ROPO i odwrócone ROPO to przyszłość handlu. Nowe badania pokazują, czego klienci szukają w internecie, a kupują w markecie. I odwrotnie: co obejrzą sobie na żywo, ale ściągną towar z internetu. To już norma, wszyscy to robią.
Coraz więcej decyzji o wydaniu pieniędzy podejmujemy dopiero po dokładnym zbadaniu produktów – tak w sieci, jak i w sklepach stacjonarnych. Mamy też wypracowane zakupowe nawyki – w zależności od rodzaju poszukiwanego produktu. Elektronikę częściej nabywamy w e-sklepach. Za to gdy urządzamy, budujemy czy remontujemy mieszkanie, wciąż wolimy jechać po potrzebne nam towary, niż dostać je np. kurierem.
– Nie mam na sobie nic, czego bym nie kupił w internecie. No i wszystkie urządzenia domowe, RTV, AGD, meble, większość kosmetyków i coraz więcej produktów spożywczych też kupuję online. A zanim się zdecyduję na poważniejszy zakup, to dokładnie sprawdzam, co też o nim mówi sieciowa mądrość. Czy nie ma ostrzegających, negatywnych ocen – opowiada Andrzej Garapich, szef spółki Polskie Badania Internetu. – Nie wyobrażam sobie dziś powrotu do starego modelu, kiedy można było najwyżej pobiegać ze sklepu do sklepu i sprawdzać, gdzie można coś taniej kupić – dodaje. On reprezentuje jeszcze dosyć wąską grupę heavy userów w zakupach internetowych, ale coraz więcej osób, nawet jeżeli regularnie w sieci zakupów nie robi, to i tak z niej w celach zakupowych korzysta.
Nie ma już więc właściwie handlowca, który nie zna terminów ROPO i odwrócone ROPO, czyli Research Online, Purchase Offline oraz Research Offline, Purchase Online. Oznaczają one: „sprawdzam w sieci, kupuję w sklepie” i przeciwnie – „oglądam, wypróbowuję na żywo, a w internecie szukam najtańszej opcji”.
Jak wynika z badania, które Google przeprowadził na próbie ok. 5 tys. internautów, 84 proc. wykorzystuje internet w celu wyszukiwania informacji o produktach, które chcą kupić. A wartość zakupów poprzedzonych sprawdzaniem cen i informacji o towarach w sieci, a następnie finalizowanych w sklepach tradycyjnych, stanowi w Polsce 6 proc. całego handlu detalicznego. Przeprowadzone z kolei w maju przez agencję Opiniac.com we współpracy z WP.pl badanie „Efekt ROPO w segmentach polskiego e-commerce” pokazuje, że zakupy w taki mieszany – wirtualno-realny sposób – robią już niemal wszyscy internauci.
Najpowszechniej ROPO i ROPO odwrócone stosowane są w przypadku nabywania elektroniki, na którą po sprawdzeniu produktu (tak w sieci, jak i po obejrzeniu go na żywo w markecie) najczęściej decydujemy się już w sklepach internetowych. Za to mimo dużego zainteresowania opiniami internetowymi, testami konsumenckimi czy porównaniami produktów od różnych producentów narzędzia, produkty remontowe oraz ogrodowe wciąż wolimy kupować w tradycyjnych sklepach.
Jeszcze inaczej podchodzimy do książek, muzyki i rozrywki: tu opinie z sieci nie mają wielkiego znaczenia. Klientów interesuje znalezienie w sieci jak najtańszej oferty. Jeśli zaś chodzi o kosmetyki, coraz chętniej kupujemy je przez internet, ale opinie na temat marek i produktów wypracowujemy organoleptycznie. Choć e-testy miewają wpływ na decyzję, ważniejsza jest możliwość wypróbowania towaru.
Efekt ROPO, który jeszcze kilka lat temu działał na niekorzyść e-sklepów, obecnie wpływa także na realny rynek, choć nie na każdy segment w taki sam sposób. – Tu skuteczność sprowadza się do konkretnych branż, w których zapoznanie się z produktem online służy często rozpoznaniu ceny, a finalizacja kończy się w sklepie stacjonarnym. Tak jest często z dużym AGD. Bywa i tak, że zapoznanie się z produktem w sklepie stacjonarnym kończy się zakupem w sieci – to coraz częstsze zjawisko w przypadku odzieży czy obuwia – tłumaczy Mariusz Wesołowski, doradca w zakresie e-commerce.
– Ewidentnie sieć zmieniła handel, nie tylko tworząc nową konkurencję, lecz także powiększając świadomość konsumencką – podsumowuje Andrzej Garapich. Potwierdzają to badania PBI, z których wynika, że 87 proc. wydających pieniądze w sieci szuka w niej informacji o konkretnych produktach czy markach, co popularnością przebija nawet przeglądanie Facebooka (76 proc.).
– Dziś w sklepach stacjonarnych nie są już żadnym zaskoczeniem osoby, które na smartfonach porównują cenę tego samego produktu w internecie lub szukają na jego temat opinii – dodaje ekspert.
Całkiem sporo klientów do większych zakupów szykuje się z dużym wyprzedzeniem: według badania TNS OBOP, które było zrealizowane we współpracy z Google, aż 43 proc. internautów szuka informacji na temat produktów już na tydzień przed planowanym wydatkiem.