Polska gospodarka firmami stoi. Niewielkie, często jednoosobowe przedsiębiorstwa wytwarzają niemal połowę produktu krajowego. A będą jeszcze więcej
Rzut oka na statystyki Komisji Europejskiej wystarczy, żeby zobaczyć Polskę jako jeden z najbardziej przedsiębiorczych krajów w Unii Europejskiej. Dwa razy większe od nas – pod względem liczby ludności – Niemcy mają jedynie około 700 tys. więcej firm, a mikroprzedsiębiorstw ledwie 400 tys. więcej. Ta kategoria biznesu zapewnia pracę już 5,67 mln Polaków, skupiając ponad dwie trzecie zatrudnionych. Dodatkowo z ostatnich dostępnych opracowań Polskiej Agencji Przedsiębiorczości wynika, że sektor małych i średnich firm odpowiada w Polsce za 47,3 proc. produktu krajowego brutto.
Jest więc dobrze. Ale i tak jest nad czym pracować. Bo pod względem wartości dodanej (różnica między przychodem ze sprzedaży a kosztami zasobów zużytych do produkcji) ciągle jesteśmy w tyle za średnią unijną. W krajach takich jak Niemcy mały biznes odgrywa w gospodarce jeszcze większą rolę niż u nas. Napotyka też w swej działalności na mniej przeszkód biurokratycznych czy prawnych. My pod tym względem od lat mocno kulejemy. Dlatego Dziennik Gazeta Prawna drugi raz startuje z akcją „Nie ma wolności bez przedsiębiorczości”.
Skoro przez 25 lat Polacy mieli wystarczająco dużo energii i samozaparcia, żeby pomimo często niesprzyjających warunków aż tyle osiągnąć, to co by było, gdyby małe przedsiębiorsta miały lepsze warunki do rozwoju i inwestycji? O ile dalej zaszlibyśmy, gdyby sięganie po środki z Brukseli było prostsze, a państwo było dla małych przedsiębiorstw partnerem, a nie wrogiem?
Jeżeli chcemy rozwijać się gospodarczo, to musimy postawić na przedsiębiorczość. Zarówno w sensie indywidualnym, jak i globalnym. Usunięcie barier – często takich, o których prowadzący firmy mówią od lat – stanowi kluczowy element do osiągnięcia tego celu.
Dwa razy liczniejsze Niemcy mają tylko 700 tys. firm więcej niż my