Wzmożona aktywność banków centralnych na całym świecie w ostatnich tygodniach, wspierających, przynajmniej w założeniu, krajowe gospodarki w walce z kryzysem, jest działaniem, które ekonomia widziała w przeszłości wielokrotnie. Tym, co odróżnia dzisiejsze działania od historycznych, jest jednakże dobór narzędzi. Coraz częściej banki centralne podejmują działania, których nie sposób działać standardowymi i zapowiadają kolejne, jeszcze bardziej radykalne.

Wtorkowe doniesienia dotyczące kolejnej obniżki stóp procentowych w Australii nie zdziwiły wielu ekspertów. Od września 2011 roku zostały obniżone łącznie o 200 pkt bazowych. Szefowie Banku Rezerw w Australii liczą na intensyfikację akcji kredytowej tym bardziej,
że kwietniowe dane dotyczące inflacji (0.4%) zachęcają do zwiększenia ilości pieniądza w obrocie. Zeszłotygodniowa decyzja Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego przekazana ustami Mario Draghiego o obniżeniu stóp procentowych również nie była dla nikogo zaskoczeniem. Posunięcie to było zapowiadane przez wiele tygodni. Wydaje się, że zdając sobie sprawę z ograniczonego oręża, których dysponuje Europejski Bank Centralny w walce z kryzysem, Draghi postanowił eksploatować decyzję o obniżce, dopóki pozwalała pozytywnie wpływać na rynki. Jest jednak jasne, że obniżka stóp o 25 pkt bazowych będzie początkiem kredytowej eksplozji w krajach europejskiej unii walutowej. Mario Draghi zasugerował zatem, że kolejne działania EBC będą podejmowane w przypadku, gdyby dane dotyczące unijnej gospodarki wciąż były niesatysfakcjonujące. Nie wykluczył, że w krajach Eurolandu stopy procentowe spadną do poziomów poniżej 0.00%.

Ewald Nowotny, członek Rady Prezesów EBC, nazwał pomysł dowodem na otwartość debaty w EBC i wątpi, by rozwiązanie to wprowadzić w krótkim okresie. Najważniejsze w tej informacji jest jednakże jej uwiarygodnienie. EBC naprawdę rozważa wprowadzenie takiego rozwiązania. Póki co, zapowiedziano jedynie dokonanie ekspertyz dotyczących konsekwencji takiego posunięcia. Członek zarządu banku,Yves Mersch, podkreślił, że nawet ich wykonanie jest wyzwaniem, ponieważ byłoby to posunięcie bez precedensu w historii światowej gospodarki.

Niestandardowe działania banków centralnych nie są jednak nowością. Jak bowiem nazwać politykę luzowania ilościowego amerykańskiej Rezerwy Federalnej czy rozpoczęte w kwietniu działania Bank of Japan? Wyjątkowe sytuacje wymagają wyjątkowych rozwiązań. Opinia publiczna nie jest obecnie podzielona na przeciwników i zwolenników polityki luzowania ilościowego, lecz na entuzjastów jej intensyfikacji lub stopniowego wygaszania. Wprowadzenie takiego rozwiązania powoli staje się normą. Dlatego propozycja, która wypłynęła z EBC jest powiewem świeżego powietrza, które być może sprawi, że nie dla każdego bankiera z młotkiem każdy problem będzie gwoździem.

Zapowiedzi dotyczące przyszłych działań Europejskiego Banku Centralnego zyskują wobec braku rezultatów dotychczas stosowanych metod interwencji banków centralnych w światową gospodarkę. Umożliwienie ustanowienia negatywnych wartości stóp procentowych otwiera dla banków centralnych drugi koniec skali. Nikt bowiem nie wyklucza, żeby stopy procentowe będą niższe od minimalnie negatywnych i pozostawały na poziomie np. –3.00%. Abstrahując od potencjalnych konsekwencji, szczególnie dla przyszłości banków komercyjnych, powiew świeżości miesza się z okrzykami przerażenia. Jak zwykle zresztą. Niedługo zapewne świat ekonomii podzieli się nie na przeciwników i zwolenników negatywnych stóp procentowych, lecz na entuzjastów i sceptyków ich nieustannego obniżania.

dr Maciej Jędrzejak