Na wprowadzeniu euro na Łotwie zyska biznes, ale podwyżki cen konsumentom nie grożą. Tak przekonuje w rozmowie z IAR Henryk Danusiewicz szef tamtejszego zrzeszenia handlowców.

Od północy na Łotwie można płacić już wspólną walutą. Premier Valdis Dombrovskis wyciągając w nocy symboliczny pierwszy banknot z bankomatu przekonywał, że to „historyczny rok dla Łotwy" . Większość obywateli w sondażach była jednak przeciwna rezygnacji z narodowej waluty z obawy o wyższe ceny.

Henryk Danusiewicz szef łotewskiego zrzeszenia handlowców przekonuje, że sklepy z powodu euro nie wprowadzą specjalnych podwyżek". Wynika to z faktu, że dotychczasowa narodowa waluta była „bardzo mocna” Aby kupić 1 łata trzeba było wydać 1 euro i42 centy. Rząd chwali się, że największe sieci handlowe podpisały memorandum o uczciwym wprowadzeniu euro. Uczestniczy w tym porozumieniu 10 tysięcy podmiotów w całym kraju.

Szef łotewskiego zrzeszenia handlowców dodaje, że na całej operacji wprowadzenia wspólnej waluty zyskają przedsiębiorcy, ale przede wszystkim ci którzy działają na rynku globalnym. Henryk Danusiewicz narzeka, że sklepikarze już od miesiąca musieli gromadzić euro by móc od dziś wydawać resztę we wspólnej walucie. " Rząd przygotował komplety drobnych monet, które można było kupić na poczcie, ale w wielu miejscach ich szybko zabrakło.

Na pożegnanie ze swoją narodową walutą Łotysze będą mieć jeszcze trochę czasu. Łatami można jeszcze płacić przez 2 tygodnie a do połowy roku, a sklepy mają jeszcze przez 6 miesięcy obowiązek informować o cenach w łatach i euro.