Kilku ważnym projektom grozi, że nie wejdą w życie w tej kadencji. A w przyszłej prace nad nimi trzeba będzie rozpocząć od nowa
Miało zrewolucjonizować podejście do przedsiębiorców, łącznie z najważniejszą zasadą, że wątpliwości prawne są interpretowane na ich korzyść. Projekt nie tyko jest sztandarowym dziełem resortu gospodarki, ale został wymieniony przez Ewę Kopacz w exposé jako jeden z kluczowych dla rządu. Napotkał jednak duży sprzeciw. Urzędnicy z innych ministerstw i instytucji centralnych obawiają się zbyt dużej swobody interpretacyjnej i tego, że nowe regulacje mogą być parawanem dla nadużyć. Są także uwagi legislacyjne zgłoszone przez Rządowe Centrum Legislacji. Efektem samych konsultacji międzyresortowych jest ponad trzysta uwag zgłoszonych do projektu, o czym pisaliśmy w DGP. Na przykład szef Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów chce, by jego urząd był wyłączony spod zapisów ustawy, na co nie zgadza się resort gospodarki. Problemem jest nie tylko liczba uwag, ale też wczesny etap prac nad projektem. Prawo działalności gospodarczej ma formę założeń do projektu ustawy i nie stanęło jeszcze nawet na Stałym Komitecie rządu. A dopiero po tym, jak założenia zatwierdzi rząd, przyjdzie pora na przygotowanie właściwego projektu ustawy. Resort gospodarki na początku roku liczył, że projekt opuści rząd w marcu. W tej chwili raczej nie ma na to szans. Burzliwe dzieje projektu wewnątrz rządu gwarantują nie mniej burzliwe prace w Sejmie.
Ustawa o nadzorze makroostrożnościowym
Jej głównym orędownikiem był NBP. Według przedstawicieli banku centralnego obecnie stosowane w Polsce instrumenty i procedury nie są wystarczające, by w pełni zapobiegać kryzysom – np. aby zawczasu zahamować boom kredytowy, który groziłby destabilizacją całego systemu finansowego. Do utworzenia takiego nadzoru jesteśmy także zobowiązani wymogami unijnymi. Miałaby się nim zająć specjalnie powołana Rada Ryzyka Systemowego. W jej skład wchodziliby reprezentanci wszystkich organów odpowiedzialnych za stabilność sektora finansowego – a więc Ministerstwa Finansów, banku centralnego, Komisji Nadzoru Finansowego i Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. To ustawa, o której Marek Belka mówił Bartłomiejowi Sienkiewiczowi w podsłuchanej rozmowie opublikowanej przez „Wprost”. Prace nad nią idą wyjątkowo opornie. Pierwsza wersja powstała na początku czerwca 2014 r. Jednak zastrzeżeń było tak dużo, że MF przygotowało projekt od nowa. Powstał on pod koniec stycznia, zajmował się nim nawet Stały Komitet Rady Ministrów. Rozbieżności pozostały. Swojego przedstawiciela w radzie ryzyka chce mieć np. Ministerstwo Gospodarki. Kolejne uwagi zgłaszają też instytucje, np. w ostatni poniedziałek zastrzeżenia (spisane na 12 stronach) przesłała Komisja Nadzoru Finansowego. Uwagi złożyło też RCL, zastrzeżenia ma nawet kancelaria premiera, która sugeruje dodatkowe analizy w tej sprawie.
Rotacyjność składu Rady Polityki Pieniężnej
To projekt, który w rządowych trybach prawnych jest już blisko rok. Zaproponował go minister finansów Mateusz Szczurek, by usunąć jedną z najbardziej widocznych wad obecnej konstrukcji Rady Polityki Pieniężnej. Chodzi o to, że większość członków rady jest wybierana niemal jednocześnie, a ponieważ mogą być wybrani tylko na jedną kadencję, w momencie objęcia funkcji sporo czasu zajmuje im wdrożenie się w obowiązki i poznanie instytucji. Dlatego minister finansów zaproponował, by w okresie przejściowym zwiększyć skład rady do 11 osób, a gdy obecnym członkom skończą się kadencje, powołać już tylko trójkę. Docelowo zmniejszyłoby to skład RPP do sześciu osób, a połowa składu byłaby wybierana co trzy lata. Projekt napotkał opór NBP i Rady Polityki Pieniężnej. Sam przepis został umieszczony w projekcie nowelizacji ustawy o NBP, który doprecyzowuje np. przepisy dotyczące uczestnictwa NBP w organizacjach międzynarodowych czy kwestie zastępowania prezesa NBP w razie jego nieobecności. W tej chwili projekt ustawy czeka na stanowisko Europejskiego Banku Centralnego.
Ustawa o udostępnianiu informacji gospodarczych
Miała na nowo określić zadania dla biur informacji gospodarczych, dać im dodatkowe uprawnienia (m.in. możliwość zbierania danych o niektórych zobowiązaniach publicznoprawnych). Nowe przepisy mają umożliwić biurom tworzenie tzw. scoringów (także na podstawie danych np. z rejestrów kredytowych oraz innych baz, jak REGON czy KRS). Wszystko po to, by zwiększyć rolę prewencyjną BIG-ów jako instytucji ostrzegających przed potencjalną niewypłacalnością kontrahenta. Problem w tym, że prace nadal są na etapie założeń do projektu.