Firma dysponująca istniejącymi sieciami kablowymi ma obowiązek udostępnienia ich innym przedsiębiorcom. Nie musi jednak płacić zarządcy za korzystanie z nieruchomości i budynków.
Jacek Koziński, przedsiębiorca budowlany / Media
Mimo że stopy procentowe Narodowego Banku Polskiego, które mają wpływ na cenę kredytu, spadają od jakiegoś czasu, branża budowlana nadal znajduje się w głębokim kryzysie. Pogarszające się warunki udzielania pożyczek hipotecznych, wprowadzane przez Komisję Nadzoru Finansowego coraz to nowe obowiązki w zakresie wkładu własnego (części zapłaty za mieszkanie, która nie może być sfinansowana inaczej niż z własnych oszczędności kredytobiorcy – przyp. red.) powodują, że od blisko pięciu lat z miesiąca na miesiąc ceny nieruchomości w Polsce tylko spadają. To z kolei sprawia, że szczególnie mniejsze firmy budowlane zmuszone są do zlikwidowania działalności, inne – do rozpoczęcia dodatkowej, która zmniejszy straty, ewentualnie znalezienia związanej z budownictwem niszy pozwalającej przynajmniej przetrwać postępujące załamanie rynku.
Analitycy rynku uważają, że tego rodzaju obszarem mogą być czekające na spore dofinansowanie z funduszy europejskich inwestycje kolejowe, ale przede wszystkim prace budowlane związane z rozbudową sieci internetowej. Już w obecnej perspektywie unijnej na likwidację wykluczenia cyfrowego Bruksela przeznaczyła spory budżet. Środki były rozdysponowane w ramach Programu Rozwój Polski Wschodniej i regionalnych programów operacyjnych. Nadchodząca, a już wynegocjowana perspektywa unijna ma być dla firm budowlanych tego segmentu jeszcze bardziej korzystna.

To wykroczenie

Firma budowlana, która chciałaby wykonywać związane z rozbudową sieci internetowej zlecenia, zgodnie z art. 10 ust. 1 ustawy z 16 lipca 2004 r. – Prawo telekomunikacyjne (Dz.U. nr 171, poz. 1800 z późn. zm.; dalej: p.t.) oraz art. 64 ustawy z 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 672) musi zostać wpisana do prowadzonego przez Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) rejestru firm telekomunikacyjnych. We wniosku, prócz standardowych danych podmiotu, takich jak adres prowadzonej działalności czy numer ewidencyjny REGON, należy opisać planowaną działalność, wskazać obszar na terenie Polski, gdzie firma będzie świadczyła swoje usługi, datę rozpoczęcia działalności oraz osoby uprawnione ze strony przedsiębiorstwa do kontaktów z prezesem UKE.
Zaświadczenie o wpisie do rejestru wydawane jest z urzędu w ciągu siedmiu dni od dokonania wpisu. Nie podlega ono, zgodnie z art. 11 ust. 4 p.t., opłacie skarbowej. Jeżeli prezes UKE nie dokona wpisu do rejestru w ustawowym terminie, a od dnia wpływu wniosku do urzędu upłynęły dwa tygodnie, przedsiębiorca może rozpocząć wykonywanie działalności telekomunikacyjnej. Powinno to jednak być poprzedzone wysłaniem odpowiedniego oświadczenia do UKE. Nie dotyczy to przypadku, w którym szef urzędu wezwał przedsiębiorcę do uzupełnienia wniosku o wpis do rejestru.
– Dokumenty powinny być składane w centrali UKE albo terenowych delegaturach urzędu, właściwych do miejsca prowadzonej lub planowanej działalności – wyjaśnia Paweł Kostrzewa, analityk rynku. – Do rejestru UKE zgodnie z prawem telekomunikacyjnym muszą być wpisywane zarówno firmy zajmujące się świadczeniem za pomocą sieci własnej lub należącej do innego podmiotu usług telekomunikacyjnych, na przykład dostarczania internetu, jak i budujące takie sieci w sposób umożliwiający świadczenie za ich pośrednictwem usług – zastrzega ekspert. Prowadzenie działalności w branży telekomunikacyjnej bez wpisu do rejestru jest wykroczeniem określonym w art. 63 kodeksu wykroczeń i zagrożone karą aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny.

