Hiszpański rząd, opozycja i związki zawodowe nie zgodziły się na wprowadzenie ujednoliconej umowy o pracę. Propozycję taką złożył Laszlo Andor, komisarz europejski ds. zatrudnienia. Jej celem miałoby być ograniczenie bezrobocia. Rząd twierdzi jednak, że skutki decyzji byłyby odwrotne.

Teraz, w Hiszpanii, obowiązują 33 różne umowy o pracę. Zwykle zawierane są umowy czasowe, jedynie co 12. dotyczy stałego zatrudnienia. Zdaniem Brukseli, wprowadzenie ujednoliconej, bezterminowej umowy dla wszystkich, skończyłoby z podziałem na pracowników I i II kategorii i zachęciłoby pracodawców do zatrudniania.

„Swego czasu analizowaliśmy ten typ umowy o pracę i nie jest on zgodny ani z obowiązującym prawem ani z konstytucją.” - argumentuje minister pracy Fatima Baniez.
Zwalnianemu ze stałej pracy przysługuje w Hiszpanii odszkodowanie. Tego prawa pozbawieni są pozostali zatrudnieni. Ujednolicenie umów oznaczałoby rezygnację z odszkodowań, bo państwa nie byłoby stać na ich wypłaty. Na to zaś nie godzą się ani związki zawodowe, ani partie polityczne.