Musiałem ostatnio pójść do dentysty, bo obluzowała mi się złota korona (pewnie jadłem za dużo krówek ciągutek). Dzięki nowoczesnym urządzeniom moja wizyta bardzo różniła się od tej z czasów młodości. Wtedy to był koszmar. A teraz siedziałem zrelaksowany na fotelu i obserwowałem sympatyczną scenkę, która rozgrywała się za oknem. W jego pobliżu był krzak ostrokrzewu, a wokół niego skakała wrona szukająca pożywienia. Otaczająca mnie technologia, krzew i ptak w jakiś sposób pogodziły współczesność i przyrodę, które stały się naturalnymi partnerami (wiem, że to fikcja, że krzak został posadzony przez człowieka, ale przez kilka chwil było mi błogo).

Dzień wcześniej uczestniczyłem w konferencji poświęconej zarządzaniu zasobami naturalnymi, w szczególności temu, jak Polska wypada na tle innych państw UE. Nie sądzę, by organizator spotkania, fundacja demosEUROPA, był związany z Watykanem, ale tego samego dnia papież ogłosił encyklikę „Laudato Si”. To było głęboko symboliczne. Z jednej strony Franciszek mówiący o naszej obojętności wobec zdrowia i dobrostanu Matki Ziemi, z drugiej – szczegółowa analiza tego, co głęboko chrześcijańskie państwo robi w dziedzinie zarządzania zasobami naturalnymi, którymi zostało tak szczodrze obdarowane. Niestety – Polska na razie nie ma czym się chwalić!
Badanie przeprowadzone przez demos EUROPA przy współudziale ekspertów z Norwegii pokazało, że Polska konsekwentnie zbliża się do średniej unijnej pod względem PKB per capita, ale odstaje od większości państw członkowskich, jeśli chodzi o zarządzanie zasobami naturalnymi (tylko Estonia i Bułgaria wypadły gorzej). Wskaźnik zrównoważonego rozwoju obliczono na podstawie zarządzania energetyką (efekt cieplarniany, wykorzystanie lokalnych i odnawialnych źródeł energii), czystości powietrza (emisja spalin, jakość powietrza), zarządzania zasobami wodnymi (efektywne wykorzystanie wody, recykling ścieków), odpadami (recykling), rozwoju biogospodarki (wykorzystanie gleby, ochrona różnorodności biologicznej) i wykorzystania metali i minerałów (efektywność wykorzystania, recykling).
Trzeba uczciwie przyznać, że w przypadku każdego konkretnego parametru są państwa, które radzą sobie gorzej niż Polska, ale ogólnie jesteśmy znacząco poniżej średniej. W kategorii czystość powietrza jesteśmy na poziomie 64 proc. średniej, minerałów i biogospodarki – 73, wykorzystania wody – 80 i recyklingu odpadów – 82. Stosunkowo dobry wynik w energetyce (98 proc. średniej) zawdzięczamy temu, że znacząca część energii pochodzi z rodzimych źródeł – węgla. Jeśli uważacie, że Polska została oceniona niesprawiedliwie, pojedźcie zimą do Krakowa, a przekonacie się, że to prawda, zwłaszcza jeśli zostawicie w domu leki na astmę. Spędziłem niedawno z wnukami kilka dni w Górach Stołowych. Patrzyłem wieczorem na śląski krajobraz i zachwycałem się zachodem słońca, aż uświadomiłem sobie, że zamglenie w dali to nie chmury, ale zanieczyszczone powietrze.
Prawdziwym powodem do niepokoju jest nie tyle miejsce w rankingu, ile brak świadomości istnienia problemu. Relatywnie dobre wyniki pod względem wzrostu PKB i obsesja na punkcie węgla zaślepiły nas na tyle, że nie widzimy potrzeby zrównoważonego rozwoju. Tak było np. ze zgodą na wydobywanie gazu łupkowego metodą szczelinowania (fraking) – rząd gotów był poświęcić środowisko dla kilku lat wzrostu napędzanego paliwami kopalnymi. Do tego trzeba byłoby importować technologię, a zyski z wydobycia gazu najpewniej zostałyby wyprowadzone za granicę. Tylko spadek cen ropy oraz wycofanie się potencjalnych zagranicznych inwestorów uratował nas od negatywnych skutków tego projektu.
Profesor Christian Hey, sekretarz generalny szanowanej niemieckiej instytucji, Rady Rzeczoznawców ds. Środowiska, zauważył, że w 1999 r. Niemcy i Polska miały porównywalne plany dotyczące odnawialnych źródeł energii (energia słoneczna, wiatrowa, wykorzystanie biomasy itp.). Niemcy skutecznie wprowadziły politykę dekarbonizacji, odnawialne źródła już odgrywają tam znaczącą rolę w pozyskiwaniu energii i ich udział ciągle rośnie. W rezultacie ceny energii pozyskiwanej z odnawialnych źródeł gwałtownie spadły. Inne skutki to nowe gałęzie przemysłu, wzrost zatrudnienia, rozwój technologiczny, czystsze powietrze i większe bezpieczeństwo energetyczne. Obecnie w Niemczech nad odnawialnymi źródłami energii pracuje ponad 2 tys. naukowców, a ruch ekologiczny liczy ponad 5 mln członków. To się nazywa zaangażowanie w zieloną przyszłość!
