Koszty państwowego wehikułu inwestycyjnego w zeszłym roku wyniosły ok. 3 mln zł – ustalił DGP.
– Na pewno zakończyliśmy rok na minusie, ale o szczegółach opowiemy po audycie. Myślę, że stanie się tak do końca I kw. 2014 r. – mówi Mariusz Grendowicz, prezes Polskich Inwestycji Rozwojowych. Zastrzega, że podmiot działa tylko kilka miesięcy. – Trudno spodziewać się, by spółka, która jest w fazie rozruchu, miała generować zyski – podkreśla Grendowicz.
I wylicza, że w tym czasie musiał zbudować zespół i przygotować infrastrukturę do działania, czyli wyposażyć biuro, a przede wszystkim je wynająć. Obecnie w PIR pracuje 14 osób, a wkrótce ten skład ma się wzbogacić o dwie kolejne. – Pierwsze zyski pojawią się dopiero, gdy będziemy wychodzić z projektów, w które zamierzamy się angażować – zapowiada szef PIR.
Kiedy to nastąpi? Według niego wiele uzależnione jest od partnerów, z którymi współdziała.
Na razie PIR może mówić tylko o wstępnych porozumieniach w sprawie nowych projektów. Tak było w przypadku umowy z Hawe na doprowadzenie sieci światłowodowej do 870 tys. mieszkań i domów w całej Polsce do 2019 r., a wcześniej z Lotosem na projekt wydobywczy na Morzu Bałtyckim oraz z Lotosem i Grupą Azoty na budowę instalacji chemicznych.
Podobnie z wczorajszym porozumieniem z Miejskim Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej w Olsztynie. Projekt będzie polegał na wybudowaniu nowej elektrociepłowni i gruntownej modernizacji funkcjonującej ciepłowni miejskiej Kortowo w celu dostosowania jej do nowych standardów środowiskowych. Inwestycja o wartości 600 mln zł nabierze tempa dopiero w II lub III kw. 2014 r., gdy wybrany zostanie prywatny partner przedsięwzięcia. To pierwszy projekt w formule partnerstwa publiczno-prywatnego, w jaki weszły PIR.
W tym roku Grendowicz chce doprowadzić do podpisania co najmniej trzech umów inwestycyjnych i od trzech do pięciu nowych porozumień. Szacuje, że na sfinansowanie projektów inwestycyjnych w tym roku kierowana przez niego firma przeznaczy ok. 1 mld zł.
Według ludzi z branży to realny plan. – Dwie, trzy umowy są jak najbardziej realne. Nie zapominajmy, że PIR jest tworem wspierającym politykę gospodarczą rządu i z zasady prowadzi projekty głównie z podmiotami państwowymi, czyli zastosowanie ma w tym przypadku zasada wzajemnego zaufania – mówi Krzysztof Stępień, dyrektor inwestycyjny Opera TFI.
Nie za bardzo przerażają go też koszty działania PIR. – Specjaliści kosztują, ale nie chodzi o to, ile kosztują, ale o to, jakie będą efekty ich pracy. Z ostateczną oceną należy więc wstrzymać się do materializacji pierwszych projektów – uważa Stępień.