W historii Europy mieliśmy wiele ustrojów. Były feudalizm, kapitalizm, socjalizm. W minionych 30 latach w USA i Europie Zachodniej zapanował banksteryzm. Ten ustrój charakteryzuje się gwałtownym wzrostem długu jako mechanizmu zniewalania ludzi. Za pomocą przekazów medialnych kreuje się pożądanie przedmiotów: „Weź kredyt, kup sobie nowy samochód, mieszkanie, wyjedź na wakacje”.
Banksterzy wykreowali społeczne przyzwolenie na masowe zadłużanie się, czemu z chęcią poddały się również firmy i rządy. Podobnie jak „Kapitał” Marksa stworzył teoretyczne podstawy socjalizmu, tak w przypadku banksteryzmu mieliśmy wiele prac, które promowały tę formę funkcjonowania gospodarki. Wielu z tych promotorów dostało Nagrody Nobla z ekonomii.
W socjalizmie stosowano przymus bezpośredni. Po zakończeniu szkoły młody człowiek musiał jechać do pracy do wskazanej mu przez system firmy. W banksteryzmie członkowie zadłużonych gospodarstw domowych muszą pracować tak ciężko, jak niegdyś niewolnicy z Czarnej Afryki, po kilkanaście godzin na dobę, żeby spłacić raty kredytowe. Nie dość, że zadłużenie skazuje ich na katorżniczą pracę, to jeszcze, jeśli dadzą się namówić na kupno mieszkania na kredyt, nie mogą zmienić miejsca zamieszkania, podobnie jak dawniej niewolnicy. Bo mieszkania, które ma obciążoną hipotekę, nie można sprzedać, a jeżeli jest to możliwe, wiąże się z potężnymi stratami. Nie dotyczy to Stanów Zjednoczonych, gdzie banksterzy nie zapewnili sobie takich przepisów i gdzie rynek wtórny nieruchomości funkcjonuje znacznie lepiej niż w Europie. To zresztą bardzo ciekawa obserwacja, bo banksteryzm przybył do Europy z USA, ale Ameryka jest lepiej przystosowana do radzenia sobie z patologiami tego ustroju niż Stary Kontynent.
Banksteryzm jako ustrój, którego fundamentem jest niewolnicze zadłużenie ludzi wobec banksterów, prawie upadł w 2008 r., gdy zbankrutował Lehman Brothers. Ale wtedy banki centralne, które są kontrolowane przez banksterów, podjęły desperacką próbę ratowania ustroju. Próba polegała na tym, że zaczęły one udzielać banksterom pożyczek na 0,5 proc. i kupować od nich różne aktywa po absurdalnie wysokich cenach. To tak, jakby ktoś próbował sprzedać 10-letni samochód wart 5 tys. zł, bo taka jest cena rynkowa, a tu nagle pojawił się bank centralny i zaoferował, że go odkupi po cenie nowego, czyli za 80 tys. zł. Przez kilka lat banksterzy otrzymywali biliony dolarów i euro z banków centralnych na takich właśnie zasadach. To doprowadziło do skrajnych patologii. Żadna cena na rynkach finansowych nie była rynkowa – wszystkie odzwierciedlały napływ bilionów dolarów, euro, funtów i ostatnio jenów do kieszeni banksterów. A ci wcale nie wykorzystywali tych pieniędzy do kredytowania realnej gospodarki, tylko do spekulacji na rynkach aktywów. Dlatego w realnej gospodarce nastała recesja, a na rynkach finansowych spekulacyjna orgia.
To trwało kilka lat, aż skala patologii przeraziła same banki centralne. Bańki spekulacyjne narosły na rynkach obligacji rządowych, akcji, obligacji korporacyjnych, obligacji śmieciowych, nieruchomości, na rynkach instrumentów pochodnych, nawet na rynku kredytów studenckich w USA. Skala tych baniek spekulacyjnych i ich powszechność przerasta wszystko, co do tej pory widział świat. Ich dalsze napędzanie drukiem pieniądza tworzy coraz większe ryzyko krachu systemowego. Musiał więc przyjść moment, kiedy centrum operacyjne banksterów, czyli Bank Rezerw Federalnych, zapowiedziało, że w bliżej niesprecyzowanej perspektywie czasowej może ewentualnie rozważyć ograniczenie skali druku pieniądza, chociaż to wcale nie jest pewne i zależy od wielu czynników. Taka zapowiedź, mglista i warunkowa, wystarczyła, żeby wystraszyć spekulantów i rozpocząć masową wyprzedaż wszystkich aktywów, akcji, obligacji, walut rynków wschodzących, metali. Jeżeli taka mglista zapowiedź powoduje tak dramatyczne zmiany na rynkach finansowych, to co się stanie, kiedy ta decyzja faktycznie zostanie podjęta? Jakie będą straty banksterów, gdy aktywa, którymi się obkupili, finansując to prawie darmowym kredytem, zostaną silnie przecenione? Co będzie, gdy 10-letni samochód trzeba będzie sprzedać za 5 tys., czyli za tyle, ile jest wart, i nie będzie kupującego, który zapłaci absurdalne 80 tys.?
Nic dziwnego, że banksterzy są zawiedzeni i będą próbowali zmusić banki centralne do dalszego drukowania pieniędzy. Trudno przewidzieć, kiedy to się skończy, ale po ostatniej masakrze na rynkach łatwo przewidzieć jak. Całą strefę euro czeka wariant cypryjski.
Fundamentem tego ustroju jest niewolnicze zadłużenie gospodarstw domowych