Wyspecjalizowani w ściąganiu wierzytelności od rodzin dłużników egzekutorzy pozostają bezkarni. Wszystko dzieje się zgodnie z prawem, ale eksperci retorycznie pytają: co to za prawo. Firmy pożyczają pieniądze seniorom, a później windykują ich rodziny. Ściągają nawet kilka razy więcej, niż powinny

75-letnia emerytka z Trójmiasta pożyczyła od SKOK Wspólnota 1200 zł na lodówkę. Niedługo po jej zakupie zmarła. Wówczas Kasa zgłosiła się po pieniądze do jej rodziny. Ale zażądała zwrotu aż 5 tys. zł. I wyegzekwowała je. Jak to możliwe?

Przez długie lata w SKOK-ach działały tzw. grupy zgonowe, czyli zespoły windykatorów wyspecjalizowanych w egzekucji należności od spadkobierców zmarłych dłużników. Fakt ten potwierdził niedawno Paweł Pawłowski, zarządca komisaryczny Kasy Kopernik. W sprawozdaniu przygotowanym dla posłów przyznał on, że „skuteczność tych grup w ściganiu dzieci i wnuków zmarłych była doskonała”. Kasa Krajowa SKOK nie chce komentować sprawy. – Nie czujemy się stroną w tej dyskusji. To jakiś absurd – ucina krótko jej rzecznik prasowy Andrzej Dunajski.

Teraz grupy zgonowe przeniosły się do firm pożyczkowych. Ale ich zadanie nie zmieniło się: wydusić jak najwięcej pieniędzy od rodziny zmarłego. Kilkaset procent tego, co pożyczył. Przedstawiciel jednej z takich firm przyznaje w anonimowej rozmowie: – Dobry windykator rozumie psychikę dłużnika. Wie, że spadkobierca jest łatwym celem, bo po śmierci bliskiego nie myśli racjonalnie i nie zna szczegółów zaciągniętego zobowiązania.

Marcin Święcicki (PO), przewodniczący sejmowej nadzwyczajnej podkomisji ds. realizacji ustawy o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych, bagatelizuje problem. – Tam, gdzie pojawiają się długi, tam pojawia się również silna potrzeba ich egzekucji – uważa. I dodaje, że „windykatorzy nie są zagrożeniem, dopóki zastrzeżenia dotyczą etyki, a nie naruszeń prawa”.

Problem w tym, że stosowane metody prowadzą do tego, że spadkobiercy często spłacają wielokrotność kwoty pożyczonej przez zmarłego. – To patologiczny proceder, który należy zwalczać wszelkimi możliwymi środkami – stwierdza stanowczo Paweł Grabowski, szef departamentu prawnego Związku Firm Pożyczkowych.

