Najbardziej zadowoleni z siebie i swoich państw są w Europie Skandynawowie. Na drugim biegunie znajdują się: Ukraińcy, Rosjanie, Bułgarzy, Rumuni, Czesi, Słowacy, Węgrzy oraz Polacy, a także Portugalczycy, Grecy oraz Cypryjczycy. Z najnowszej edycji Europejskiego Sondażu Społecznego, w którym porównuje się 30 krajów (u nas badania prowadzi Polska Akademia Nauk), wynika, że dobry stan gospodarki jest dla poczucia społecznego zadowolenia ważny, ale nie najważniejszy. O dobrym samopoczuciu społeczeństw decyduje bowiem zaufanie.
Zarówno to oddolne, czyli ludzi do siebie wzajemnie, jak i zaufanie obywateli do państwa. Badacze twierdzą, że oba rodzaje zaufania idą ze sobą w parze. W krajach, gdzie ludzie nie są nieufni wobec innych, także społeczeństwo lepiej ocenia polityków oraz państwo i bardziej im ufa. Europejski Sondaż Społeczny nie odpowiada jednak na pytanie, co musi być pierwsze: czy żeby nabrać zaufania do własnego państwa, najpierw musimy zaufać swoim współplemieńcom, czy też odwrotnie. Dopiero gdy nabierzemy ufności do własnego państwa, staniemy się także bardziej ufni wobec sąsiadów i współrodaków.
Tak nieokreślona kategoria jak zaufanie przynosi jak najbardziej wymierne korzyści. Dzięki niej skraca się czas negocjacji przy zawieraniu kontraktów. Mniej pilnie śledzi się wszystkie zapisy przy konstruowaniu umowy, wierząc, iż wszelkie luzy interpretacyjne nie zostaną wykorzystane przez którąś ze stron przeciwko partnerowi. Zaufanie obliguje do tego, by go nie zawieść. Nie oszukać, dotrzymać w terminie zobowiązania. W konsekwencji stymuluje wzrost przedsiębiorczości, wyzwala inicjatywę, zwiększa efektywność ekonomiczną. Kraje, których obywatele darzą się zaufaniem, rozwijają się szybciej, stwarzając też warunki do wzrostu ich zamożności. Ale inni są też sami obywatele. Chętniej przestrzegają prawa, szanują zarządzenia administracji państwowej. W konsekwencji – szanują także własne państwo. Identyfikują się z nim. W Polsce ten stopień identyfikacji z własnym państwem jest wyjątkowo niski. Oszukiwanie go (np. przy płaceniu podatków) rzadko spotyka się z ostracyzmem społecznym. Z instytucji stosunkowo największym zaufaniem darzymy policję.
Zaufanie przynosi więc korzyści ekonomiczne, ale także – polityczne. Stabilizuje system polityczny, umacnia demokrację. ESS jest ciekawy także dlatego, że pokazuje, jak to zaufanie się zmienia od 2002 r. W Polsce na przykład bardzo wolno, ale jednak rosło. Aż do 2010, kiedy znów zaczęło spadać. Podobnie jak na Słowacji. W Niemczech w tym samym czasie wzrosło, podobnie jak w Rosji i na Węgrzech.
Co łączy kraje, których społeczeństwa darzą się największym zaufaniem? Wyższy poziom rozwoju ekonomicznego. Ale także niższe rozwarstwienie dochodów. W krajach skandynawskich współczynnik Giniego (im jest niższy, tym mniejsze różnice w dochodach) wynosi około 0,26. W bogatej Wielkiej Brytanii 0,36, a stopień zaufania jest tu niższy niż w Danii czy Norwegii. W Polsce, podobnie jak w Grecji, nierówności dochodowe są o wiele bliższe Wielkiej Brytanii niż Skandynawii. Skandynawowie są też wyraźnie zadowoleni ze swojego modelu państwa opiekuńczego. Daje im poczucie bezpieczeństwa i przekonanie, że w kłopotach mogą na nie liczyć. Ufają, że państwo pomoże. Nam tego poczucia wyraźnie brakuje. Podczas więc gdy w Norwegii czy Niemczech zaufanie do rządu jest wysokie i ciągle rośnie, w Polsce od kilku lat maleje. A w Hiszpanii czy Portugalii spadło wręcz dramatycznie.
Polacy nie ufają swemu państwu, ale też nie próbują go zmieniać demokratycznymi metodami. Na tle innych krajów europejskich wykazujemy się dość dużą biernością. Zarówno jeśli chodzi o uczestnictwo w wyborach, organizacjach społecznych, jak i o udział w ulicznych demonstracjach. W porównaniu z innymi Europejczykami jesteśmy cisi i nieufni. O wiele więcej wysiłku wkładamy w opracowanie własnej, indywidualnej strategii dostosowania się do zastanych warunków i obejścia przepisów niż w próbę satysfakcjonującej przebudowy państwa. A może po prostu nie mamy pomysłu, jak powinno funkcjonować, podobnie jak demokratycznie wybrani przez nas politycy?