W Polsce brakuje warunków dla rozwoju przemysłu - uważa Ryszard Bugaj z Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk. Ryszard Bugaj wziął udział w zorganizowanym przez związkowców panelu dyskusyjnym poświęconym przemysłowi. Jak zaznaczył, potrzebny nam jest zwrot, bo nie da się polskiej gospodarki utrzymać na call centrach i montowniach. Dodał, że w dłuższym okresie jest to pułapka peryferyjności naszej gospodarki.

Według Ryszarda Bugaja, dla rozwoju przemysłu w Polsce potrzebne są cztery warunki: dobra i dostępna infrastruktura, "przyzwoity poziom kapitału ludzkiego, czyli podaż ludzi do pracy o wysokich kwalifikacjach". Kolejne warunki to innowacyjność i dostępność względnie przynajmniej taniej energii. Profesor Bugaj zaznaczył, że jest dylemat: można mieć energie tańszą, ale nie mieć gwarancji, że będzie ona dostarczana, że pewne zawirowania spowodują, że jej nie będzie. Dodał, że bezpieczeństwo energetyczne kosztuje, ale to nie oznacza, że tej ceny nie należy zapłacić.

Związkowcy zwracali uwagę, że bez dobrej polityki państwa nasz przemysł całkowicie upadnie. Proces ten już następuje - mówił Kazimierz Grajcarek z Solidarności. Dodał, że ludzie tracą miejsca pracy, a rząd zamiast wspierać nasz przemysł i nasze przedsiębiorstwa, zasila przede wszystkim system bankowy. Zaznaczył, że ogromne pieniądze wpompowane zostały w system, który tak naprawdę nie służy ani przemysłowi w Polsce, ani też społeczeństwu w naszym kraju.

Debata poświęcona przemysłowi została zorganizowana w drugim dniu związkowych protestów przeciwko polityce rządu. Druga debata dotyczy zdrowia. Jak powiedział szef "Solidarności" Piotr Duda obie debaty a także te, które odbędą sie jutro, organizowane są po to, by obudzić polskie społeczeństwo. Z drugiej zaś strony chodzi o pokazanie, że strona związkowa ma świetnych ekspertów i nie mówi tylko "nie, bo nie". Piotr Duda wyraził ubolewanie, że rządzący nie biorą pod uwagę opinii wszystkich ekspertów, uważając, że mają patent na mądrość.

W rozbitym przed budynkiem Sejmu związkowym miasteczku namiotowym jest spokojnie i merytorycznie. Tak ma być również jutro. Za to w sobotę szykuje się wielki marsz gwiaździsty. Do Warszawy może zjechać nawet 60 tysięcy protestujących przeciwko polityce rządu - mówią szefowie trzech największych central związkowych, które zorganizowały protest - Solidarności, OPZZ i Forum Związków Zawodowych.