Te wszystkie plany zaciskania pasa wprowadzono po to, żeby kapitał miał nowe źródła zysku. My wszyscy, społeczeństwa, płacimy za to ogromną cenę - uważa Gavin Rae socjolog ekonomii z Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie.

Gdyby ktoś pana poprosił o wskazanie książki, która wyjaśni naturę obecnego kryzysu ekonomicznego, to co by mu pan polecił?

Poleciłbym trzy książki. Po pierwsze „Gekaufte Zeit” (Kupiony czas) Wolfganga Streecka. To książka, która pokazuje, jak w okresie powojennym na Zachodzie kapitalizm udało się pogodzić z demokracja. A ten układ właśnie się posypał.

Kilka miesięcy temu mieliśmy w Magazynie rozmowę ze Streeckiem. Mówił, że to kapitał wypowiedział ten układ. I przestał się liczyć z wyrażaną w sposób demokratyczny wolą społeczeństwa.

Kulisy zerwania pokazuje dobrze książka „Kryzys bez końca” Johna Bellamy’ego Fostera i Roberta McChesneya. Jej autorzy dowodzą, że kapitalizm w naturalny sposób dąży do likwidacji konkurencji i koncentracji kapitału. W efekcie wprowadza gospodarkę w permanentną stagnację.

Akurat o tej książce pisaliśmy sporo w poprzednim numerze Magazynu.

I trzecia pozycja. „The Failure of Capitalist Production” (Porażka kapitalistycznej produkcji) australijskiego ekonomisty Andrew Klimana. On idzie jeszcze dalej niż Streeck czy Foster i McChesney. Kliman mówi, że kapitalizm nie został wypaczony w ostatnich 30 latach, czyli w epoce coraz częściej określanej jako neoliberalna. Jego zdaniem niebezpieczna natura kapitalizmu polega na tym, że ten system nie może się rozwijać bez zysku. Jednocześnie pogoń podmiotów gospodarczych za zyskiem sprawia, że gospodarka przestaje się rozwijać, kuleją inwestycje i innowacje. A w konsekwencji również produkcja. I koło się zamyka. Bo kapitalizm zaczyna gonić za zyskiem, którego nie jest w stanie wytworzyć. Wtedy staje się potworem, który potrafi zniszczyć wszystko, co tylko napotka na swojej drodze.

Co to znaczy?

Spójrzmy na politykę oszczędności prowadzoną w Europie od kilku lat. Jej nie da się uzasadnić z punktu widzenia dobra społeczeństwa. Te wszystkie plany oszczędnościowe wprowadzono po to, żeby otworzyć kapitałowi nowe źródła zysku. Presja na dalsze obniżanie płac, ograniczanie wydatków publicznych czy rozbiórka państwa socjalnego pozwolą kapitałowi wycisnąć z gospodarki trochę nowych zysków. Cena społeczna będzie jednak za to bardzo wysoka, jednak te koszty z punktu widzenia goniących za zyskiem podmiotów gospodarczych się nie liczą.

Przerażające.

To jest brutalne. I tym Kliman różni się od innych lewicowych ekonomistów piszących o polityce oszczędności. Nie ma złudzeń, że polityka zaciskania pasa zostanie zarzucona, bo ona służy tym, którzy mają w społeczeństwie najwięcej do powiedzenia. Czyli kapitałowi.

Brr...

Też mi się to nie podoba. Ale pesymizm zawarty w tych książkach wcale nie oznacza, że należy zamykać na nie oczy.