Polska tymczasem w dziedzinie energetyki jest w tej samej sytuacji co w 1999 r. ze wszystkimi płynącymi z tego konsekwencjami. W odróżnieniu od USA problemem nie jest lobby przemysłowe. Byłem pod wrażeniem prezentacji Darii Kulczyckiej z Konfederacji Lewiatan, która przedstawiła stanowisko przedsiębiorców. Ci mówią: „Przedstawcie nam zadanie, my je wykonamy”. Dla człowieka pochodzącego z Wielkiej Brytanii i przyzwyczajonego do narzekania i protestów przedsiębiorców w każdej kwestii dotyczącej ochrony środowiska polskie podejście było bardzo budujące i dobrze świadczące o kraju.
Chodzi zatem nie tyle o środki, ile o polityczną wolę. Byłem niedawno w Budapeszcie na ogólnoeuropejskim spotkaniu głównych partii politycznych i kilkakrotnie słyszałem opinię, że przywiązanie polityków (w ich szeregu był wymieniany, niestety, przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk) do przestarzałych paliw hamuje rozwój w dziedzinie odnawialnych źródeł energii. Prawda to czy nie, nie stawia to Polski w dobrym świetle i świadczy o bardzo negatywnym nastawieniu w kontekście zarządzania zasobami naturalnymi.
Encyklika papieża w tej sytuacji jest wyjątkowo ważna. Jak można było się spodziewać, jest to wywołujące głębokie wrażenie, przejrzyście sformułowane przesłanie. Te osiem stron powinno zostać lekturą obowiązkową dla polskich polityków wszelkiej maści. (Zadałem przeczytanie encykliki swoim studentom z wydziału ekonomii. Nie jest to łatwy tekst, więc nie wiem, czy mi teraz nie złorzeczą). Dokument dowodzi, że sposób, w jaki traktujemy zasoby świata, jest destruktywny i egoistyczny. Jednoznacznie stwierdza, że „Ziemia, nasz dom, coraz bardziej przypomina ogromną górę nieczystości”. Brzmi dramatycznie, ale śmieci zalegające na Mount Everest i w oceanach czy zanieczyszczenie powietrza dowodzą prawdziwości stwierdzenia papieża.
Encyklika mówi o problemie zmian klimatycznych, wykorzystywaniu zasobów wodnych (niedawno badanie NASA wykazało, że człowiek eksploatuje ponad połowę z 37 największych zbiorników wód gruntowych w sposób niezrównoważony, przez co ludzkości grozi utrata dostępu do wody pitnej), utrata różnorodności biologicznej (zaledwie dwa tygodnie temu badacze z USA potwierdzili początek szóstego okresu wymierania, w którym gatunki znikają w bezprecedensowo szybkim tempie. „Podcinamy gałąź, na której siedzimy” – napisał jeden z autorów). Papież również wiąże obecne niegospodarne i destrukcyjne podejście do środowiska ze wzrostem nierówności i biedy. Innymi słowy, to nie tylko problem gospodarki, ale również moralności i etyki, ściśle związany z przesłaniem chrześcijaństwa.
Słyszałem, że z powodu krytyki węgla i innych paliw kopalnych niektórzy w Polsce uważają encyklikę za antypolską. Tym klaunom (przepraszam zawodowych klaunów, którzy mają o wiele więcej zdrowego rozsądku) sugerowałbym wyprowadzić się na jakąś pustynną wyspę (lub do klasztoru, gdzie można przeczytać kilka mądrych tekstów) i przemyśleć, co tak naprawdę leży w interesie Polski i co oznacza bycie patriotą. Polska bardzo mało osiągnęła w zarządzaniu zasobami naturalnymi w porównaniu z innymi państwami UE, ale ma jedną wielką zaletę. Jest nią, wbrew temu, co myślą niektórzy, fakt, że jest to kraj z gruntu chrześcijański.
Papież Franciszek (oraz jego poprzednicy – Benedykt XVI i Jan Paweł II) razem z patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem bardzo jasno postawili sprawę z perspektywy teologicznej, żądając od wszystkich chrześcijan większej wrażliwości w traktowaniu środowiska i wykorzystaniu zasobów naturalnych. Zielony rozwój jest dobry nie tylko dla gospodarki, on jest dobry dla naszego życia i naszego wspólnego domu, który żywi ludzkość.
Ostatecznie dbałość o środowisko i rozwój gospodarczy nie są sprzeczne ze sobą, dlatego wszyscy polscy politycy, którzy podkreślają przed całym światem swoją wiarę chrześcijańską, powinni zdać sobie sprawę, że biel współczesnego gabinetu dentystycznego i piękno natury są ze sobą powiązane.
Dbałość o środowisko i rozwój gospodarczy nie są sprzeczne ze sobą, dlatego polscy politycy, którzy podkreślają przed światem swoją wiarę chrześcijańską, powinni przeczytać encyklikę Franciszka