Dziesiątki tysięcy kont kontrolują przestępcy. Służą im do wyłudzeń i prania pieniędzy
Problem z rachunkami bankowymi zakładanymi na ludzi słupy jest znany od bardzo dawna. Zjawisko zyskało jednak nowy wymiar po tym, jak banki wprowadziły nowy sposób zakładania kont osobistych. Od kilku lat jest to możliwe bez konieczności podpisywania papierowych dokumentów. Wniosek o otwarcie rachunku wypełnia się w internecie, a następnie na wskazany numer wykonuje przelew z konta posiadanego w innym banku. W ten sposób potwierdzane są dane zawarte we wniosku.
Taka procedura z punktu widzenia klientów jest bardzo wygodna, bo aby otworzyć konto w nowym banku, nie trzeba chodzić do jego oddziału czy też umawiać się z kurierem na odbiór dokumentów. Zdalny proces otwierania rachunków jest jednak wykorzystywany także przez przestępców. Ci, najczęściej pod płaszczykiem pracodawcy oferującego zatrudnienie, wyłudzają dane osobowe od przypadkowych ludzi i zakładają im konta. Tak założone rachunki służą do otwierania kolejnych w następnych bankach i przez to – do różnych celów.
Dotąd największymi ofiarami tego procederu, oprócz przypadkowych osób, na których nazwiska założono konta, były niebankowe instytucje finansowe, oferujące internetowe pożyczki krótkoterminowe. Firmy te dla potwierdzenia tożsamości klientów składających wniosek o pożyczki również stosują przelew weryfikujący z banku osoby starającej się o chwilówkę. Ludzie, na których nazwiska zostały zaciągnięte pożyczki, dowiadują się o tym dopiero, gdy pożyczkodawcy proszą o zwrot pieniędzy. Jeżeli okazuje się, że osoba, na której nazwisko założono konto i zaciągnięto zobowiązanie, nie składała takiego wniosku, rozpoczyna się procedura wyjaśniająca z udziałem policji. Natomiast pożyczkodawcy pieniędzy zazwyczaj nie odzyskują. Skala zjawiska jest bardzo duża i narasta. – W skali całego rynku prób wyłudzenia może być kilka tysięcy miesięcznie. W większości są udaremniane, ale kilkaset miesięcznie jest skutecznych – szacuje Marek Bosak z biura prasowego firmy Vivus Finance.
Jarosław Ryba, prezes Związku Firm Pożyczkowych, uważa, że skala zjawiska rośnie, a najsłabszym ogniwem pozostaje czynnik ludzki, czyli nieostrożność przy wykonywaniu przelewów weryfikacyjnych w toku pozornej rekrutacji o pracę. – Skalę wyłudzeń w całym sektorze pożyczkowym szacujemy na ok. 60 mln zł w zeszłym roku. Większość tej kwoty odpisywana jest w stratach firm pożyczkowych, które są największymi ofiarami tego procederu – uważa prezes ZFP. Szacuje się, że w skali rynku może być kilkadziesiąt tysięcy rachunków założonych na ludzi słupy.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że część banków chciałaby zakazania usług otwierania rachunków przez przelew weryfikacyjny, ale nie ma co do tego zgody w środowisku. Za utrzymaniem procedury są mniejsze banki, którym ułatwia ona pozyskiwanie nowych klientów.
Banki będą jednak musiały nad tematem się pochylić. Z naszych informacji wynika, że sprawą zajęły się międzynarodowe organy ścigania, w tym Europol. Używana u nas procedura zawierania umów o prowadzenie rachunków bankowych, nieznana szerzej w innych krajach, jest prawdopodobnie wykorzystywana przez międzynarodowe grupy przestępcze do prania brudnych pieniędzy. Do zamknięcia tego wydania DGP nie udało się nam uzyskać komentarza w tej sprawie ze strony Komendy Głównej Policji.
Sprawą zajmuje się Związek Banków Polskich. Z naszych informacji wynika, że antidotum na problem z lewymi rachunkami ma być system Ognivo, prowadzony przez Krajową Izbę Rozliczeniową. Za jego pośrednictwem banki otwierające nowe rachunki będą otrzymywały informację, że przelew weryfikacyjny jest wykonywany z innego konta, otwartego wcześniej również za pośrednictwem przelewu weryfikacyjnego z jeszcze innego banku. W takiej sytuacji bank otwierający nowy rachunek będzie zobowiązany do dodatkowej weryfikacji swojego klienta. W jaki sposób? Na przykład poprzez zobowiązanie takiej osoby do podpisania papierowej umowy o prowadzenie rachunku.
Wprowadzenie takiej procedury nie powinno być problemem z punktu widzenia technicznego, choć mogą się pojawić po stronie banków dodatkowe koszty związane z koniecznością implementacji nowego rozwiązania do systemów informatycznych. Właściwie można by ją jednak wprowadzić z dnia na dzień. Przeciwna temu jest część banków. Przedstawiciele ZBP nie chcą tych szczegółów szerzej komentować. – Mogę tylko powiedzieć, że problem funkcjonuje w środowisku bankowym i obecnie rozmawiamy nad tym, w jaki sposób wypracować standard procesu zdalnego otwierania rachunków, by był on efektywniejszy zarówno dla klientów, jak i dla sektora – twierdzi Mieczysław Groszek, wiceprezes ZBP. ©?