Spadek cen surowca spowodował, że wydobycie ropy z łupków w Stanach Zjednoczonych znalazło się na granicy opłacalności. Amerykańscy nafciarze słono zapłacą za światową przewagę podaży nad popytem
Amerykański sektor naftowy pada ofiarą własnego sukcesu. Po raz pierwszy od rozpoczęcia w 2008 r. boomu na ropę z łupków w USA w tym roku jej wydobycie spadnie – przewidują zarówno amerykańska rządowa agencja energii EIA, jak i kartel krajów producentów OPEC. Wzrost produkcji w Stanach Zjednoczonych przyczynił się do spadku cen surowca poniżej poziomu, który dla niektórych firm jest progiem opłacalności.
Niemal cały światowy przyrost produkcji ropy naftowej w ostatnich latach jest efektem zwiększenia wydobycia w USA. Według danych EIA w zeszłym roku w tym kraju wydobyto 3,2 mld baryłek ropy (czyli średnio 8,8 mln baryłek dziennie), co było najlepszym wynikiem od 30 lat. Jeszcze w 2013 r. wydobycie wynosiło 2,7 mld baryłek, a przed dekadą – 2 mld. To pozwoliło Amerykanom niemal zrównać się w produkcji z Arabią Saudyjską i Rosją, a nawet snuć prognozy o tym, że w ciągu kilku lat awansują na pozycję lidera.
Ale ta sytuacja ma też skutki uboczne. W połowie zeszłego roku okazało się, że światowa podaż ropy przewyższa popyt, do czego oprócz rosnącej produkcji przyczyniły się także mniejszy, niż oczekiwano, wzrost zużycia w krajach rozwijających się oraz słabe prognozy gospodarcze w Europie, i ceny surowca poleciały w dół. Baryłka ropy typu Brent, która w czerwcu zeszłego roku kosztowała 114 dol., pod koniec stycznia zeszła poniżej 50 dol., zaś obecnie nieznacznie przekracza 63. Do utrzymywania się ceny na niskich poziomach przyczyniła się też postawa Arabii Saudyjskiej, która wraz z pozostałymi krajami OPEC postanowiła nie zmniejszać wydobycia i w ten sposób bronić swojego udziału w rynku. To uderzyło przede wszystkim w amerykańskich nafciarzy, bo wydobycie ropy z łupków jest znacznie kosztowniejsze niż w konwencjonalny sposób. Z racji różnych warunków geologicznych nie ma jednego progu opłacalności, ale szacuje się średnio, że cena rynkowa musi wynosić co najmniej 60 dol. za baryłkę. W przypadku niektórych złóż w krajach arabskich jest to nawet 20–30 dol.
Pierwsze efekty tej sytuacji już widać. W zeszłym tygodniu EIA podała w prognozie, że w maju, po raz pierwszy odkąd przed czterema laty agencja zaczęła sporządzać odrębne miesięczne zestawienia dla ropy z łupków, jej wydobycie się zmniejszy. Spadek nie będzie wielki, bo wyniesie 45 tys. baryłek dziennie, czyli niespełna 1 proc., co nie zmienia faktu, że jednak będzie. W dwóch spośród trzech ostatnich tygodni spadła także całkowita wielkość ropy produkowanej w USA – wynika z danych EIA. Na dodatek w miniony czwartek OPEC wydała swój raport, w którym – nie bez satysfakcji – przewiduje, że produkcja ropy w USA osiągnie swój szczyt w drugim kwartale tego roku, a później się ustabilizuje i pod koniec roku nawet będzie nieco spadać. Choć według OPEC spadek też nie będzie duży – wyniesie 0,4 proc.
Zmniejszenie produkcji w USA przewidują także przedstawiciele sektora naftowego. – Reakcja na przewagę podaży nadchodzi. W pierwszej połowie tego roku jeszcze jej nie będzie widać ze względu na duże inwestycje w sektorze, które nastąpiły w ciągu ostatnich dwóch lat. Ale oszczędności, które nastąpiły później, są znaczące i ich efekty zmaterializują się w drugiej połowie roku – mówił w wywiadzie dla Bloomberga prezes koncernu ConocoPhillips Ryan Lance. Ale jego zdaniem spadek wydobycia w USA pomoże cenom ropy dojść w ciągu najbliższych trzech lat do poziomu ok. 80 dol. za baryłkę.
Dlatego też długoterminowe prognozy EIA są optymistyczne. W swoim dorocznym – opublikowanym również w zeszłym tygodniu – wydawnictwie „Annual Energy Outlook” agencja szacuje, że szczyt produkcji w Stanach Zjednoczonych przypadnie dopiero na rok 2020, a wyniesie on 10,6 mln baryłek dziennie, czyli o około milion więcej, niż przewidywała przed rokiem. Inna sprawa, że zdaniem analityków te prognozy EIA są nazbyt optymistyczne. W związku ze wstępnym porozumieniem nuklearnym z Iranem w ciągu kilku miesięcy na rynku powinien się pojawić surowiec z tego kraju, zresztą władze w Teheranie nie ukrywają, że będą chciały jak najszybciej odzyskać pozycję drugiego co do wielkości producenta w OPEC, a to nie spowoduje wzrostu cen.
93,5 mln baryłek dziennie, według Międzynarodowej Agencji Energii (IEA), wynosił w marcu światowy popyt na ropę naftową
95,2 mln baryłek dziennie, według IEA, wyniosła podaż ropy naftowej w marcu
Tania ropa zbiera żniwo. Koniec łupkowego boomu w USA – na Forsal.pl