Łatwiejszy dostęp prokuratury do tajemnicy bankowej jest potrzebny - przekonuje Andrzej Jakubiak, szef KNF.

PAP: Czy ustawa o nadzorze nad rynkiem finansowym zostanie uchwalona w tej kadencji Sejmu? Cały czas pracuje nad nią komisja sejmowa.

A.J.: Nie mam wątpliwości. Z naszego punktu widzenia ta ustawa będzie służyła wzmocnieniu bezpieczeństwa na polskim rynku finansowym. Wiele praktyk, które do tej pory miały miejsce, będzie niemożliwych. Zależy nam na tym, byśmy unikali sytuacji, w której ludzie wpadają w pułapkę zadłużenia.

PAP: W mediach, a także podczas niedawnej debaty sejmowej, pojawiły się zarzuty, że niektóre zapisy tego projektu były korzystne dla niektórych lobbystów. W tym kontekście wymieniano zwłaszcza firmę Provident, która miałaby być zainteresowana "antylichiwarskimi" artykułami w ustawie, dotyczącymi firm pożyczkowych, ale akurat Providenta nie obejmującymi.

A.J.: My w tych pracach nie mieliśmy problemu, żeby ktoś nas naciskał.

PAP: A te zarzuty są zasadne?

A.J.: Nie jestem nadzorcą na rynku firm pożyczkowych, więc nie chcę się na ten temat wypowiadać i oceniać, czy coś jest bardziej na rzecz Providenta, czy nie. Mogę powiedzieć, że wiele dzisiejszych praktyk na tym rynku, krzywdzących klienta, stanie się po wejściu ustawy w życie niemożliwymi.

PAP: Ale wobec tej ustawy pojawiają się i inne uwagi. Np. były przewodniczący KNF Stanisław Kluza sformułował dwa zarzuty wobec projektu: że KNF będzie mógł zbyt łatwo przekazywać prokuraturze tajemnice bankowe, już na etapie śledztwa, a także że ustawa daje za mało instrumentów nadzoru nad sektorem bankowym. W efekcie - jak powiedział - po wejściu w życie ustawy KNF nadal będzie "silna wobec słabych", czyli np. wobec rynku kapitałowego, a "słaba wobec silnych", czyli banków.

A.J.: Chciałbym by pan były przewodniczący pokazał, co on w tym czasie robił, jak był taki "silny" wobec sektora bankowego, bo jakoś nie mogę sobie nic przypomnieć. Były przewodniczący komisji powinien wiedzieć, jakimi uprawnieniami komisja dysponuje. Bo inna jest filozofia funkcjonowania nadzoru nad rynkiem kapitałowym, a inna nad bankowym czy ubezpieczeniowym. Jest zupełnie inna paleta instrumentów w stosunku do każdego z tych trzech segmentów. Ale to nie oznacza, że jesteśmy mniej intensywni na rynku bankowym. Dzięki tym instrumentom które mamy, zniknęły np. jednodniówki (lokaty odnawiane codziennie - PAP), choć wcześniej funkcjonowały i miały się dobrze, uporządkowaliśmy też bancassurance (pośrednictwo banków w oferowaniu polis ubezpieczeniowych - PAP). Nikt przedtem nie pozbawił akcjonariusza banku prawa głosu z posiadanych akcji i nie nakazał ich sprzedaży.

PAP: A sprawa zagrożenia dla tajemnicy bankowej?

A.J.: Generalnie na świecie jest trend, że tajemnica bankowa nie jest absolutem. Ja sam jeszcze kilkanaście lat temu bardzo mocno broniłem tajemnicy bankowej. Ale świat się trochę zmienił. Poza tym w niektórych przypadkach dostęp prokuratora do danych dotyczących tajemnicy bankowej, skraca postępowanie. A człowiek, który nie ma nic na sumieniu, nie ma się czego bać. Bo istotą problemu jest to, by banki były jak najmniej wykorzystywane do działalności przestępczej.

PAP: Ustawa jest na to remedium?

A.J.: W każdym razie stwarza możliwości.

PAP: Uda się ją uchwalić w tej kadencji?

A.J.: Mam nadzieję, że tak, bo jest bardzo ważna.

PAP: Chcielibyśmy jeszcze spytać o projekt ustawy o rynku ubezpieczeniowym, który też być może zostanie uchwalony przed zakończeniem kadencji. Eksperci twierdzą, że co prawda uniemożliwia on dalsze korzystanie z tzw. polisolokat, ale nie rozwiązuje problemu tych, którzy padli ich ofiarą w przeszłości?

A.J.: Jeśli chodzi o polisolokaty (lokaty będące jednocześnie np. polisami na życie - PAP) czy ufk (tzw. ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe - polisy zawierające element inwestycyjny - PAP), trzeba zdawać sobie sprawę, że większość tych, którzy z tego korzystali, była przygotowana do podejmowania świadomych decyzji finansowych. Przykłady starszych osób, które nie wiedziały co podpisują, były stosunkowo rzadkie, choć oczywiście głównie takie osoby dziś się pokazuje. Ale wykształcone osoby potrafią rozróżnić depozyt na trzy miesiące od funduszu ubezpieczeniowego z elementem kapitałowym na lat 10.

PAP: Jaki był procent patologicznych umów tych przysłowiowych emerytów?

A.J.: Mogę to oceniać poprzez skargi. Na tle ogólnej liczby skarg, które do nas wpływają, nie ma ich szczególnie dużo. Wskazujemy zakładom ubezpieczeń, by przykładały szczególną uwagę do działalności reklamacyjnej. Klienci zawsze mogą zgłaszać się do naszego centrum mediacyjnego przy sądzie polubownym, jeśli będą chcieli negocjować z firmami ubezpieczeniowymi. Poza tym ustawa o działalności ubezpieczeniowej ma potwierdzić prawo wydawania firmom ubezpieczeniowym przez KNF rekomendacji, dzisiaj określanych wytycznymi. Właśnie kilka dni temu Komisja przyjęła założenia kolejnych dwóch wytycznych: zarządzania produktem i badania adekwatności produktów ubezpieczeniowych. Szkoda tylko, że wciąż nie mamy takich uprawnień na rynku kapitałowym.

Rozmawiali Sebastian Karbarczyk i Piotr Śmiłowicz