Dynamicznie rosnąca liczba Polaków zaciągających się e-dymkiem skłoniła resort zdrowia do objęcia tej branży szczególnym nadzorem. Chce ją skontrolować znacznie szybciej, niż wymaga tego Unia Europejska
Obecnie dwa miliony Polaków korzystają z e-papierosów. Jak przewiduje firma The Insiders, do końca przyszłego roku ta liczba zwiększy się o 1,3 mln. Dyrektywa tytoniowa wymaga uregulowania tego rynku do 20 maja 2016 r. Resort zdrowia chce to zrobić szybciej.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji DGP, będą prowadzone wyrywkowe kontrole e-papierosów. Nie zapadła jednak na razie decyzja, kto miałby je wykonywać. Najbardziej odpowiedni byłby sanepid. Jednak laboratoria dostosowane do analizy substancji ciekłych oraz składników, które mogą się znajdować w tych produktach, ma np. GIF. Być może dojdzie do współpracy tych instytucji. Za kontrole mają zapłacić producenci. Tak jak w przypadku leków.
Jak zauważa prof. Andrzej Sobczak, kierownik Zakładu Chemii Ogólnej i Nieorganicznej Wydziału Farmaceutycznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, mimo optymistycznych opinii producentów wciąż nie wiadomo, jaki wpływ na zdrowie mają glikol propylenowy i gliceryna znajdujące się w e-papierosach.
Za wyrywkowymi kontrolami składu i jakości produktów opowiadają się też producenci i dystrybutorzy.
– Instytucje państwowe powinny w szczególności sprawdzać, czy są one zgodne z zadeklarowanymi w karcie charakterystyki i na opakowaniu. Ewentualne opłaty ponoszone z tego tytułu przez kontrolowane podmioty powinny być jednak na poziomie akceptowalnym dla branży, która będzie ponosić koszty implementacji dyrektywy tytoniowej – komentuje Jerzy Jurczyński z Grupy Chic, firmy z branży e-papierosów.
To nie koniec regulacji proponowanych przez resort zdrowia.
– Trzeba przede wszystkim zabezpieczyć dzieci i młodzież przed negatywnym wpływem trującej i uzależniającej nikotyny, konieczne jest także zbudowanie systemu gwarantującego bezpieczeństwo i stałość składu roztworów do e-papierosów – mówi Igor Radziewicz-Winnicki, wiceminister zdrowia. – Zaproponujemy zakaz sprzedaży nieletnim i reklamy tych wyrobów oraz bardzo będziemy zachęcać resort finansów do objęcia ich akcyzą, tak jak wyrobów tytoniowych – dodaje. Jego zdaniem e-papierosy powinny kosztować jak najwięcej.
Cieszy to producentów rozwijających własną sieć sprzedaży, którzy już kilka lat temu dobrowolnie wprowadzili zakaz sprzedaży e-papierosów osobom małoletnim i zabiegali o jego wprowadzenie na poziomie ustawowym.
Resort zdrowia ma też w planach wprowadzenie zakazu sprzedaży takich papierosów przez internet. W przypadku tego kanału dystrybucji istnieje największe ryzyko, że dostaną się one w ręce nieletnich. Z internetu bierze się też najwięcej produktów niewiadomego pochodzenia.
– Naszym celem jest również wprowadzenie zakazu sponsorowania przez producentów lub importerów elektronicznych papierosów imprez sportowych i kulturalnych. E-palacze mają też zostać objęci zakazem użytkowania wyrobów w miejscach publicznych – komentuje Igor Radziewicz-Winnicki.