Do końca terminu, w którym Rada Ministrów ma dokonać przeglądu systemu emerytalnego, zostało już bardzo niewiele. Ustawa z 25 marca 2011 r. o zmianie niektórych ustaw związanych z funkcjonowaniem systemu ubezpieczeń społecznych, której zawdzięczamy początek dewastacji jego elementu kapitałowego, jako koniec tego terminu wskazała 31 grudnia 2013 r. (art. 32). Czasu pozostało zatem niewiele – raptem trzy miesiące.

Jak zatem traktować dokument upowszechniony 26 czerwca 2013 r. jako „Przegląd funkcjonowania systemu emerytalnego” wraz z rekomendacjami zmian w systemie, z którym można się zapoznać na stronie internetowej Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej? Sygnuje go tylko dwóch ministrów (finansów i pracy), a zatem nie cała Rada Ministrów. Uczciwiej byłoby zatytułować ten dokument jako projekt przeglądu, ale tak się nie stało. Dokument ten więc tylko udaje przegląd i był z końcem czerwca czymś w rodzaju wypuszczenia balonu próbnego, by poznać, jaka jest reakcja na przedstawione tam propozycje.
Ponieważ instytucje finansowe podniosły gromki krzyk, szef rządu wraz z wymienionymi wyżej ministrami przedstawili (4 września na specjalnej konferencji) koncepcję rezygnacji z przeniesienia do ZUS części akcyjnej majątku OFE.
„Przygotowując założenia, wykluczyliśmy możliwość przejęcia przez państwo akcji OFE” – taki cytat z wypowiedzi premiera można przeczytać na stronie internetowej jego kancelarii. Poniżej przywołanego cytatu kancelaria premiera podaje, że: część obligacyjna OFE będzie przekazana do ZUS, przyszła składka do ZUS będzie dobrowolna, składka w części akcyjnej będzie wynosiła 2,92, środki będą stopniowo przenoszone z OFE do ZUS przed emeryturą (suwak). Innymi słowy nastąpi przejęcie przejęcia przez państwo obligacji OFE. A zatem: kolejny balon próbny – bo przeglądu jak nie było, tak nie ma.
Prawnik musi zapytać: a jaka jest różnica z punktu widzenia majątku OFE, stanowiącego pokrycie umownych zobowiązań osób ubezpieczonych w danym OFE, pomiędzy zgromadzonymi tam akcjami a obligacjami? Żadna. I akcje, i obligacje są aktywami, których zadaniem jest zapracowanie na przyszłą emeryturę w jej części kapitałowej.
A z punktu widzenia rządu? Różnica jest kolosalna. Część akcyjna OFE nie jest długiem rządu, w przeciwieństwie do części obligacyjnej, na którą składają się przede wszystkim papiery emitowane przez rząd. Ta część majątku OFE jest objęta zobowiązaniami Skarbu Państwa, w którego imieniu działał państwowy emitent.
Premier wykluczył „możliwość przejęcia przez państwo akcji OFE”, a jak nazwać zamiar przekazania do ZUS części obligacyjnej OFE, używając słów premiera? Da się użyć tu innego wyrazu niż „przejęcie przez państwo”. A to przypadkiem nie jest nacjonalizacja? I to praw do prywatnoprawnych zobowiązań powstałych z własnego (rządowego) długu?
Wywłaszczenie nieruchomości (rzeczy) jest w Polsce możliwe – oczywiście za odpowiednim odszkodowaniem. A czy możliwe jest znacjonalizowanie (przejęcie przez państwo) zobowiązań wiążących podmioty prywatne? Przecież zarówno OFE, jak i ubezpieczony w OFE są podmiotami prywatnymi – co do tego nie może być żadnych wątpliwości.
I co miałoby w tym przypadku stanowić odpowiednie odszkodowanie za wywłaszczenie części obligacyjnej majątku OFE? Dodatkowy zapis na subkoncie w ZUS (na chyba dodatkowym subkoncie), będący zobowiązaniem ZUS do wypłaty w przyszłości emerytury, powiększonej o przejętą część obligacji.
A co z odszkodowaniem dla PTE? Bylibyśmy przecież świadkami przekształcenia realnych praw majątkowych w zobowiązania polityczne, które będą rodzić skutki finansowe w odległej przyszłości, ale tylko w odniesieniu do ubezpieczonych.
Myślę, że polskim społeczeństwem, oderwanym w 1939 r. od zasad normalnej gospodarki, długo jeszcze będzie można manipulować, bazując na niewiedzy szerokich kręgów społecznych i cwaniactwie różnej maści kombinatorów. Ale czy da się równie skutecznie oszukiwać podmioty zagraniczne grające od zawsze na rynkach finansowych? Nie sądzę, by było to w ogóle możliwe.
Jak wiadomo, po 1945 r. nie objęto odszkodowaniami za wywłaszczenia polskich obywateli. Ale komuniści musieli zapłacić odszkodowania z tego tytułu obywatelom i spółkom państw zachodnich. Ogół społeczeństwa nie miał pojęcia o tych odszkodowaniach. Niektórzy pewnie cieszyli się nawet, że ograbiono imperialistów, nie zdając sobie sprawy, że ci zachodni cwaniacy rękami miejscowych komunistów wyciągnęli im ludową zdobycz z kieszeni. Czy czeka nas powtórka z rozrywki?