Rozmowy będą trudne, ale są szanse na porozumienie w sprawie unijnego budżetu. Takie opinie można usłyszeć w Brukseli. Dziś (o 15.00) spotykają się europejscy liderzy, którzy spróbują uzgodnić poziom wydatków Wspólnoty w latach 2014-2020.

Poprzednia próba, w listopadzie, zakończyła się fiaskiem. Różnice zdań wciąż pozostały, ale nie są one tak duże. Hugo Brady (czyt.: hjugo brejdi) ekspert londyńskiego instytutu badawczego Centre for European Reform (czyt.: senter for juropijan riform) uważa ponadto, że unijni liderzy mają świadomość, że jeśli teraz nie uzgodnią wydatków, to później będzie jeszcze gorzej.

"Przywódcy będą chcieli doprowadzić do porozumienia, nawet gdyby miałoby ono zapaść o piątej nad ranem. Jeśli nie uda się to na tym szczycie miną miesiące zanim podjęta zostanie kolejna próba. Sytuacja będzie jeszcze gorsza niż obecnie, bo niektórzy przywódcy już szykują się do wyborów" - skomentował w rozmowie z Polskim Radiem londyński ekspert.

Zbliżające się wybory we Włoszech i w Niemczech sprawią, że te kraje usztywnią stanowiska i dlatego o porozumienie później będzie jeszcze trudniej. "To oczywiście nie będzie koniec świata, ale sygnał będzie taki, że Unia znowu jest w kryzysie" - dodał ekspert.

Na pewno unijni liderzy będą musieli się porozumieć w sprawie wysokości cięć, bo to że one będą, jest pewne. Mówi się, że od 15 do 30 miliardów euro, co byłoby spełnieniem żądań Wielkiej Brytanii. Ale jeśli któryś kraj będzie domagał się zwiększenia funduszy w wybranym obszarze - na przykład Francja w rolnictwie, wtedy będą konieczne kolejne cięcia. Do ustalenia pozostaje gdzie i o ile.