Uwalnianie użytkownika

Samo świadczenie usług telekomunikacyjnych, często związane z budową infrastruktury, jest bardziej korzystne niż jeszcze kilka lat temu. Zgodnie z ustawą z 7 maja 2010 r. o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych (Dz.U. z 2010 r. nr 106, poz. 675) firma telekomunikacyjna ma zapewniony dostęp do nieruchomości, budynków, budowli i infrastruktury teletechnicznej. Regulacje te zastąpiły m.in. nieprecyzyjne przepisy art. 140–141 p.t., w praktyce niedające telekomom swobodnego dostępu do użytkowników końcowych. Im z kolei nie dawały możliwości wyboru dostawcy usług telekomunikacyjnych. Doprowadziło to do sytuacji, w której wielu użytkowników końcowych miało dostęp zaledwie do jednego dostawcy usług świadczonych w technologii przewodowej. Takie rozwiązania nie tylko ograniczały swobodę świadczenia usług telekomunikacyjnych, lecz także wpływały na swobodę konkurencji na rynku telekomunikacyjnym, co przełożyło się w ostatnich latach na znaczący wzrost dynamiki tzw. usług DTH (satelitarnej telewizji cyfrowej).
W praktyce przed 2010 rokiem głównie właściciele lub zarządcy nieruchomości i budynków, a nie użytkownicy lokali i faktyczni odbiorcy usług telekomunikacyjnych, decydowali o tym, jakie usługi telekomunikacyjne będą dostępne w danej lokalizacji. Dodatkowo przedsiębiorcy telekomunikacyjni byli zmuszani do płacenia za korzystanie z tych nieruchomości i budynków: wnosili opłaty za instalowanie i eksploatowanie sieci i urządzeń telekomunikacyjnych, które miały zapewnić mieszkańcom dostęp do oferowanych przez nich usług. Prawo telekomunikacyjne nie regulowało także dostępu do infrastruktury teletechnicznej ani sytuacji, gdy do danego budynku nie można było doprowadzić kolejnych kabli telekomunikacyjnych. Skutkowało to mniejszą dostępnością oferty usług telekomunikacyjnych świadczonych w technologii przewodowej.

Wspólne włókno

Obecnie, zgodnie z art. 30– –36 ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych, właściciele i zarządcy nieruchomości i budynków są zobowiązani zapewnić przedsiębiorcom telekomunikacyjnym dostęp do ich budynków i możliwość instalowania własnych sieci czy urządzeń telekomunikacyjnych.
– Każda osoba mająca tytuł prawny do zajmowanego lokalu w budynku jedno- lub wielorodzinnym może zażądać, aby w jej mieszkaniu zapewniono podłączenie do sieci telekomunikacyjnej, odpowiadające indywidualnym potrzebom – zapewnia Paweł Kostrzewa. – Odbywa się to, niestety, na koszt dostawcy usług telekomunikacyjnych. Firma telekomunikacyjna natomiast nie musi, tak jak to było przed 2010 rokiem, płacić za korzystanie z nieruchomości i budynków, jeżeli ich sieci lub urządzenia zapewnią usługi choćby jednej osobie, mającej jakikolwiek tytuł prawny do lokalu w danym budynku.
Firma telekomunikacyjna będąca właścicielem infrastruktury teletechnicznej jest natomiast zobowiązana do zapewnienia innym przedsiębiorcom możliwości układania w tejże infrastrukturze elementów należącej do nich sieci telekomunikacyjnej. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy taką rozbudowę sieci wykluczają względy techniczne. Gdy nie ma możliwości doprowadzenia do budynku lub ułożenia w infrastrukturze teletechnicznej kolejnego kabla telekomunikacyjnego, firma dysponująca istniejącymi kablami ma obowiązek udostępnienia ich innym przedsiębiorcom telekomunikacyjnym. W szczególności dotyczy to znajdującego się w kablach światłowodowych, mającego właściwości przesyłowe, włókna szklanego.

Ochrona klientów

Jednak to nie wszystkie obowiązki firmy telekomunikacyjnej. Jako dostawca usług ma ona dostęp do wrażliwych danych osobowych. Zgodnie z niedawną nowelizacją prawa telekomunikacyjnego musi, co oczywiste, nie tylko takie dane chronić, lecz także – w przypadku wykrycia ich naruszenia – powiadomić o tym osobę, której taka praktyka dotyczy, a także właściwy do ochrony tego rodzaju wrażliwych danych organ (generalnego inspektora ochrony danych osobowych – GIODO). Naruszeniem takim może być, jak precyzuje ustawa, „przypadkowe lub bezprawne zniszczenie, utrata, zmiana, nieuprawnione ujawnienie lub dostęp do danych osobowych przetwarzanych przez przedsiębiorcę w związku ze świadczeniem publicznie dostępnych danych”.
– W szczególności chodzi o takie nieuprawnione posługiwanie się danymi osobowymi, którego skutkiem może być szkoda majątkowa, ujawnienie tajemnicy bankowej, naruszenie dóbr osobistych lub innej ustawowo chronionej tajemnicy zawodowej – precyzuje Paweł Kostrzewa. Gdy tego rodzaju zdarzenie może mieć niekorzystny wpływ na prawa abonenta lub użytkownika końcowego, dostawca usług telekomunikacyjnych nie później niż w ciągu trzech dni od jego wykryciu powinien zawiadomić zainteresowaną osobę oraz GIODO.

