek Sawicki. Trzy miesiące po wielkim otwarciu trudno mówić o wielkim sukcesie, bowiem w ciągu całego półrocza Ursus sprzedał 53 ciągniki więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.
Ursus chce gonić świat
Jako punkt odniesienia można przyjąć całkowitą sprzedaż nowych traktorów w Polsce, która w pierwszych sześciu miesiącach wyniosła prawie 7,5 tys. sztuk. Skok Ursusa to zatem niespełna 1 proc. całkowitej krajowej sprzedaży. Producent z Lublina liczy jednak, że w drugiej połowie roku uda mu się zwiększyć udział w rynku. W jaki sposób? Mają w tym pomóc inwestycje w udoskonalanie nowych maszyn, na które spółka w tym roku zamierza przeznaczyć 24 mln zł – o 7 mln zł więcej niż w roku ubiegłym. Poszerzy się także katalog ofertowy. – W sierpniu do seryjnej produkcji wchodzi nasz nowy model 60-konnego ciągnika C-360. W kolejnych miesiącach planujemy wpuszczenie w sieć dilerską modeli C-382, C-392 i C-3102 – wylicza szef Ursusa Karol Zarajczyk. Dodaje przy tym, że największą popularnością w pierwszej połowie br. roku cieszyła się 75-konna wersja modelu Ursus C-380.
Nad zwiększeniem sprzedaży pracuje także Farmtrac. Prezes spółki Andrzej Kublik deklaruje, że w najbliższych miesiącach firma zamierza zatrudnić większą liczbę inżynierów i poszerzyć swoją siatkę produktową. – Aby sprostać konkurencji, z każdym rokiem będziemy musieli pokazywać naszym klientom nowe rozwiązania. Dziś bez innowacyjności nie ma mowy o podjęciu jakiejkolwiek walki – podkreśla Kublik, którego firma na badania i rozwój przeznacza ok. 6 proc. swojego budżetu. Dodaje przy tym, że przyszłość wiąże z większymi maszynami, ukierunkowanymi na duże gospodarstwa. – Dziś rośnie przede wszystkim rynek traktorów z silnikami od 110 KM w górę. To maszyny dla rolników, którzy mają więcej pieniędzy, więcej terenu i potrzebują nie tylko mocnej, ale także komfortowej maszyny – wyjaśnia Kublik. Odpowiedzią na potrzeby tego segmentu ma być „King” – limitowana i lepiej wyposażona wersja popularnego modelu 675 DT, który od 2005 r. sprzedał się w Polsce w liczbie ponad 1300 egzemplarzy.
Zagranica rządzi
Dziś na polskim rynku rządzą światowi potentaci – należący do koncernu CNH włoski New Holland i amerykański John Deere, posiadający łącznie 34 proc. udziałów w polskim rynku. Trzecie miejsce zajmuje czeski Zetor, który po chwilowej zadyszce z ubiegłorocznej jesieni ugruntował swoją pozycję wśród polskich rolników z niemal 13-proc. udziałem po pierwszym półroczu br.
I pewne jest to, że z walki o nasz rynek łatwo nie zrezygnuje. Polscy gospodarze odpowiadają bowiem za ok. 40 proc. zakupów czeskiego producenta. – 60 proc. polskich rolników jest przekonanych, że Zetor to polska spółka. Jest na naszym rynku tak długo, że zdecydowana większość traktuje go jak „swojaka” – tłumaczy nam anonimowo jeden z ekspertów rynku sprzętu rolniczego.