Nie pozwala krajom rozwijającym dogonić rozwiniętych. Eksperci spierają się czy Polsce grozi tak zwana pułapka średniego dochodu. Szukają też rozwiązań, żeby jej uniknąć lub z niej wyjść.

Główny ekonomista BCC, Stanisław Gomułka uważa, że Polska nie znalazła się jeszcze w pułapce średniego dochodu, ale takie niebezpieczeństwo nam grozi. W dalszym ciągu tempo wzrostu gospodarczego Polski jest szybsze niż krajów „starej” Unii Europejskiej. Rozmówca IAR ocenia, że to zagrożenie jest dopiero przez Polską i będzie stanowić realny problem za 10 do 15 lat.

Były minister finansów, Stanisław Kluza wyjaśnia, że to nie brak nowoczesnych technologii, lecz mała liczba urodzin jest jednym z głównych zagrożeń dla wzrostu gospodarczego Polski. W opinii ekonomisty, z którym rozmawiała Informacyjna Agencja Radiowa, pierwsza połowa XXI wieku, ze względu na krytyczny bilans demograficzny może wpędzić Polskę w tak zwaną pułapkę średniego dochodu.

Prezes Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych, Maciej Bukowski zwraca uwagę, że polska gospodarka już może znajdować się w pułapce średniego dochodu. Świadczy o tym między innymi niskie zużycie prądu. Rozmówca IAR przypomina, że w Polsce rozwinięty jest przemysł drzewny czy meblarski. Dużo mniej jest przemysłu maszynowego, który jest bardziej innowacyjny, pociąga za sobą wyższe pensje, ale także wyższe zużycie prądu. W Polsce na jednego mieszkańca zużywa się ponad 3 tysiące 800 kilowatogodzin. W Holandii, podobnie jak w Niemczech jest to ponad 7 tysięcy kilowatogodzin.

Pułapka średniego dochodu ma miejsce, kiedy gospodarka traci możliwość rozwijania się poprzez odtwarzanie rozwiązań. Koszty pracy rosną, wzrost gospodarczy spowalnia, a kraj staje się mniej konkurencyjny. Eksperci są zgodni. Nasza gospodarka z modelu imitacyjnego musi przejść w tak zwany model kreatywny.