Przedsiębiorcy prowadzący sklepy internetowe coraz chętniej stają się pośrednikami dla dostawców z Azji, zbierając dla nich zamówienia od klientów. Kłopoty się pojawiają, gdy partner znika lub gdy towar ma wady
O tym, że tak jest świadczą m.in. liczne wypowiedzi na forach internetowych: klienci skarżą się, że czekają tygodniami na przesyłki, bywa, że te nie docierają do nich w ogóle. Na allegro też można spotkać wiele sklepów, które wybrały ten model i przez wiele miesięcy cieszyły się uznaniem klientów, a nagle – zyskiwały same negatywne opinie. Bywa, że chiński dostawca przez pewien czas realizuje zamówienia zgodnie z umową, a potem – nagle znika.
Klasyczny dropshipping jest prosty. Sprzedawca zbiera zamówienia od klientów i kieruje je bezpośrednio do producenta. Tamten wysyła towar z zagranicy bezpośrednio do klienta. Dzięki temu pośrednik oszczędza miejsce w magazynie. Klient kupuje tanio, a producent cieszy się, bo zyskał nowy rynek zbytu na swoje wyroby.
Dropshipping nie musi kojarzyć się tylko z zagranicznymi towarami. Dostawcą może być np. duża polska hurtownia współpracująca z polskim sklepem internetowym. Ten ostatni zajmie się wtedy promocją towaru, obsługą klienta, ale nie dotyczą go inne problemy związane ze sprzedażą.
Eksperci przestrzegają jednak, że dropshipping to nie tylko zalety.
Kto i kiedy odpowiada
Co jeśli się okaże, że zakupiony przez klienta sprzęt miał wady? Zdaniem Sylwii Paszek, radcy prawnego w kancelarii Wardyński i Wspólnicy, klient powinien kierować ewentualne zażalenia właśnie do polskiego sklepu internetowego, w którym składał zamówienie. – Podmiot krajowy jest jedynym, z którym została zawarta umowa i który dodatkowo zobowiązał się dostarczyć towar według prezentowanego na stronie internetowej wzoru, wolny od wad i nadający się do użytku. Brak jest podstaw prawnych do kierowania roszczeń wobec chińskiego producenta, z którym klient bezpośrednio nie negocjował – wyjaśnia Sylwia Paszek.
Na podobne kwestie uwagę zwraca Michał Kluska, adwokat w kancelarii Olesiński i Wspólnicy: – Przy dropshippingu problemem praktycznym może być określenie wzajemnej relacji podmiotów w łańcuchu sprzedaży, a co za tym idzie, także ich odpowiedzialności – mówi ekspert.
– W praktyce nie spotkałem się ze sprzedawcą, który brałby na siebie odpowiedzialność za sprowadzany w ten sposób towar – przekonuje Piotr Burzyński, dyrektor zarządzający firmy Importuj z Nami, zajmującej się pośrednictwem w imporcie z Azji.
Wtóruje mu Witold Strumiński z kancelarii Strumiński Brucko-Stępkowski. Wyjaśnia, że jeśli rola sklepu ogranicza się do zbierania zamówień, a faktycznym sprzedawcą jest np. hurtownia w innym kraju, to klient w razie chęci dokonania reklamacji będzie musiał korespondować właśnie z hurtownią jako sprzedawcą. Ekspert wskazuje, że podobne problemy dotyczą zakupów na aukcjach. Przykładowo: gdy telefon sprzedaje osoba fizyczna, która zamieściła wyraźną informację, że jest tylko pośrednikiem, a wysyłką zajmie się producent, wtedy kupujący, który dostał wadliwy towar, musi dochodzić swoich praw u producenta (często spoza UE). Ale uwaga: jeśli brak jest adnotacji sprzedawcy, że jest tylko pośrednikiem, to wtedy on też będzie odpowiadał za wady. Wojciech Strumiński dodaje, że jeśli taka osoba, ale też firma pośrednicząca, np. sklep internetowy, nie przejmie odpowiedzialności, to mogą zaistnieć podstawy do zgłoszenia sprawy na policję jako potencjalnego przestępstwa. Do tego dojdą inne kwestie praktyczne, takie jak prawidłowe (zgodne z polskimi normami) oznakowanie towaru, rozpatrywanie reklamacji i prawo do odstąpienia od umowy.
Zwroty i dane osobowe
– O takim prawie powinien informować właśnie przedsiębiorca – precyzuje Sylwia Paszek. – Z reguły sprzedawca po zgłoszeniu przez klienta odstąpienia od umowy bądź reklamacji sam wskazuje sposób postępowania, w tym adres do zwrotu towaru do producenta na stronie internetowej – wyjaśnia ekspertka kancelarii Wardyński i Wspólnicy.
Michał Kluska zwraca uwagę jednak na to, że jeśli pośredniczący sklep będzie wysyłać dane osobowe klientów poza Europejski Obszar Gospodarczy, do państwa nieobjętego ułatwieniami w zakresie transferu danych, to będzie musiał spełnić dodatkowe warunki wynikające z ustawy o ochronie danych osobowych (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1182 ze zm.).
