Belka przedstawił w środę Sejmowi sprawozdanie z działalności NBP za zeszły rok. Przypomniał, że Polska była jednym z nielicznych wyżej rozwiniętych krajów w świecie i jedynym członkiem Unii Europejskiej, który w dobie światowego kryzysu uniknął recesji. "Słynna zielona wyspa. Wiem, że zielona wyspa to pojęcie, z którego się wyśmiewamy. Ja się nie wyśmiewam. To wielki sukces" - zaznaczył szef NBP, a z sali sejmowej odpowiedziały mu oklaski.

"To, że Polska nie wpadła w recesję pozwoliło Narodowemu Bankowi Polskiemu uniknąć odejścia od polityki konwencjonalnej, czyli polityki prowadzonej za pomocą stóp procentowych" - ocenił Belka.

Prezes NBP zwrócił uwagę, że zbyt wysoki poziom stóp procentowych mógłby grozić napływem olbrzymiej ilości kapitału i nadmierną aprecjacją złotego. Natomiast obniżenie stóp - tak jak w niektórych krajach Europy - do zera, mogłoby wywołać różnego rodzaju nieprzewidziane zachowania społeczne. Tym bardziej, że - jak zauważył - ludzie w Polsce wciąż pamiętają wysoką inflację.

"Myśmy się obawiali, że jeżeli będziemy obniżać stopy procentowe zbyt głęboko, to ludzie mogą zacząć wycofywać depozyty z banków. Gdzie? Na przykład do funduszy inwestycyjnych. A te wiadomo, raz przynoszą zysk, a raz stratę. A całe ryzyko - na uczestników, czyli na tych naszych deponentów. (...) Moglibyśmy wtedy liczyć na to, że ludzie zaczną poszukiwać jakichś dziwnych, ultraryzykownych sposobów inwestowania. Ten niesławny Amber Gold jest takim przykładem" - powiedział szef NBP.

"Musieliśmy te stopy tak kalibrować, tak ustawiać, żeby one nie były za wysokie, żeby nie groziło to zbytnim umocnieniem złotego, ale też niezbyt nisko, żeby depozyty nie odpłynęły, żeby banki nie musiały być albo zależne od finansowania zewnętrznego (...), albo ograniczać działalności kredytowej. I to, i to złe" - dodał.

"Wydaje mi się, że polityka stóp procentowych była bardzo udana. Bardzo udana" - podsumował.

odczas swojego wystąpienia szef NBP odniósł się do kryzysu, który rozpoczął się jeszcze w 2007 r. Jak mówił, prezentując, sprawozdanie z działalności banku w 2014 r., aby sobie z nim poradzić największe banki centralne podjęły się bezprecedensowych działań, które są obecnie krytykowane. Polegały one bowiem na drukowaniu pieniądza.

Dodał, że pojawiła się wtedy "naturalna skłonność", aby te pieniądze gdzieś inwestować, aby przynosiły one zyski. "Pojawiło się niebezpieczeństwo gwałtownych przepływów, czyli przypływów i odpływów kapitałów do krajów niedotkniętych bezpośrednio wielkim kryzysem finansowym. Można więc powiedzieć, że ryzykiem obciążono gospodarki tzw. krajów wschodzących" - mówił, dodając, że do takich krajów zaliczana jest m.in. Polska.

"Mogliśmy mieć do czynienia z zasadniczym, istotnym umocnieniem złotego, ze wszystkimi negatywnymi tego konsekwencjami dla gospodarki, a potem mogło nastąpić znów osłabienie. Ta nadpłynność banków, instytucji finansowych także zaowocowała zwiększeniem wahań cen surowców, zarówno żywnościowych jak i energetycznych" - wskazał.

Dla RPP stworzyło to bardzo trudne, nietypowe warunki prowadzenia polityki pieniężnej - podkreślił.

Belka, przedstawiając w środę w Sejmie sprawozdanie z działalności NBP w 2014 r., poruszył kwestię banków w Polsce. Wspomniał m.in. o polisolokatach.

"Do banków są oczywiście pretensje i to niekiedy uzasadnione. (...)Polisolokaty. Nie tyle sama koncepcja polisolokat, ale sposób ich sprzedawania był niekiedy oszukańczy" - powiedział.

Tzw. "polisolokaty" to ubezpieczenia na życie i dożycie z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi. Są one skonstruowane w taki sposób, że niewielka część składki trafia na ubezpieczenie, a w większości pieniądze klientów idą na inwestycje w fundusze. Umowy zawierane są zazwyczaj na wiele lat. Produkty te okazały się niekorzystne dla wielu klientów. W październiku ub.r. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył na oferujące takie produkty: Aegon TUnŻ, Idea Bank, Open Finance i Raiffeisen Bank Polska kary o łącznej wartości 50,4 mln zł za nierzetelne informowanie o produkcie oraz o prawach i obowiązkach stron umowy.

Belka przedstawił posłom informację o działalności NBP w 2014 roku. W swym wystąpieniu mówił m.in. o "udomowieniu" banków. Zaznaczył, że jest tego zwolennikiem.

Podał przykład Alior Banku. Zaznaczył, że nie wie, czy jest to polski bank, ale siedzibę ma w Polsce i "z punktu widzenia zachowań" odpowiadał kryterium banku polskiego.

Zwracał też uwagę, że banki z czysto krajową własnością były w niektórych krajach, jak np. na Węgrzech czy na Łotwie, ośrodkami kryzysowymi. W przypadku banków czysto krajowych ewentualne ich dokapitalizowanie musi bowiem pochodzić tylko z krajowych środków. Tymczasem nawet zagraniczne banki z siedzibą w Polsce, dodał, po wybuchu kryzysu zwiększyły kredytowanie.

Belka dodał, że najlepiej, gdy system bankowy jest "zróżnicowany", gdy kapitał krajowy i zagraniczny jest w nich np. w stosunku 50 do 50 lub 60 do 40.