Aparaty drożeją ze względu na wahania kursów walut. Mamy też wyższą stawkę VAT niż inne kraje, za to mniej rozwiniętą sieć handlową. Wzrost cen może przyspieszyć po wprowadzeniu opłaty reprograficznej
Porównanie cen smart fonów w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna
Wojna ZAiKS ze Związkiem Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego (ZIPSEE) o obłożenie tabletów i smartfonów opłatą reprograficzną przeniosła się z prasy, radia i telewizji do mediów społecznościowych. ZAiKS, chcący obłożyć sprzęt tą daniną, na swoim profilu na Facebooku opublikował artykuł oparty na wyliczeniach porównywarki internetowej Idealo, z których wynika, że średnia cena smartfona w Polsce już jest wyższa niż w wielu krajach Europy Zachodniej.
Według Idealo pod tym względem ustępujemy jedynie Wielkiej Brytanii. „Czy producenci i importerzy sprzętu na pewno dbają o dobro polskiego konsumenta? Jeśli tak, to dlaczego w Polsce smartfony są droższe niż we Francji czy w Niemczech, gdzie opłata od czystych nośników obejmuje te urządzenia? Może w całej awanturze o czyste nośniki producentom zależy po prostu na odwróceniu uwagi od swoich wysokich marż?” – pyta retorycznie ZAiKS. Na odpowiedź ZIPSEE nie trzeba było długo czekać. Eksperci organizacji zrzeszającej największych producentów sprzętu elektronicznego przejrzeli oferty e-sklepów i znaleźli przykłady tego samego sprzętu sprzedawanego w Polsce taniej niż w innych krajach europejskich.
W sklepie Zomax samsunga galaxy S5 można ich zdaniem kupić za ponad 200 zł mniej, niż podaje Idealo, a LG G3 – o 100 zł taniej. – ZAiKS, manipulując danymi, konsekwentnie zapomina o dwóch bardzo istotnych czynnikach, które dodatkowo obciążają ceny urządzeń w Polsce: wyższej niż w innych krajach UE stawce VAT oraz sieci handlowej, która u nas jest mniej rozbudowana – twierdzi dyrektor ZIPSEE Michał Kanownik. Jego zdaniem ten ostatni czynnik sprawia, że w Polsce sieci handlowe mają większą siłę w narzucaniu wyższych marż niż w Niemczech, gdzie konkurencja pomiędzy sklepami jest większa. Nasz rozmówca zastrzega jednak, że ciągle możemy kupić smartfony i tablety taniej niż nasi zachodni i południowi sąsiedzi.
Kanownik przyznaje zarazem, że to się może szybko zmienić. Już dane sprzedażowe za 2014 r. pokazały, że o ile ceny tabletów (ze względu na kurczący się rynek tych urządzeń) spadały, o tyle za smartfony płaciliśmy nadal tyle samo co rok wcześniej, czyli średnio ok. 210 euro. Eksperci prognozują, że w tym roku smartfony podrożeją. – Winne są szalejące kursy walut oraz drożejące opłaty za licencje i programy wgrywane na urządzenia – tłumaczy dyrektor ZIPSEE. Dodaje, że importerzy i producenci usiłują zniwelować zagrożenie kursowe odpowiednią polityką magazynową, ale nie zawsze się to udaje. – Osłabienie złotego negatywnie wpłynie na ceny smartfonów. A jeśli zostanie wprowadzona opłata reprograficzna, cena niektórych urządzeń może wzrosnąć nawet o 100 zł – podsumowuje Kanownik.
ZAiKS, który jest organizacją zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, chciałby, aby urządzenia mobilne traktować tak, jak inne czyste nośniki danych (płyty, pendrive’y czy karty pamięci), w przypadku których opłata już jest naliczana. Miałaby ona wynosić 1,5 proc. wartości sprzętu w przypadku smartfonów i 2 proc. dla tabletów. W oczekiwaniu na decyzję Ministerstwa Kultury obie organizacje prowadzą intensywne kampanie PR. ZIPSEE uruchomił akcję „Nie płacę za pałace” i rozpowszechnia w internecie film stawiający ZAiKS w złym świetle. Twierdzi w nim, że organizacja zarządzająca prawami autorskimi bogaci się kosztem artystów, którym wypłaca tylko niewielką część tantiem z tytułu tych praw.
W filmie jest mowa o tym, że w 2013 r. ZAiKS zainkasował w sumie 355 mln zł, z czego artystom wypłacono tylko 225 mln. Ponadto blisko 340 mln zł zebranych w poprzednich latach nadal czekało na podział. Autorzy filmu utrzymują, że ZAiKS za 4,6 mln zł kupił sobie natomiast pałac (stąd nazwa akcji). ZIPSEE w sporze z organizacjami zbiorowego zarządzania zyskał sobie też nowych sojuszników. Do akcji włączyli się fryzjerzy. Chodzi o praktykę żądania od właścicieli salonów usługowych opłat za odtwarzanie muzyki z radia. Twarzą kampanii stał się Marcin Węgrzynowski, który płacić nie chciał i wygrał w sądzie spór z ZAiKS.