Duży spadek cen butów i ubrań oraz tańszy transport – to główne powody, przez które inflacja nie rośnie. W styczniu wyniosła 0,7 proc., czyli tyle co w grudniu
Odzież i obuwie potaniały – w porównaniu ze styczniem ubiegłego roku – aż o 5,3 proc. Ceny w transporcie spadły zaś o 1,2 proc., co ekonomiści Credit Agricole wiążą z obniżeniem opłaty terminalowej przez Urząd Lotnictwa Cywilnego dla linii lotniczych. Dodatkowym czynnikiem był spadek cen paliw i aut osobowych.
W górę inflację ciągnęły przede wszystkim wyższe o 4,2 proc. ceny alkoholu i wyrobów tytoniowych. To prawdopodobnie efekt podwyżek akcyzy na spirytus i papierosy – sama akcyza spirytusowa wzrosła o 15 proc. Poza tym podrożały użytkowanie mieszkania i nośniki energii (o 2,5 proc. r./r.).
Eksperci wskazują jednak, by do opublikowanych danych o inflacji zbyt się nie przywiązywać. W połowie marca GUS zrewiduje skład koszyka inflacyjnego, czyli wielkość udziałów cen poszczególnych towarów w inflacji. Robi to co rok na podstawie struktury wydatków konsumentów.
– Prawdopodobnie wzrośnie w nich udział żywności, która w styczniu drożała, a spadnie odzieży i obuwia, które były tańsze. W sumie styczniowa inflacja mogła być wyższa i wynieść ok. 0,8 proc. – mówi Dariusz Winek, główny ekonomista Banku BGŻ. I dodaje, że niezależnie od rewizji koszyka wskaźnik wzrostu cen będzie przecież nadal niski.
– On stopniowo będzie rósł. Choćby przez to, co dzieje się w gospodarce: coraz lepsze wyniki firm będą stopniowo przekładały się na poprawę na rynku pracy. To zaś oznacza wzrost popytu, co będzie powodowało powolny wzrost cen. Inflacyjny dołek mamy już za sobą – mówi ekspert.
Jego zdaniem inflacja będzie rosła do maja lub czerwca, w czym pomoże niska baza z poprzedniego roku. W tych miesiącach wskaźnik wyniesie już 1,6–1,7 proc. Ale w lecie znów nastąpi spadek, bo również zadziała efekt bazy – tylko w drugą stronę. W 2013 r. to właśnie w tych miesiącach inflacja wzrosła przez podwyżki stawek za wywóz śmieci. Na koniec roku może ona wynosić 2,3 proc. – czyli nadal będzie utrzymywać się poniżej celu inflacyjnego NBP (2,5 proc.).
Winek dodaje, że jest kilka czynników ryzyka dla tej prognozy. Nie wiadomo na przykład, jak będą się zachowywać ceny produktów rolnych. Nie można wykluczyć, że wzrosną na całym świecie przez surową zimę w USA, która może być przyczyną niższych zbiorów zbóż. Poza tym cały czas zagadką jest kształtowanie kursu złotego – nie można do końca wykluczyć, że złoty straci na wartości na fali jakiejś wyprzedaży na rynkach wschodzących. A to spowodowałoby wzrost cen towarów z importu.