Adam Struzik, marszałek województwa: problemy finansowe regionu wpłyną na wydawanie euro z nowego budżetu UE. Bez czegoś na wzór bailoutu jako programu pomocowego woj. mazowieckie nie przetrwa.

Mazowsze nie wypłaci w tym roku ponad 220 mln zł janosikowego. Te pieniądze miały trafić do innych województw.

My dokonujemy wpłaty do budżetu państwa. I to Ministerstwo Finansów reguluje transfery subwencji regionalnej do innych województw.
Mam wieloletnie doświadczenia zarówno w dyskusji o janosikowym, jak i algorytmie podziału pieniędzy w NFZ od 2009 r. – gdzie Mazowsze płaci janosikowe bis. Ponad 1,2 mld zł z naszych składek jest transferowane do innych regionów.

Tylko janosikowe odpowiada za problemy Mazowsza?

Obecną sytuację województwa kształtują trzy czynniki: kryzys gospodarczy, błędne założenie nadmiernych wpłat janosikowego, które pożerają nawet do 60 proc. naszych dochodów, oraz niemożliwość planowania z wyprzedzeniem poziomu wzrostu gospodarczego. Janosikowe było skrojone na czasy sukcesu. Wprowadził je w 2004 r. rząd Leszka Millera, kiedy SLD rządziło samodzielnie. Kiedy wzrost gospodarczy był rzędu 5–6 proc., to nikt z płatników nie narzekał. Problemy się zaczęły, gdy nadszedł kryzys i spadek dochodów. Janosikowe jest obecnie systemem dysfunkcjonalnym, który prowadzi do zubożania liderów. System nie dotyka średniaków. Oni mają wręcz lepiej. Gdy zastosuje się ten pseudowyrównawczy mechanizm, ich sytuacja wyraźnie się poprawia. W efekcie Mazowsze ląduje na ostatnim miejscu pod względem inwestycji na głowę mieszkańca, a województwa, które biorą najwięcej janosikowego, lokują się na czele stawki.

Mazowsze nie żyło ponad stan? SLD zarzuca panu zadłużenie regionu na ponad 1,5 mld zł, zadłużenie służby zdrowia i brak planu awaryjnego w zakresie finansów województwa.

Obecne zadłużenie wynika z procesów inwestycyjnych z wykorzystaniem pieniędzy europejskich. To nowoczesny tabor w naszych spółkach kolejowych, inwestycje w ochronie zdrowia, kulturze czy infrastrukturze drogowej, np. most przez Bug za 100 mln zł. Tak więc z jednej strony mamy 1,5 mld zł zadłużenia, a z drugiej – ponad 6 mld zł wpłaconych od 2004 r. na rzecz innych regionów. To czteroletnie dochody własne naszego województwa. Nie byłoby grosza zadłużenia, gdybyśmy nie oddawali lwiej części naszych pieniędzy w ramach systemu wyrównawczego.

Do listy zarzutów wobec pana dopisywany jest Modlin.

To absurdalne. Spółka prawa handlowego Modlin ma czterech wspólników i żadna złotówka z i do budżetu województwa nie wpływa. Projekt jest realizowany z kapitału własnego spółki, pieniędzy unijnych i obligacji, jakie spółka wyemitowała. W biznesplanie dochodzenie do dodatniego wyniku finansowego następowało po 4 latach. Opowiadanie bajek, że zmarnotrawiliśmy pieniądze na budowę lotniska, jest nadużyciem.

Premier Tusk chyba widzi to inaczej. Niedawno stwierdził, że „sprawa lotniska w Modlinie każe nam zastanowić się, jak pracuje samorząd Mazowsza”.

Rozmawiałem o tym z premierem. Ustaliliśmy, że właścicielami spółki nie jest tylko Adam Struzik, ale cztery podmioty publiczne: Agencja Mienia Wojskowego, Przedsiębiorstwo Porty Lotnicze, samorząd województwa i miasto Nowy Dwór Mazowiecki. Obarczanie tylko jednego ze wspólników całym bagażem politycznym jest nieuprawnione. Moja rozmowa z premierem prowadziła do konkluzji, czy jesteśmy w stanie wyegzekwować naprawę od wykonawców. Oczywiście sprawdzamy też, na ile zawiódł nadzór ze strony spółki. Robi to w tej chwili rada nadzorcza. Wkrótce spodziewamy się raportu.

Nie zamierza pan ustąpić?

Nie zamierzam podawać się do dymisji. Ale nie czuję się też przyspawany do krzesła.

Opracował pan plan naprawczy dla Mazowsza?

Trudno mówić o planie naprawczym, kiedy problemy wynikają z obiektywnych przyczyn. Mówimy raczej o planie stabilizacyjnym. Jego podstawowy element to jakaś forma pomocy ze strony państwa na 2013 i 2014 r. Już widać, że janosikowe będzie większe niż w tym roku, bo ok. 670 mln zł. A nie sądzę, by w przyszłym roku nastąpiło aż takie ożywienie, że nasze dochody wzrosną o kolejne 350–400 mln zł. Na razie wystąpiliśmy do ministra finansów o zaniechanie wpłat czterech rat janosikowego. Rozmowy są trudne, ale mamy opinie prawne mówiące, że można taką decyzję podjąć. To by oznaczało, że trzeba byłoby znaleźć w budżecie państwa pieniądze dla tych regionów, które są beneficjentami janosikowego. My też nie jesteśmy bezczynni – już w 2012 r. wprowadziliśmy radykalne, 15-proc. oszczędności. Budując budżet na 2013 r., uzyskaliśmy kolejne 5 proc. oszczędności. Gdybyśmy opierali się tylko na zaniechaniu wypłat janosikowego, bez wprowadzania drakońskich oszczędności, to nawet na pół roku janosikowego by nam nie starczyło.
Podjęliśmy więc decyzję o 10-proc. oszczędnościach w wydatkach bieżących, ograniczeniu inwestycji tylko do tych niezbędnych, których zawieszenie groziłoby karami umownymi i związanymi z wykorzystaniem środków europejskich. Na razie zaplanowaliśmy redukcję budżetu o 120 mln zł, co starczy na lipcową i sierpniową ratę janosikowego. Liczymy na zaniechanie poboru tej daniny przez cztery ostatnie miesiące tego roku lub udzielenie długoterminowej, nisko oprocentowanej pożyczki z budżetu państwa w wysokości co najmniej 220 mln zł. Może też uda się jednorazowo obniżyć nam wpłatę janosikowego, co zdarzyło się już w przeszłości.

Czy w obecnej sytuacji obawia się pan możliwości Mazowsza co do wykorzystania środków unijnych w okresie 2014–2020?

Oczywiście, że się boję. Pieniędzy unijnych będzie mniej, bo teoretycznie jesteśmy bogaci, a pod uwagę bierze się wskaźniki dochodowe regionu bez wpłat janosikowego. Do tej pory mogliśmy liczyć na 15-proc. udział własny przy inwestycjach, a teraz będzie 20-proc. Środków unijnych może być mniej, ale wtedy trzeba coś zrobić z janosikowym. Albo zapewnić większe finansowanie z Unii, ale na to nie zgadza się Bruksela. Unia Europejska nie patrzy na rozwiązania krajowe, np. jaki jest system redystrybucji dochodów, tylko na PKB per capita, który jest najwyższy na Mazowszu.

Wkrótce powstanie szczegółowy raport w sprawie Modlina