Dyskusje sejmowych komisji nad nieprawidłowościami w spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych dostarczają nowych informacji o rynku pożyczkowym w Polsce. Okazuje się, że wiele instytucji wcale nie liczy na to, że uda im się wyegzekwować od seniora spłatę zadłużenia. Z góry zakładają, że będą nękać spadkobierców. Wobec nich skuteczność jest rewelacyjna.
– Spadek czy długi po rodzinie bardziej nas dotykają, w końcu to rodzina. Dlatego być może prędzej jesteśmy gotowi spłacić taką wierzytelność – przyznaje dr Robert Wyszyński z Instytutu Socjologii UW.
– Choć trzeba pamiętać, że żyjemy coraz bardziej w oderwaniu od innych, nawet od rodziny. Jeszcze 100 lat temu wiele osób strzeliłoby sobie w głowę, gdyby nie byli w stanie spłacić długów swojej rodziny – stwierdza.
Profilowanie dłużnika jest podstawą pracy windykatora. Jednak gdy przychodzi do przyznania, że całe grupy egzekutorów zwanych zgonowymi skupiały się nie na dłużniku, lecz na jego rodzinie, okazuje się, że żadna z firm nie chce być z tym kojarzona. Jedynie nieoficjalnie mówią, że słyszeli o tym u konkurencji.
Odwagi w ocenie sytuacji nie brakuje Związkowi Firm Pożyczkowych. – Wydaje się, iż najprostszym sposobem na przeciwdziałanie takim patologiom jest przyjęcie odpowiednich rozwiązań ustawowych – choćby takich jak na Słowacji, gdzie udzielenie i spłata pożyczki możliwe są jedynie za pośrednictwem rachunku bankowego – wskazuje Paweł Grabowski, szef departamentu prawnego ZFP.
Ogrom nieprawidłowości
Wiele uczciwych firm nie chce mieć zszarganej reputacji przez to, że na rynku funkcjonują nieuczciwe. A zachowań niezgodnych nie tylko z etyką w biznesie, lecz także z prawem nie brakuje. Wystarczy przypomnieć głośną sprawę sprzed niespełna trzech lat: jak donosiła wówczas „Gazeta Wyborcza”, SKOK Stefczyka ścigał spadkobierców mężczyzny, który będąc na bezrobociu, wziął 10 tys. zł pożyczki. Komornik oczekiwał od jego synów spłaty po 40 tys. zł.
Z przedstawionego przez Federację Konsumentów raportu z badania wzorców umownych pożyczek krótkoterminowych wynika, że oferowane konsumentom umowy nadal zawierają wiele uchybień, a zawarcie umowy pożyczki wiąże się z wieloma zagrożeniami. Przykład: jedna z firm za każde upomnienie telefoniczne o zaległości nalicza dodatkowe 35 zł; w innej z pożyczonego na 30 dni 1000 zł, w razie prolongowania spłaty o trzy miesiące, trzeba spłacić ponad 2500 zł. Pożyczkobiorcy często nie są informowani o realnych kosztach, a dokumentacja jest albo szczątkowa, albo nadmiernie obszerna.
W tej sytuacji, w razie śmierci dłużnika, rodzina często pozostaje bezbronna wobec windykatorów. Tym bardziej że – jak wskazywał w Sejmie zarządca komisaryczny SKOK Kopernik Paweł Pawłowski – konsumenci to często osoby o niewielkiej świadomości zasad funkcjonowania rynku finansowego i bez możliwości korzystania z bezpieczniejszych usług banków.
– Problem polega na tym, że funkcjonowanie grup zgonowych w świetle obowiązujących przepisów jest legalne – wskazuje Robert Maciaszek, prawnik i poseł (PO).
– Natomiast można mieć ogromne zastrzeżenia natury etycznej: aż dziwne, że do tej pory temat pozostawał tabu. Udzielanie pożyczek osobom starszym przy z góry założonym celu, że dług będzie egzekwowało się od spadkobierców, wygląda fatalnie – uzupełnia parlamentarzysta.
Niedoskonała pomoc
Ministerstwo Finansów przygotowuje już nowelizację ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym oraz prawa bankowego, zwaną ustawą antylichwiarską. Główny cel: rozwiązanie problemów związanych z niedostateczną ochroną konsumentów korzystających z usług firm, które udzielają pożyczek, a nie są objęte ustawowym nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego.
Jak jednak tłumaczy Związek Firm Pożyczkowych, regulacja nie wyeliminuje wszystkich patologii.
– W świetle projektowanych przepisów nadal będzie możliwe funkcjonowanie grup zgonowych, pobieranie wysokich i bezzwrotnych opłat wstępnych, wpędzanie konsumentów w pętlę zadłużenia poprzez trzykrotne rolowanie pożyczki w ciągu roku – wyjaśnia Paweł Grabowski.
Liczy jednak, że dopóki projekt nie trafił jeszcze do Sejmu, zostanie poprawiony, tak aby rzeczywiście miał prokonsumencki charakter, a nie rozwiązywał problem tylko w teorii.
W sukurs konsumentom może nieoczekiwanie przyjść jednak nowelizacja prawa spadkowego czekająca już na podpis prezydenta. Przewiduje ona, że domyślnym modelem dziedziczenia będzie ten z dobrodziejstwem inwentarza (do wysokości aktywów spadkowych). To zaś w praktyce będzie oznaczało, że egzekucja od spadkobierców będzie znacząco utrudniona. Obecnie bowiem brak oświadczenia spadkobiercy o przyjęciu spadku z dobrodziejstwem inwentarza albo o odrzuceniu spadku oznacza fikcję przyjęcia go w całości – często przede wszystkim z długami.
– Wierzyciele spadkowi mają wtedy możliwość dochodzenia swoich należności od osób, które dziedziczą po zmarłym, pomimo że nie miały czasami żadnej wiedzy na temat zaciąganych pożyczek czy kredytów. Ba, nie miały nawet jak się o tym dowiedzieć – mówi Robert Maciaszek, podkreślając przy tym, że przeciwdziałanie grupom zgonowym było jednym z motywów nowelizacji.
Zdaniem parlamentarzysty czyhanie na śmierć dłużnika i prowadzenie egzekucji wobec nieświadomych bliskich zmarłego rozmija się z powszechnym poczuciem sprawiedliwości.
Wiele firm nie liczy na to, że senior spłaci dług. Z góry zakładają, że będą nękać spadkobierców