Zawiadomienie o naruszeniu tajemnicy danych osobowych

Zgodnie z art. 174a ust. 7 i 9 prawa telekomunikacyjnego kierowane do osoby zainteresowanej oraz GIODO zawiadomienie o naruszeniu tajemnicy danych osobowych powinno zawierać:

● opis zdarzenia i jego charakteru,

● dane kontaktowe dostawcy usług telekomunikacyjnych,

● informację o zalecanych środkach mających na celu złagodzenie niekorzystnych skutków naruszenia bazy danych osobowych,

● informację o już podjętych przez dostawcę usługi działaniach,

● opis skutków naruszenia oraz proponowanych przez dostawcę usług telekomunikacyjnych środkach naprawczych.

W zawiadomieniu kierowanym do GIODO dodatkowo powinny znaleźć się informacje o zakładanym ryzyku związanym z takim zdarzeniem oraz o poinformowaniu zainteresowanego odbiorcy usługi. Jeśli to ostatnie nie miało miejsca, GIODO w formie decyzji może nałożyć na firmę taki obowiązek. Musi on prowadzić rejestr naruszeń danych osobowych. Wolno mu także zlecić tego rodzaju działanie innemu podmiotowi (art. 174d ust. 2 prawa telekomunikacyjnego).

Jeśli zostały zastosowane odpowiednie techniczne oraz organizacyjne środki ochrony uniemożliwiające odczytanie danych osobowych przez podmiot nieuprawniony, zostały one na przykład zaszyfrowane, firma telekomunikacyjna jest zwolniona z obowiązku zawiadamiania GIODO i osoby, której takie naruszenie dotyczy.

Właściciele i zarządcy nieruchomości i budynków są zobowiązani zapewnić przedsiębiorcom telekomunikacyjnym dostęp do ich budynków i możliwość instalowania własnych sieci czy urządzeń telekomunikacyjnych
OPINIA EKSPERTA

Umowa ma być jasno sformułowana

Prawo telekomunikacyjne zawiera wiele obowiązków dotyczących umowy o świadczenie usług. Przede wszystkim umowa musi być sformułowana jasno, w sposób niebudzący wątpliwości.

Rzadko kiedy podmiot telekomunikacyjny wykonuje wobec odbiorcy jedną, specjalistyczną usługę. Zazwyczaj składa się ona z wielu drobniejszych aktywności, w wyniku których powstaje dostarczany klientowi końcowemu produkt ostateczny. Ustawodawca nakłada na firmę telekomunikacyjną obowiązek wyszczególnienia poszczególnych usług składowych, określenia ich ceny i konkretnych parametrów. Nie jest zatem dozwolone ukrywanie ceny usług składowych pod postacią jednej, najczęściej miesięcznej, opłaty abonamentowej.

Umowa z użytkownikiem musi także zawierać szczegółowy opis usługi telekomunikacyjnej. Nie jest zatem dopuszczalna sprzedaż po prostu dostępu do sieci internetowej. Może ona mieć bowiem zarówno wysoką, jak i niską przepustowość. Szczegółowe parametry mają decydujący wpływ na ocenę poziomu oferowanej usługi. W umowie zatem musi znaleźć się opis zarówno wyrażonej w kb/s szybkości transmisji danych, jak i określenie limitu transferu oraz rodzaju przydzielanych adresów IP. Powinna ona także zawierać opis procedury przejścia na poszczególne opcje usługi telekomunikacyjnej, zarówno jeśli dotyczą obniżenia, jak i podniesienia parametrów. Warto pamiętać, że podpisywana po raz pierwszy umowa z abonentem nie może być zawarta na okres dłuższy niż 24 miesiące.

Prawo telekomunikacyjne nakłada także na dostawcę usługi obowiązki w zakresie wprowadzania zmian do umowy za pomocą środków porozumiewania się na odległość, czyli np. podczas rozmowy telefonicznej. Firma ma obowiązek nie tylko przechowywania nagrania z przeprowadzonej z konsultantem rozmowy, lecz także udostępniania abonentowi jej treści na żądanie. Dostawca usługi jest również zobowiązany do potwierdzenia dokonanych zmian, co do zasady w formie e-mailowej, a na żądanie także pisemnej.