- Na samą transformację edukacji w Polsce przeznaczyliśmy w 2014 r. 297 mln zł - uważa Ronald Binkofski – dyrektor generalny polskiego oddziału Microsoftu.

Niedawno brał pan udział w konferencji, której tematem była potrzeba bardziej wrażliwej społecznie gospodarki. Ale czy przez to Unia Europejska nie oddaje pola w kwestii konkurencyjności czy innowacyjności?

W tym, że Unia Europejska jest wrażliwa społecznie, nie ma nic złego, bo odrzucenie tego aspektu jest słabością wielu innych regionów świata. Wyzwaniem dla Unii jest raczej stworzenie odpowiednich warunków, by wyzwalać potencjał ludzi, a nie go blokować. Taki standardowy tok myślenia Unii – wszystko regulujmy, ustalmy, kontrolujmy – jest nieadekwatny do dzisiejszych czasów i powoduje wzrost biurokracji.
Z powodu rewolucji internetowej żyjemy w nowym świecie, tymczasem wciąż używamy starych metod zarządzania. Unia chce być innowacyjna, a tymczasem buduje aparat administracyjny, który pilnuje, by wszystkie pieniądze przeznaczone na innowacyjność były dobrze wydane, co samo w sobie generuje koszty. Lepiej zaryzykujmy, dając pieniądze 10 firmom, które mają potencjał, i jeśli osiem z nich je straci, ale dwóm się uda, to i tak będzie większa korzyść. Gospodarka nie działa tak, że wszystko da się zaplanować, ustalić i dopilnować, aby na 10 firm było 10 wygranych. Każda wielka firma, każdy biznesmen najpierw miał tysiące porażek, pomyłek, zanim coś w ogóle się udało. Myślę, że brak takiego myślenia jest strukturalnym błędem w Unii.

A jak to wygląda z perspektywy jednej z największych firm świata, która działa po to, by osiągać zysk, sprzedawać jak najwięcej produktów?

To absolutnie nie stoi w sprzeczności, by każda firma komercyjna, której zadaniem statutowym jest zarabianie pieniędzy, nie była także aktywna jako członek społeczeństwa. Nie jest tak, że powinien być rozdział na firmy biznesowe, których celem jest zysk, i społeczne, których głównym zadaniem jest odpowiedź na jakiś problem na zasadach non-profit, czyli tylko po kosztach własnych. To moim zdaniem byłoby rozwiązaniem ekstremalnym i niewłaściwym.
W Microsofcie dział odpowiadający za działania społeczne istnieje oddzielnie i nie musi zarabiać pieniędzy. Jego zadaniem jest ich wydawanie w jak najskuteczniejszy sposób. Zresztą jak spojrzymy na historię Microsoftu, to wszystko się zaczęło od misji, która miała bardzo społeczny wymiar, czyli PC na każdym biurku. W tamtych czasach to była wizjonerska potrzeba, ponieważ wtedy jeszcze nikt nawet nie wiedział, do czego tych PC-ów używać i dokąd one nas zaprowadzą, ale na pewno była wizja usprawnienia komunikacji między ludźmi.

Jak wyglądają działania społeczne Microsoftu?

