Dziś poznamy dane inflacji za marzec, które według powszechnych oczekiwań pokażą dość wyraźne odbicie od deflacyjnego dna w lutym. W kolejnych miesiącach tego roku inflacja będzie powoli, ale systematycznie powracać do dodatnich wartości i dalej do celu inflacyjnego, a my będziemy coraz bardziej doceniać ulatniający się stopniowo dobroczynny wpływ obserwowanego ostatnio spadku cen na kondycję polskiej gospodarki.
85 proc. spadku inflacji w ostatnich dwóch latach (z blisko 2,5 proc. pod koniec 2013 r. do rekordowo niskiego poziomu -1,6 proc. r./r. w lutym br.) wynikało z obniżenia cen żywności, paliw i nośników energii (de facto cen surowców na rynkach światowych). Zewnętrzny charakter deflacji oraz brak popytowej presji deflacyjnej czynników krajowych jest odzwierciedlony w rozbieżności inflacji towarów i usług. Będące pod wpływem globalnych rynków surowcowych ceny towarów obniżały się w ostatnim czasie o ponad 2 proc. r./r., podczas gdy zależne od siły popytu krajowego ceny usług rosły w tempie niemal 2 proc. r./r.
„Struktura deflacji” nie jest niebezpieczna dla krajowej gospodarki, nawet mimo faktu, że spadek ogólnego poziomu cen będzie się utrzymywać przez ponad rok. Najgłębszy od ponad dekady spadek cen żywności i gwałtowne obniżenie cen paliw to wielomiliardowe oszczędności gospodarstw domowych i przedsiębiorstw (sam spadek cen ropy to ok. 20 mld zł oszczędności rocznie), co sprzyja zwiększeniu realnej dynamiki konsumpcji i inwestycji.
Jednocześnie w przypadku Polski mało istotne są potencjalnie negatywne skutki deflacji. Przy bardzo małym poziomie zadłużenia (zarówno publicznego, jak i sektora prywatnego) mało istotny jest w Polsce efekt deflacji w postaci wzrostu realnej wartości długu. Nie musimy się też obawiać szybszego wzrostu realnych wynagrodzeń, ponieważ obserwowana w ostatnich kilkunastu latach względna dyscyplina płacowa przy solidnym wzroście wydajności pracy stwarzają obecnie miejsce na szybszy wzrost realnych płac bez utraty międzynarodowej konkurencyjności krajowej gospodarki.
Deflacja byłaby groźna, gdyby w istotnym stopniu przeniknęła do procesu formowania nominalnych płac w gospodarce. Jest to jednak mało prawdopodobne przy coraz bardziej rozgrzanym rynku pracy (rekordowy poziom liczby pracujących i szybki spadek bezrobocia). Nie grozi nam więc wejście w deflacyjną spiralę.
W horyzoncie najbliższych kwartałów dynamika cen usług (ok. 30 proc. koszyka konsumpcyjnego) powinna stopniowo rosnąć w efekcie silnego wzrostu popytu konsumpcyjnego, który oddziałuje na inflację z opóźnieniem ok. 3–4 kwartałów.
Dynamika cen towarów (ok. 70 proc. koszyka konsumpcyjnego) powinna być z kolei podnoszona przez efekty niskiej bazy. Stabilizacja cen surowców energetycznych i rolnych oznaczałaby, że zmiana dynamiki krajowych cen paliw i żywności doda do inflacji CPI w ciągu najbliższych 12 miesięcy ok. 1,5 pkt proc. (a więc już ten czynnik wystarczy do powrotu inflacji do zera). Wprawdzie na razie nie ma powodu, by oczekiwać wyraźnego wzrostu cen żywności, ale w średnim terminie bardziej prawdopodobny wydaje się ich wzrost niż spadek. Do połowy roku powinny całkowicie wygasnąć efekty rosyjskiego embarga będącego jedną z przyczyn, dla których dynamika cen żywności w Polsce jest wyraźnie niższa niż w pozostałych krajach regionu (tj. poniżej średniej dynamiki obliczanego przez Eurostat indeksu HICP dla żywności w przypadku Czech, Węgier i Słowacji).
Głównym źródłem niepewności dla ścieżki inflacji jest kurs walutowy. Co prawda aprecjacja złotego wobec euro – wczoraj kurs spadł poniżej 4 zł za euro – sprzyja utrwaleniu tendencji deflacyjnych, ale jest ona równoważona przez osłabienie złotego wobec dolara. Nominalny efektywny kurs złotego (uwzględniający strukturę walutową polskiego importu) osłabł w ciągu ostatniego roku o kilka procent, co z pewnym opóźnieniem działa obecnie w kierunku wzrostu inflacji.
Bardzo wiele wskazuje na to, że przed końcem roku pożegnamy się z deflacją, i można odnieść wrażenie, że poza ministrem finansów (deflacja obniża bazę podatkową) oraz producentami i dystrybutorami żywności (niższe przychody wobec spadku cen żywności) wszyscy będziemy za nią tęsknić.
Najgłębszy od ponad dekady spadek cen żywności i gwałtowne obniżenie cen paliw to wielomiliardowe oszczędności gospodarstw domowych i przedsiębiorstw.