Przyjęcie wspólnej waluty to wzrost cen, twierdzi kandydat PiS na prezydenta. Andrzej Duda był dziś w zainscenizowanym "Bronko-Markecie", gdzie płacić można było w euro. Ceny, według PiS, pochodziły ze sklepów tej samej sieci handlowej działającej w Polsce i na Słowacji.

Główny ekonomista banku Millenium, Grzegorz Maliszewski uważa, że problem wzrostu cen wskazywany przez przeciwników wstępowania do strefy euro jest wyolbrzymiony. W momencie zamiany krajowej waluty na euro, efekt inflacyjny nie jest duży. Wskazuje na to przykład krajów, które w ostatnich latach przystępowały do strefy euro. Rozmówca IAR wymienia Słowenię, Maltę czy Cypr, w których wzrost inflacji po przyjęciu wspólnej waluty oszacowano na 0,2 czy 0,3 punktu procentowego.

Tezy o wzroście cen nie potwierdza też przykład Litwy, której obywatele od stycznia płacą euro. Tam, według ekonomisty w ostatnich dwóch miesiącach pogłębiła się deflacja czyli ogólny spadek cen. Wyniosła ona około - 1,5 procent. Przed przyjęciem waluty euro ceny spadały tam o około 0,1 procent rocznie.

Wśród plusów z przyjęcia wspólnej waluty eksperci wymieniają wygodniejsze wyjazdy do krajów zachodniej Europy, dzięki braku ryzyka walutowego. Tańsze byłoby także oprocentowanie kredytów. Do największych minusów należy utrata płynnego kursu walutowego czy rezygnacja z polityki monetarnej.