Zarządzanie ryzykiem rynkowym zależy od wielu czynników, m.in. od miejsca pochodzenia kapitału firmy, wielkości firmy, branży, w której działa, czy wpływu ryzyka rynkowego na wynik finansowy.

Firmy z kapitałem zagranicznym bardzo często mają scentralizowane mechanizmy zarządzania ryzykami rynkowymi. Z reguły wypracowuje się mechanizmy na poziomie całej grupy kapitałowej, które są później kopiowane w poszczególnych spółkach zależnych. Te procesy mogą mieć różne formy. W przypadku ryzyka zmiany stopy procentowej może to być na przykład obowiązek finansowania działalności poprzez zaciąganie kredytów na stałej stopie procentowej, a także pożyczki z centrali, która następnie zarządza ryzykiem stopy procentowej. Dla ryzyka walutowego jest to obowiązek finansowania działalności w walucie, w której firma osiąga większą część swoich przychodów. Zwykle rozliczenia wewnątrzgrupowe denominowane są w polskim złotym, co przy kosztach ponoszonych także w złotym eliminuje ryzyko walutowe. W firmach z udziałem kapitału zagranicznego spotyka się także zarządzanie ryzykami rynkowymi z poziomu centrali. Czy jest to efektywny mechanizm? Z punktu widzenia centrali odpowiedź zapewne brzmi „tak”. Firma działająca w Polsce dostaje informacje z centrali „Wasz kurs budżetowy dla pary EUR/PLN wynosi 4,15”. Nie musi to być jednak zawsze najbardziej optymalne rozwiązanie z punktu widzenia lokalnych firm i ich krótkookresowych celów. Duża część firm, z którymi udało mi się rozmawiać, twierdzi, że zrobiłaby to zdecydowanie lepiej.

A jak wygląda zarządzanie ryzykiem rynkowym w firmach z kapitałem polskim? O ile w przypadku firm średnich i większych mechanizmy zarządzania ryzykami rynkowymi są dość zbliżone do tych ze spółek z kapitałem zagranicznym, to w przypadku firm małych bywa z tym różnie. W dużej mierze zależy to od tego, kto zarządza ryzykiem rynkowym w firmie. Może to być osoba z działu finansowego lub właściciel firmy, który budował jej pozycję od początku. Nie jest to nic odkrywczego, ale im firma jest większa, im mniejszy wpływ i udział właściciela na każdym szczeblu zarządzania w organizacji, tym bardziej proces zarządzania ryzykami rynkowymi jest usystematyzowany i w określonym stopniu mechaniczny. Co za tym idzie, często mamy do czynienia ze sporządzoną, zaakceptowaną na poziomie zarządu spółki i spisaną polityką zarządzania ryzykami rynkowymi w firmie. To skutkuje zarządzaniem ryzykami według planu, po dokładnym zidentyfikowaniu ryzyk, oszacowaniu ich ważności z punktu widzenia firmy, momentu ich powstania czy sposobu eliminowania itd. Daje to poczucie pewnego rodzaju spokoju…

W przypadku firm małych i średnich, gdzie zarządzanie ryzykami rynkowymi w większości przypadków wykonywane jest bezpośrednio przez właściciela firmy, mamy w dużej mierze do czynienia z podejściem „intuicyjnym”. Bardzo często jest to zarządzanie ryzykiem w sposób dynamiczny, tzn. wykorzystywanie odpowiednich momentów rynkowych do zawierania transakcji zabezpieczających. Osoba wykonująca tego typu operacje sama decyduje, w którym momencie jest to robione, jakiego rodzaju produkty zabezpieczające są wykorzystywane, kierując się głównie własnym przeczuciem co do kształtowania się w przyszłości kursów walutowych czy poziomu stóp procentowych. Małe firmy traktują zarządzanie ryzykami finansowymi jako grę, rozpatrując każdy finansowy instrument zabezpieczający w kategoriach, czy na tym zarobię, czy stracę. W małych firmach zdarza się, że doświadczenie związane z tego typu operacjami kończy się na pierwszym przypadku, gdy instrument zabezpieczający skutkuje ujemnym rozliczeniem. Słyszymy wtedy „nie będę zabezpieczał swojego ryzyka walutowego, ponieważ ostatnio jak zawarłem transakcję terminową forward, to na tym straciłem”. Oczywiście brak jest w ostatecznej ocenie efektywności zabezpieczenia odniesienia do aktywa, które było zabezpieczane przed takim ryzykiem, a którego wartość w tym samym czasie wzrosła, rekompensując rozliczenie ujemne z tytułu instrumentu zabezpieczającego. Niestety, ale bardzo często transakcje zabezpieczające ryzyko rynkowe nie są traktowane jako instrumenty zabezpieczające (jako forma ubezpieczenia), ale jako forma dodatkowego generowania przychodów. Gra cieszy dopóki doświadczamy zwycięstw, co jeśli zaczniemy przegrywać, gdy spotkamy się z trochę większą zmiennością niż do tej pory i ta zmienność nie będzie zmierzać w oczekiwanym kierunku? Wówczas jedynie pełne zrozumienie podstawowych zasad zarządzania ryzykiem rynkowym jest w stanie uchronić firmę przed niewłaściwym użyciem instrumentów finansowych, które zamiast eliminować ryzyko rynkowe, na to ryzyko firmę otwierają.

Łukasz Duda,
dyrektor departamentu sprzedaży produktów rynków finansowych w BNP Paribas Banku Polska