Największe SKOKi są niewypłacalne, a pomoc dla nich będzie wymagała pieniędzy publicznych - mówi minister finansów Mateusz Szczurek. Wczoraj sejmowa komisja finansów publicznych przyjęła raport o Spółdzielczych Kasach Oszczędnościowo Kredytowych.

Stwierdziła w nim, że należy powołać komisję śledczą, która zbada sytuację kas. Mateusz Szczurek mówił, członkom komisji, że w pięciu największych kasach brakuje miliard 200 milionów złotych.

Dziś minister finansów powiedział dziennikarzom w Sejmie, że pomoc SKOKom z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego oznacza wykorzystanie pieniędzy publicznych, pochodzących głównie ze składek banków. Mateusz Szczurek nie chce komentować, czy powołanie komisji śledczej będzie zasadne. Wyjaśnia, że jego rolą podczas posiedzenia komisji finansów było zrelacjonowanie ostatnich obrad Komitetu Stabilności Finansowej, podczas którego były prezentowane wyniki badania sprawozdań finansowych kas za 2013 rok. Z dokumentów wynikało, że sytuacja największych SKOków jest bardzo trudna. Minister podkreślił, że miały one "ujemne fundusze własne, co oznacza niewypłacalność".

Pomimo problemów finansowych niektórych kas, ich członkowie mogą spać spokojnie. Bankowy Fundusz Gwarancyjny, którym objęte są również SKOKi, gwarantuje bezpieczeństwo wypłat depozytów do równowartości 100 tysięcy euro.