Zdaniem ekspertów do MdM-u nie powinny zostać dopuszczone spółdzielnie mieszkaniowe. Powód? Nie muszą spełniać wielu wymogów
Mieszkanie dla Młodych pobudza rynek deweloperski / Dziennik Gazeta Prawna
To reakcja na propozycje zawarte w projekcie nowelizującym ustawę o pomocy państwa w nabyciu pierwszego mieszkania przez młodych ludzi (Dz.U. z 2013 r. poz. 1304 – dalej u.m.d.m.), którego konsultacje niedawno się zakończyły.
Postuluje się w nim m.in. zmiany w art. 3 ustawy. Obecnie na jego podstawie rządowe wsparcie (dofinansowanie do wkładu własnego) może być udzielone tylko w przypadku zaciągnięcia kredytu na zakup nowowy budowanego mieszkania od osoby, która wzniosła je w ramach prowadzonej działalności gospodarczej. Po zmianach będzie to możliwe także, gdy kupujący weźmie kredyt na wkład budowlany do spółdzielni mieszkaniowej.
Większa oferta
O tę zmianę od samego początku walczyły środowiska spółdzielcze. Argumentowały, że choć podobnie jak deweloperzy posiadają lokale z rynku pierwotnego (i to czasem dużo tańsze), to jednak ustawodawca ograniczył możliwość korzystania z rządowego wsparcia ich członkom. W ślad bowiem za obecnymi regulacjami nabycie mieszkania od spółdzielni w ramach MdM jest możliwe jedynie wtedy, gdy ta:
● realizuje sprzedaż mieszkań na rynku (na zasadach deweloperskich),
● ustanawia prawo własności na rzecz swojego członka w inwestycji zakończonej i rozliczonej, w której znana jest ostateczna cena mieszkania.
W reakcji na te postulaty Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju przedstawiło w sierpniu projekt stosowanych zmian. – Mają one na celu zwiększenie oferty mieszkań w tzw. segmencie popularnym, kwalifikujących się do finansowania w ramach programu MdM. Chodzi bowiem o zwiększenie możliwości udziału w programie osób realizujących swoje potrzeby mieszkaniowe za pośrednictwem spółdzielni mieszkaniowych w oparciu o zawartą umowę o budowę lokalu – mówi Piotr Popa, rzecznik resortu.
Nie wszyscy są jednak z tego pomysłu zadowoleni. „W naszej opinii nieuzasadniona jest propozycja, aby rozszerzyć wsparcie programu na spółdzielnie mieszkaniowe, które nie stosują wymogów ustawy deweloperskiej. Podkreślenia wymaga fakt, że każda spółdzielnia, która dziś stosuje wymogi ustawy deweloperskiej (prowadzenie rachunków powierniczych, podpisywanie umów w formie aktów notarialnych czy gwarancja finalnej ceny mieszkania), może bez żadnych przeszkód korzystać z programu MdM” – podnoszą Pracodawcy RP w uwagach do ministerialnego projektu.
W ich ocenie poszerzenie uprawnień spółdzielni w tej mierze spowoduje zaburzenie równowagi konkurencyjnej na rynku.
Brak uzasadnienia
„Spółdzielnie mogą w takiej sytuacji, oferując niższy poziom ochrony nabywców mieszkań, proponować tańszy produkt, wobec braku dodatkowych kosztów wynikających z ustawy deweloperskiej” – akcentują.
Przedstawiciel resortu wskazuje, że te uwagi są mu znane. Jak jednak podkreśla, nie były często poruszane na etapie konsultacji społecznych.
– W ocenie MIR zarzuty nie są uzasadnione, ponieważ podstawą prawną dla prowadzenia działalności przez spółdzielnie mieszkaniowe w zakresie, do którego odnosi się propozycja zmiany, jest ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1222). Wskazany akt prawny określa w sposób szczegółowy wzajemne prawa i obowiązki spółdzielni oraz członka spółdzielni mieszkaniowej w ramach realizowanego przedsięwzięcia – odpowiada Popa.
Innego zdania są deweloperzy. – Kwalifikując do MdM-u inwestycje, które nie są zobligowane do przestrzegania zapisów ustawy deweloperskiej, tworzy się nieuczciwą konkurencję – wskazuje radca prawny Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
W jego ocenie dla deweloperów powyższa zmiana nie będzie jednak wielkim ciosem.
– Spółdzielczych mieszkań, które spełniają wymogi MdM, w skali kraju jest może kilkaset. Chodzi jednak o kwestie ideologiczne. W opinii branży obowiązująca dziś zasada, że w programie mogą brać udział jedynie mieszkania wznoszone przy obligatoryjnym stosowaniu zapisów ustawy deweloperskiej, uzasadniona jest bezpieczeństwem nabywców. Nie rozumiemy więc, dlaczego państwo chce teraz dofinansowywać podmioty oferujące niższy poziom zabezpieczeń – zastanawia się Płochocki.
Mieszkanie z drugiej ręki
Wśród innych poruszanych, przez podmioty biorące udział w konsultacjach projektu kwestii, znajdował się również problem dopuszczenia do MdM-u mieszkań z rynku wtórnego. Wnioskowali o to między innymi Związek Banków Polskich, Krajowa Rada Notarialna oraz Polska Federacja Rynku Nieruchomości.
Ostatni z podmiotów argumentował, że takie lokale są zazwyczaj bardziej dostępne cenowo i lepiej zlokalizowane niż oferta z rynku deweloperskiego. Pozostawienie zaś MdM w obecnym kształcie przyczynia się do dezurbanizacji. – Kierunek powinien być odwrotny. W innym przypadku nasze miasta, a przede wszystkim ich mieszkańcy, będą już niedługo odczuwać złe skutki ograniczenia MdM-u jedynie do ofert nowych mieszkań – mówi Leszek Hardek, prezydent PZFD.
Resort jednak zmian w tym zakresie nie przewiduje.
– Program wspiera gospodarstwa domowe w nabyciu mieszkań na rynku pierwotnym i zgodnie z oczekiwaniami przyczynił się do ożywienia na rynku inwestycji mieszkaniowych – mówi Popa.