Kluczowy regulamin
Co więc powinien zrobić przedsiębiorca, żeby spać spokojnie, oprócz starannego doboru zagranicznych kontrahentów? Witold Strumiński dodaje, że powinien przede wszystkim przygotować dobry regulamin sklepu. W ostatnim czasie sklepy internetowe je uaktualniały, ponieważ od 25 grudnia 2014 r. obowiązuje nowa ustawa z 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta (Dz.U. poz 827). Zgodnie z nią przed zawarciem umowy konsument musi otrzymać od sprzedawcy wiele informacji. O tym np., że ma prawo w ciągu 14 dni zwrócić towar bez podania przyczyny. Jeśli tej informacji nie otrzyma, czas na zwrot towaru wydłuża się do 12 miesięcy! Jeśli zaś nie ma w dokumencie gwarancyjnym terminu obowiązywania gwarancji, to znaczy, że wynosi on 2 lata. – Oczywiście zapisy te obowiązują w przypadku sprzedaży towaru na rzecz konsumenta, a nie przedsiębiorcy – uzupełnia Strumiński.
Dodatkowe koszty
Sklep musi się także zmierzyć z potencjalnym niezadowoleniem klienta, jeśli ten dojdzie do wniosku, że zakup wcale nie był opłacalny. Jeśli się okaże, że konieczne jest opłacenie cła i VAT, to koszty zakupu mogą wzrosnąć o kilkadziesiąt procent. – Klient kupuje np. towar na aukcji za 250 zł. Po kilku tygodniach kontaktuje się z nim agencja celna i informuje, że aby odebrać produkt, musi dopłacić 150 zł za odprawę celną i VAT. I wtedy cena nie jest już atrakcyjna – przyznaje Piotr Burzyński.
Najważniejsze obowiązki podatkowe ciążą w tym wypadku na kliencie sklepu, a nie na pośredniku. Potwierdza to art. 17 ust. 1 pkt 1 ustawy o VAT (t.j. Dz.U. z 2011 r. nr 177, poz. 1054 ze zm.). Wynika z niego, że podatnikami z tytułu importu towaru są podmioty zobowiązane do uiszczenia cła, nawet gdy sprowadzany przedmiot jest z niego zwolniony, jego pobór został chociażby w części zawieszony albo zastosowano preferencyjną stawkę celną.
Tak więc bezpośrednia wysyłka zakupów przez producenta spoza UE do polskiego klienta oznacza, że to ten ostatni (a nie sklep internetowy) będzie musiał rozliczyć VAT oraz załatwić formalności celne. Dlatego też niektórzy sprzedawcy współpracują z wyspecjalizowanymi firmami bądź agencjami celnymi, które robią to za klientów. Gdy przesyłkę dostarcza Poczta Polska, to ona dokonuje odprawy celnej. Informuje także klienta o liście dokumentów, które musi złożyć, aby zadośćuczynić formalnościom (np. specyfikacja towaru, faktura).
Kupujący będzie zwolniony od dodatkowych kosztów, jeśli łączna wartość zakupionych towarów w jednej przesyłce będzie niska. W przypadku VAT limit wynosi 22 euro (art. 51 ustawy o VAT), a dla cła – 150 euro (art. 23 ust. 2 rozporządzenia Rady [WE] nr 1186/2009 ustanawiającego wspólnotowy system zwolnień celnych). Jeśli limity te będą przekroczone, a import danego towaru nie będzie zwolniony z VAT albo z cła, to daniny zapłaci także kupujący – nawet jeśli nie prowadzi działalności gospodarczej i nie jest podatnikiem VAT. Zgodnie z art. 33 ustawy o VAT musi wtedy wykazać podatek i cło w zgłoszeniu celnym i zapłacić je w ciągu 10 dni.
Straty państwa
Piotr Burzyński zwraca uwagę, że dropshipping nie jest opłacalny dla budżetu państwa. Wiele przesyłek ostatecznie dociera do klienta bez kontroli celnej, a więc kupujący nie płaci cła i VAT. Dodatkowo sprowadzając elektronikę, np. odtwarzacze mp3 w ilości hurtowej, importer musi uiścić też obowiązkową opłatę w Generalnym Inspektoracie Ochrony Środowiska. Nie dotyczy ona jednak osób fizycznych, które kupują pojedyncze odtwarzacze. Po pierwsze dlatego, że często nie mają pojęcia, że GIOŚ istnieje, a po drugie w GIOŚ mogą się rejestrować tylko firmy, a nie osoby fizyczne.
Prowizja opodatkowana
Podatki dotyczą także pośredniczącego przedsiębiorcy. Jego wynagrodzeniem jest prowizja, którą dostać może na dwa sposoby. Jeśli sam przyjmuje płatności od nabywców, to potrąca prowizję przed przesłaniem ich dostawcy. Jeśli zaś klienci płacą bezpośrednio dostawcy, to ten przekazuje sklepowi umówioną kwotę.
Niezależnie od modelu prowizja będzie opodatkowanym przychodem sprzedawcy. Potwierdza to np. dyrektor Izby Skarbowej w Łodzi w interpretacji indywidualnej z 5 lipca 2013 r. (nr IPTPB1/415-218/13-4/DS.). Na gruncie VAT taka prowizja powinna być traktowana jako wynagrodzenie za świadczenie usługi pośrednictwa. Nie będzie więc opodatkowana w Polsce, gdzie siedzibę ma sklep internetowy, ale w kraju producenta (najczęściej poza UE).