Zdobycie przez Andrzeja Dudę fotela prezydenta RP oznacza umocnienie się Prawa i Sprawiedliwości na scenie politycznej oraz większe szanse, że właśnie to ugrupowanie będzie rozdawać karty po jesiennych wyborach do parlamentu. Przejęcie władzy oznacza też decydowanie o stanowiskach w spółkach Skarbu Państwa.
Poniedziałek dniem sporych wahań na rynkach / Dziennik Gazeta Prawna
– Mamy w Polsce system łupów: zwycięzca bierze wszystko, a stanowiska w spółkach Skarbu Państwa to nic innego jak luksusowy przytułek dla politycznego zaplecza partii – twierdzi Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Tak było, gdy władzę przejęło PiS, a także później, za czasów PO. W jego opinii nie widać na razie, by ten funkcjonujący od dawna system miał się zmienić.
– Można oczekiwać, że po ewentualnej zmianie rządu w ciągu może nie kilku miesięcy, ale zapewne roku dojdzie do licznych zmian w zarządach spółek Skarbu Państwa – mówi Marek Buczak z Quercus TFI. Wspomina, jak było w 2006 r., kiedy władzę przejęło Prawo i Sprawiedliwość oraz jego koalicjanci. – Przy czym przynajmniej część z tych roszad będzie niekorzystna – dodaje Buczak.
Jak było prawie dekadę temu? Utworzony jesienią 2005 r. mniejszościowy rząd premiera Kazimierza Marcinkiewicza, a potem powołany w połowie 2006 r. koalicyjny (PiS, Samoobrony RP, LPR) gabinet premiera Jarosława Kaczyńskiego dokonywał szeregu zmian w zarządach spółek Skarbu Państwa. Najbardziej znane z nich to zastąpienie w styczniu 2006 r. prezesa Orlenu Igora Chalupca przez Piotra Kownackiego, który do władz płockiej firmy trafił zaledwie trzy miesiące wcześniej (później był szefem Kancelarii Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego), a także bankowca Cezarego Stypułkowskiego, który szefował PZU przez prawnika Jaromira Netzla. Wiceprezesem BOŚ został skarbnik PiS Stanisław Kostrzewski, a prezesem spółki Naftobazy (dzisiejsze OLPP) Arkadiusz Siwko, były dyrektor gabinetu Antoniego Macierewicza. Na czele Polskiej Agencji Prasowej stanął sprzyjający PiS-owi Piotr Skwieciński, zaś Bronisław Wildstein został prezesem TVP. Do licznych zmian personalnych doszło również w publicznym radiu.
Tym razem do obsadzenia byłyby również stanowiska w kontrolowanych przez Skarb Państwa i notowanych na warszawskiej giełdzie spółkach energetycznych. PGE czy Tauron powstały formalnie już za czasów rządów PO. Czy z posadą szefa PGE pożegna się Marek Woszczyk, a Jacek Krawiec (najsowiciej wynagradzany obecnie menedżer w spółce Skarbu Państwa – prawie 3 mln zł rocznie) odejdzie z zarządu Orlenu?
Analityk z Quercus TFI jest zdania, że z punktu widzenia rynku takie roszady byłyby negatywne. Jednak jego zdaniem jeszcze bardziej szkodliwa byłaby realizacja populistycznych pomysłów, jakie pojawiły się w prezydenckiej kampanii wyborczej, takich jak opodatkowanie działalności banków czy przewalutowanie kredytów frankowych. Skutki tych obaw już zobaczyliśmy podczas wczorajszej sesji: kurs PKO BP spadł o 4,5 proc., traciła także większość pozostałych banków, spadły też notowania spółek Skarbu Państwa: Orlenu o prawie 3 proc., podobnie Grupy Lotos. Pod kreską znalazły się również Energa, Enea, KGHM i GPW.
– Spodziewam się, że część międzynarodowych inwestorów nie będzie w najbliższym czasie inwestować w Polsce – dodaje przedstawiciel Quercusa.
Pojawiają się opinie, że do roszad w niektórych zarządach spółek Skarbu Państwa może dojść jeszcze przed wyborami, i to z inicjatywy obecnych władz. Miałoby to spowodować zmianę postrzegania obecnej koalicji rządowej i podnieść notowania tworzących ją ugrupowań. Zdaniem naszych komentatorów jest to jednak mało prawdopodobne. – Zmiany personalne w zarządach spółek Skarbu Państwa mogłyby być przeprowadzone teraz chyba tylko w jednym celu: żeby obecni menedżerowie mogli jeszcze odebrać sowite odprawy i aby zabezpieczyć kolejnych, którzy przyszliby na ich miejsce – komentuje Andrzej Sadowski.
– Wątpię, by teraz komukolwiek przyszło do głowy, aby dokonywać zmian personalnych w spółkach Skarbu Państwa, bo to nie miałoby żadnego wpływu na postrzeganie władz – uważa również Buczak.