Gospodarka lekko zwolniła. Ale przyspieszy dzięki konsumpcji i inwestycjom
PKB wzrósł w ubiegłym roku o 3,3 proc. – podał wczoraj GUS. To niezły wynik, jeśli go porównać z tym, co eksperci prognozowali pod koniec 2013 r. Obstawiali co prawda, że gospodarka przyspieszy, ale nie aż tak. Ministerstwo Finansów na przykład przygotowało ubiegłoroczny budżet przy założeniu, że PKB wzrośnie co najwyżej o 2,5 proc.
Wynik jest dobry głównie dzięki mocnemu pierwszemu półroczu. Łagodna zima pozwoliła rozpędzić się inwestycjom, zwłaszcza w budownictwie. Dodatkowym bodźcem była ucieczka przed VAT przy zakupie samochodów osobowych. Przyspieszyły nie tylko inwestycje, ale i konsumpcja prywatna. W I kw. te pierwsze rosły o 11,2 proc., a konsumpcja o 2,9 proc. W drugim wzrost inwestycji wynosił 8,7 proc., konsumpcji 3 proc. W sumie gospodarka rozwijała się w 3,4-proc. tempie w pierwszych trzech miesiącach roku, potem przyspieszyła do 3,5 proc. w kolejnym kwartale.
Zwolniła dopiero w drugiej połowie roku. Tak się musiało stać ze względu na problemy w eksporcie (rosyjskie embargo, wojna na Ukrainie). Ale i tym razem szacunki ekspertów okazały się nadmiernie pesymistyczne. W III kw. PKB rósł o 3,3 proc. W IV kw. zapewne o 3–3,2 proc. Tak przynajmniej wylicza Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium, na podstawie opublikowanych wczoraj danych GUS.
– Rzeczywiście, mamy pewne wyhamowanie, ale nadal dynamika wzrostu jest na przyzwoitym poziomie. To dobre wyniki, jeśli wziąć pod uwagę, że w strefie euro mamy stagnację i dwucyfrowy spadek eksportu do Rosji i na Ukrainę – zwraca uwagę specjalista.
Ekonomiści Credit Agricole policzyli, że pod koniec roku konsumpcja dostała lekkiej zadyszki, jej wzrost zwolnił do 2,9 proc. Ale ich zdaniem to w dużej części zjawisko statystyczne – rok wcześniej wydatki konsumentów zaczęły silnie wzrastać i mamy klasyczny efekt wysokiej bazy. Bo fundamentalnie jest coraz więcej powodów, by konsumpcja rosła nadal: bezrobocie spada, a utrzymująca się od kilku miesięcy deflacja zwiększa realne dochody do dyspozycji. Tym bardziej że za spadkiem wskaźnika cen stoją tania żywność i coraz tańsze paliwa. Popyt na te towary jest mniej więcej stały, w mniejszym stopniu zależy od tego, ile one kosztują. A to oznacza, że konsumenci wydają na nie mniej. I tak zaoszczędzone pieniądze mogą przeznaczać na inne dobra.
To daje szansę na utrzymanie dobrych wzrostów konsumpcji również w tym roku – ale niekoniecznie musi się to od razu przełożyć na większą dynamikę PKB. Według Credit Agricole w I kw. będzie ona niższa, wyniesie około 2,6 proc., głównie przez słabsze inwestycje, którym nie sprzyja już pogoda, tak jak to było rok temu. Ale I kw. to już będzie ostatni akord spowolnienia, przekonuje bank. W kolejnych kwartałach, wraz z przyspieszeniem gospodarczym w strefie euro i ożywieniem w inwestycjach, tempo wzrostu polskiego PKB będzie przyspieszać do 3,6 proc. w ostatnim kwartale tego 2015 r.
Około 4-proc. wzrostu pod koniec roku spodziewa się natomiast Grzegorz Maliszewski. Według niego całoroczny wynik może sięgnąć 3,6 proc. Przyspieszenia oczekuje również Grzegorz Ogonek, ekonomista Banku ING. Mówi, że już w I kw. wzrost może wynieść 3,2 proc., mimo niekorzystnych efektów bazy. Ekspert wierzy w konsumpcję, jego zdaniem jest duża szansa, że będzie ona rosła o 3–3,5 proc. Drugim motorem gospodarki będą zaś inwestycje.
– Co do inwestycji, rzeczywiście mogą wyhamować na początku roku, zapewne ich wzrost wyniesie wtedy około 6 proc. Ale w kolejnych kwartałach wrócimy do dynamiki na poziomie 8–9 proc. w skali roku – uważa Grzegorz Ogonek.