Nie chcemy odbijać się już dłużej od ściany. Mamy w planie konkretne działania, które określiłbym jako zupełny reset – mówi DGP Maciej Stańczuk, wiceprezes spółki.

Mostostal narusza nową, nie tak dawno podpisaną, umowę z wierzycielami. Czy po trzech tygodniach urzędowania ma pan plan wyjścia z tej sytuacji?

Faktem jest, że firma ma złą reputację rynkową i słabą zdolność kredytową. Dlatego podjęliśmy działania mające na celu zmianę tej sytuacji na lepszą. Opracowaliśmy zmodyfikowany plan restrukturyzacji, który obejmuje zarówno restrukturyzację finansową, jak i operacyjną. Firma znalazła się w tarapatach w czasach, kiedy funkcję prezesa zarządu pełnił Konrad Jaskóła. Stało się tak na skutek decyzji ówczesnego zarządu, mających na celu zbudowanie wielkiego, ale przez to kompletnie niesterowalnego koncernu, z masą inwestycji, dla których synergie biznesowe i kosztowe były ostatnią przesłanką, o jakiej myślano. Swoją drogą bardzo chciałbym, by przypadek tarapatów biznesowych Polimeksu-Mostostalu, podobnie jak PBG, zainteresował czołowe polskie uczelnie biznesowe ku przestrodze innych zainteresowanych szybką budową narodowego czempiona budowlanego bez odpowiedniego przygotowania koncepcyjnego, zaplecza operacyjnego i siły kapitałowej. Błędy się zdarzają, ale na niewyciąganie wniosków na przyszłość i brak diagnozy porażki nas po prostu nie stać.

Co zamierza pan robić?

Obecnie naszym głównym zadaniem jest dać firmie impuls do rozwoju. Nie można jednak tego zrobić bez porozumienia z wierzycielami i bez wsparcia akcjonariuszy. Nową koncepcję restrukturyzacji przedstawimy w najbliższych dniach.

Zaczniecie od PKO BP i Pekao SA, waszych najważniejszych kredytorów?

Chcemy zaprezentować koncepcję wszystkim pożyczającym, tak aby każdy z nich miał taki sam zasób wiedzy o naszych planach.

Co zawiera prezentacja?

O szczegółach nie chciałbym mówić przed zaprezentowaniem planu, ale w projekcie – jak się można domyślić – nie ma nadzwyczaj wymyślnych propozycji. Wyszliśmy od policzenia kosztów naszej działalności i obliczenia wpływów wynikających z efektów przeprowadzonej restrukturyzacji.

I jak duża luka wyszła?

Tego nie zdradzę. Mogę powiedzieć jedynie, że bagaż długu jest zbyt duży, aby spółka mogła go udźwignąć.

I co proponujecie?

Standardowe kroki restrukturyzacyjne polegające m.in. na oddłużeniu poprzez konwersję części długu na akcje. Chcielibyśmy też, by instytucje finansowe wyposażyły spółkę w gwarancje kontraktowe w bezpiecznej dla nich strukturze wspartej restrukturyzacją operacyjną grupy. Pozwoli to koncentrować się nie tylko na istniejących kontraktach, ale umożliwi pozyskiwanie nowych zamówień z rynku. Brak nowych gwarancji mocno ograniczał naszą dotychczasową działalność. Oczywiście cały czas optymalizujemy strukturę kosztową grupy. Mamy również pomysł na pozyskanie kapitału obrotowego. Jego realizacja wiąże się z naszym głównym akcjonariuszem, czyli Agencją Rozwoju Przemysłu.

Wspomniał pan o luce finansowej, którą trzeba będzie pokryć nową emisją akcji. Nową czy przegłosowaną wcześniej, która nie doszła do skutku?

Jeżeli stara nie doszła do skutku, to można już mówić o nowej. Żeby uporządkować to, o czym mówimy, warto powiedzieć wprost: mamy w planie działania, które określiłbym jako reset. Nie chcemy odbijać się już dłużej od ściany, dlatego jasno zdefiniowaliśmy, co powinno zostać zrobione i czego oczekujemy od naszych wierzycieli, a co sami zamierzamy wdrożyć. Wierzymy, że Polimex ma przyszłość, i zrobimy wszystko, by spółka odzyskała wiarygodność.

Oczekiwania w stosunku do kredytorów są znane, ale czym Polimex ma się teraz zajmować?

Energetyką i petrochemią. Chcemy też utrzymać produkcję w siedleckich zakładach.

A Torpol, czyli budownictwo kolejowe?

Wciąż analizujemy kwestię sprzedaży Torpolu. Zależy nam przede wszystkim na przejrzystości transakcji. Chcemy też zatrzymać w grupie spółki projektowe i je skonsolidować. Pozostawimy także spółkę serwisową oraz PRInż. Mimo wycofania się z kontraktów autostradowych, planujemy na bazie tej firmy uczestnictwo w realizacji mniejszych zleceń drogowych.

Wspomniał pan o konwersji długu na akcje. Kolejne rozwodnienie kapitału na pewno nie będzie dobrze odczytane przez rynek. Już dziś spółka należy do groszowych i mocno spekulacyjnych. Nowe emisje na pewno nie dźwigną kursu w górę.

To będzie na pewno trudny czas dla spółki. Jednak akurat w tym działaniu widzimy szansę dla firmy i do naszej wizji chcemy przekonać rynek. Polimex-Mostostal może stanąć na nogi i ponownie być poważnym kontrahentem nie tylko na krajowym podwórku. Jeśli uda nam się pokonać obecny zakręt, to później da się wypłynąć na szerokie wody. Cieszyłbym się, gdyby wierzyciele dali nam tę szansę.