Detroit, amerykańskie miasto-bankrut wyprzedaje muzeum i buduje halę sportową. Władze metropolii wydadzą na tę inwestycję z podatków miejskich ponad czterysta milionów dolarów. Budzi to liczne protesty.

Z ponad czterystu milionów dolarów, 2/3 kosztów ma zostać pokryte z podatków mieszkańców. Nie to jednak wzbudza najwięcej kontrowersji. Przeciwnikom projektu chodzi o to, że powstać ma wątpliwej - ich zdaniem - potrzeby hala sportowa, podczas gdy w Detroit mówi się o konieczności wyprzedaży dzieł sztuki z tamtejszego muzeum, z powodu zapaści finansowej miasta.

Decyzja w sprawie budowy hali zapadła w grudniu zeszłego roku. Mają tam grać hokeiści Red Wings z ligi NHL, ich obecna arena jest przestarzała. Zwolennicy projektu twierdzą, że budowa wpłynie na rozwój lokalnej gospodarki, przyciągnie prywatny biznes i ożywi lokalną społeczność. Ten argument przekonał gubernatora stanu Michigan Rycka Syndera, aby nie przekreślać inwestycji. Zdaniem przeciwników, pieniądze te lepiej wydać np. na policję. Statystyki mówią, że w Detroit jest najwięcej przestępstw w całych Stanach Zjednoczonych.