Bez otwartych funduszy emerytalnych Polska miałaby PKB niższy o 7 proc. To obecnie kwota ok. 120 mld zł – przekonują ekonomiści. Ministerstwo Finansów chce poznać model, który pozwolił to wyliczyć. Spór trwa.
Zmiany w systemie emerytalnym podzieliły środowisko eksperckie. Z jednej strony są zwolennicy dużych zmian w OFE, jak prof. Leokadia Oręziak z SGH czy członek Rady Gospodarczej przy premierze Bogusław Grabowski. Z drugiej organizują się ekonomiści przeciwni daleko idącym rewolucjom. Część z nich prowadzi otwartą wojnę z rządem.
Od kilku dni trwa spór między resortem finansów a dwoma ekonomistami: Januszem Jankowiakiem i Mirosławem Gronickim, którzy przygotowali raport dla konfederacji Lewiatan na temat wpływu OFE na polską gospodarkę. Ich zdaniem, gdyby nie OFE, PKB Polski byłby o 7 proc. niższy (7 proc. PKB to dziś blisko 120 mld zł).
Autorzy raportu przyznają, że koszty istnienia OFE to większy deficyt i dług. Z drugiej strony korzyści to wyższy wzrost PKB i niższa stopa bezrobocia. – To działa tak, jakby budżet stymulował fiskalnie gospodarkę przez wydatki publiczne – mówi Janusz Jankowiak. Obaj ekonomiści doszli do takich wyników dzięki wyliczeniom na specjalnie do tego celu skonstruowanym modelu makroekonomicznym. I tu pojawia się spór. Resort finansów sam szykuje do przeglądu emerytalnego argumenty pokazujące, jakim OFE miały być obciążeniem dla naszej gospodarki. Znalazły się tam m.in. wyliczenia pokazujące, że rentowności naszego długu są z powodu istnienia OFE wyższe o 20–38 pkt bazowych, czyli 0,2 do 0,38 pkt proc. A same koszty obsługi długu były wyższe od momentu powstania OFE o 15 mld zł. Dlatego resort chce, by ekonomiści udostępnili swój model. Jego autorzy – choć wskazują, że raport trafił już na biurko premiera – samego modelu udostępnić nie chcą. Jak podkreśla Janusz Jankowiak, jest on ich intelektualną własnością. Ekonomista zachęca za to resort do przygotowania własnych wyliczeń i deklaruje otwartość w dyskusji i porównywaniu wyników ich badań z rezultatami osiągniętymi przez ministerstwo Jacka Rostowskiego. – My chcemy uświadomić rządowi, że jeśli dojdzie do likwidacji OFE, to kolejna ekipa zlikwiduje system zdefiniowanej składki w ZUS i powrócimy do sytuacji z lat 90. – mówi Jankowiak.
Ministerstwo Finansów nie chce komentować wyników raportu, dopóki nie pozna założeń modelu. – To trudny ekonomiczny problem, który podzielił ekonomistów na dwa obozy. Znamienne jest, że od dłuższego czasu obóz przeciwników OFE się powiększa – mówi główny ekonomista resortu finansów Ludwik Kotecki. Najbardziej widowiskowym przykładem wojny eksperci – rząd jest powołanie KOBE – Komitetu Obywatelskiego do spraw Bezpieczeństwa Emerytalnego. Przewodniczy mu prof. Marian Wiśniewski z Katedry Statystki i Ekonometrii UW. W jego skład wchodzą także były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień czy ekspert Lewiatana Jeremi Mordasewicz. – Niedobrze, że minister finansów jest głównym graczem w tej sprawie, bo ma perspektywę dwu lat, a nie wieloletnią. Chcemy być przeciwwagą w dotarciu do opinii publicznej – tak powstanie komitetu uzasadniał prof. Wiśniewski.
Politycznie kwestia zmian w II filarze wydaje się przesądzona. Pytanie – jak dalece pójdą. Mimo sporów większość ugrupowań nastawia się na głębokie zmiany. Założenia przeglądu emerytalnego mamy poznać na przełomie maja i czerwca. – Wkład Ministerstwa Finansów do przeglądu systemu emerytalnego jest już na ukończeniu. Przegląd powinien zawierać pełen wachlarz propozycji rozwiązań. Wybór ostatecznego wariantu będzie wynikiem konsultacji społecznych, które rozpoczniemy po jego publikacji – zapowiada Ludwik Kotecki.

OFE to nie tylko większy deficyt i dług, lecz także niższe bezrobocie