Na drodze do porozumienia o Transatlantyckim Partnerstwie Handlowym i Inwestycyjnym stanęła klauzula ISDS
Droga do kompromisu będzie długa i wyboista – nie ma co do tego złudzeń po czwartkowej debacie zorganizowanej w warszawskiej siedzibie biura informacji Parlamentu Europejskiego. Kością niezgody pozostaje ISDS (investor-state dispute settlement), jeden z fundamentalnych punktów negocjacyjnych, którego wyłączenie może być równoznaczne z zerwaniem rozmów przez stronę amerykańską. Przeciwnicy umowy o wolnym handlu twierdzą, że ISDS pozwoli korporacjom na nieograniczone pozywanie rządów państw przed międzynarodowy arbitraż. Firmy będą mogły skarżyć państwo, w którym ulokowały inwestycję, gdy stwierdzą, że miejscowe przepisy pogarszają ich funkcjonowanie. Amerykanie nie przegrali dotychczas ani jednego takiego procesu.
– Ta klauzula da obcym firmom instrumenty, których nie mają polskie przedsiębiorstwa – podkreślił Marcin Wojtalik z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności. Zaznaczył też, że ISDS nie jest wymogiem utrzymywania dwustronnej relacji handlowej z USA. – Brazylia nie podpisała ISDS, a mimo tego w Ameryce Łacińskiej ma większe wpływy inwestycyjne niż Meksyk, który należy do NAFTA. Amerykanie nie zawarli też tej klauzuli w porozumieniach z Australią, Izraelem i Singapurem, a ich handel z nimi kwitnie – argumentował Wojtalik.
Problemem dla oponentów jest także mała przejrzystość negocjacji, na którą zwróciła uwagę Maria Świetlik, działaczka Internet Society Poland. – O negocjacjach nie wiemy tak naprawdę nic. Możemy bezradnie czekać na gotowy produkt, który będzie decydował o naszej przyszłości. To nie do przyjęcia z perspektywy praw człowieka – stwierdziła. Przypomniała także o wynikach konsultacji społecznych dotyczących porozumienia, które opublikowała Komisja Europejska. Wynika z nich, że niemal 97 proc. ankietowanych wyraża sprzeciw wobec TTIP.
W innym świetle TTIP postrzega Danuta Huebner, deputowana do Parlamentu Europejskiego. Jej zdaniem wieloletnia, udana współpraca z USA jest dobrą wróżbą przed zawieraniem kolejnych umów.
Debatę „Co nam da TTIP?” zorganizowały Instytut Spraw Publicznych i Biuro Informacyjne Parlamentu Europejskiego w Polsce.