Na poręczeniach i gwarancjach rząd zarabia więcej, niż na nie wydaje. Na razie. W przyszłości podatnicy mogą za to zapłacić - pisze "Puls Biznesu".

Polski rząd z roku na rok coraz odważniej udziela gwarancji i poręczeń. Cztery lata temu skarb państwa zabezpieczał różnym instytucjom transakcje za 31 miliardów złotych. Obecnie kwota udzielonych poręczeń i gwarancji przekracza już 100 miliardów złotych. W większości są to gwarancje i poręczenia pod inwestycje związane z dużymi inwestycjami publicznymi.

Wykorzystując pieniądze podatników, rząd wchodzi w rolę firmy ubezpieczeniowej. Żyruje inwestorom zaciągane przez nich długi, biorąc część ryzyka na siebie. Gdyby inwestor miał w przyszłości problem ze spłatą zobowiązania, kwota zostanie spłacona przez państwo z podatków.

Na razie rząd prowadzi ten "ubezpieczeniowy biznes" z dużym sukcesem. Wydatki z tytułu gwarancji i poręczeń skarbu państwa w ostatnich latach wynoszą kilka milionów złotych rocznie. Za gwarancję lub poręczenie państwa trzeba jednak zapłacić. Tylko w 2011 roku rząd zarobił w ten sposób ponad 27 milionów złotych, czyli o 21 milionów więcej, niż musiał wydać na spłatę podżyrowanych długów.

"Puls Biznesu" zauważa jednak, że istnieje ryzyko, że ten ubezpieczeniowy biznes będzie się rządowi stopniowo psuł, czyli kwota wydatków z tytułu poręczeń i gwarancji będzie rosła.