Potencjał do tworzenia nowych miejsc pracy mają głównie małe i średnie firmy. Wielkie instytucje rosną miarowo, wraz z rynkiem – mają 10 tys. pracowników, jak dobrze pójdzie, za parę lat może będą miały 10,5 tys. W małym biznesie firma, która ma pięciu pracowników, za chwilę może mieć 15, więc procentowo jest to ogromna zmiana. Można dać firmie pieniądze, które zostaną przejedzone, i potem będzie ona czekać na następne albo można zbudować takie inwestycje, które będą tworzyć miejsca pracy, pobudzać gospodarkę, zwiększać konsumpcję. Co robi Microsoft? Wspieramy młode firmy, start-upy, NGO-sy poprzez granty technologiczne, oprogramowanie, które normalnie trzeba by było zakupić na rynku, ale również know-how i wymianę wiedzy. Małych firm na początku często na to nie stać. Ale nie chodzi o to, by dać coś za darmo, lecz o to, by dzięki temu ktoś uczył się dbać o swoje przedsiębiorstwo, rozwijać je, zwiększał produktywność. Dlatego też wspieramy ich także poprzez mentoring biznesowy. Mamy nadzieję, że z każdych 10 firm dwie naprawdę wyrosną i zrobią coś poważnego. I to już wystarczy – jeśli dwóm osobom na 10 się uda, to stworzą miejsca pracy, w których zatrudnią nie tylko pozostałe osiem, ale więcej. Do mnie często przychodzą prośby – potrzebujemy pieniędzy na to czy na to. Nigdy nie daję pieniędzy na coś, co nie stwarza nadziei na zbudowanie czegoś więcej, co jest po prostu czystym ich zużyciem na jednorazową rzecz, która nic nie wnosi. Ludzie często mylą CSR z charytatywnością. CSR nie jest rozdawaniem pieniędzy, lecz tym, w jaki sposób firma wywiera realny wpływ na środowisko czy na lokalną gospodarkę i pomaga im się rozwijać.

Ile pieniędzy Microsoft wydaje na działalność CSR-ową?

Powiem o tym na przykładzie Polski. Ostatnio podliczyliśmy, ile my właściwie wydajemy na działania CSR-owe. Realizujemy naprawdę wiele programów i inicjatyw, i wynik okazał się imponujący. W zeszłym roku Microsoft zainwestował w rozwój branży i edukację informatyczną równowartość 478 mln zł. Na samą transformację edukacji w Polsce przeznaczyliśmy w 2014 r. 297 mln zł. Ale to nie jest jednorazowy wynik. Tego rzędu kwoty przekazywane w formie szkoleń, bezpłatnego software’u do wykorzystania na różne cele, wspierania firm NGO poprzez granty technologiczne i budowania ich biznesowej wydajności dzięki najnowszym technologiom przekazujemy co roku. Upowszechniamy kompetencje cyfrowe i informatyczne. O tym, jak bardzo to potrzebne, świadczy np. organizowane przez OECD badanie kompetencji osób dorosłych. Tylko 19 proc. Polaków znalazło się w grupie średnich i wyższych umiejętności cyfrowych, co jest najgorszym wynikiem wśród krajów UE.

A jakie są efekty tych działań?

Ja stale powtarzam, że CSR powinien być oparty na tym, na czym się znamy, czyli know-how związanym z technologią IT, a nie, że np. nagle zaczniemy budować domy, bo to nie jest nasza specjalizacja. Uważam, że wykorzystanie tego, co i tak potrafimy robić, przynosi o wiele lepsze efekty CSR-owe, niż jeśli się weźmiemy do rzeczy, które są na marginesie naszych kompetencji. W tym kierunku prowadzę te działania i jak się popatrzy na różne liczby, np. ilu nauczycieli przeszkoliliśmy w zakresie digital knowledge i wykorzystania technologii w nauczaniu, ilu uczniów bezpłatnie używa naszych technologii i zdobywa umiejętności potrzebne na rynku pracy, ilu studentów tworzy start-upy, myślę, że wyniki są niezłe. Podam taki przykład – współpracujemy bezpośrednio z 47 największymi uczelniami technicznymi w Polsce i 4 tys. studentów. Wśród studentów, którzy skorzystali z różnego rodzaju programów Microsoftu, wskaźnik bezrobocia jest bliski zera. W zeszłym roku w ramach programu BizSpark, jaki prowadzimy dla start-upów, przekazaliśmy oprogramowanie o wartości 105 mln zł. W rezultacie w 2014 r. w tych młodych firmach powstało 4 tys. nowych miejsc pracy. Dopiero takie przykłady pokazują, że poprzez działalność CSR naprawdę mamy wpływ na rzeczywistość i tworzymy wartość dodaną.
Żyjemy w nowym świecie, a wciąż używamy starych metod zarządzania