Polska delegacja wróciła z Dubaju, gdzie zakończyła się debata o zmianach w Międzynarodowych Regulacjach Telekomunikacyjnych (ITR). Polska nie podpisała dokumentu, bo niektóre jego zapisy wciąż budzą wątpliwości - powiedział w sobotę minister administracji i cyfryzacji Michał Boni.

Przyjęte na Światowej Konferencji Międzynarodowej Telekomunikacji (WCIT-12 - World Conference on International Telecommunications) w Dubaju nowe Międzynarodowe Regulacje Telekomunikacyjne (ITR - Internetional Telecommunication Regulations) zostały w piątek podpisane przez delegatów 89 państw. Grupa 55 krajów, w tym Polska, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Szwecja, sprzeciwiła się podpisaniu dokumentów.

Jak powiedział w sobotę Boni, chodzi tu między innymi o sprawy dotyczące technicznego bezpieczeństwa infrastruktury internetowej czy walki z niezamawianą korespondencją, tzw. spamem. Te zapisy są według niego groźne i w przyszłości mogą stanowić podstawy do kontroli internetu przez rządy, choć nie odnoszą się bezpośrednio do kontroli ruchu internetowego czy treści publikowanych w sieci. Boni dodał, że przyjęty na konferencji tekst regulacji jest nieprecyzyjny i budzi zbyt duże wątpliwości interpretacji.

Minister podkreślił jednak, że mimo iż Polska nie podpisała umowy, być może w przyszłości przystąpi do traktatu.

"W najbliższych tygodniach będziemy przedstawiać dokument opinii publicznej i zobaczymy, jakie są reakcje" - wyjaśnił Boni, dodając, że na decyzję o podpisaniu umowy Polska ma jeszcze dużo czasu, bo traktat wchodzi w życie dopiero 1 stycznia 2015 roku. "Proszę pamiętać, że te regulacje dotyczą całego świata, a dyrektywy i prawo unijne i tak większość tych spraw regulują, więc nie ponosimy żadnej straty (związanej z brakiem akceptacji przez Polskę nowych ITR - PAP). Jeśli okaże się, że będzie społeczna akceptacja dla podpisania tego dokumentu, to kiedyś możemy do niego przystąpić" - podkreślił.

Przed ostateczną decyzją, czy Polska przystąpi do ITR, minister chce także sprawdzić, czy zapisy są całkowicie zgodne z prawem krajowym i unijnym. Podobne stanowisko mają - według MAC - inne kraje, które wstrzymały się z akceptacją dokumentu.

Dyskusja na temat zmian w Międzynarodowych Regulacjach Telekomunikacyjnych trwała w Dubaju od 3 do 14 grudnia. Jeszcze w czwartek minister Boni informował, że większość kontrowersyjnych zapisów zniknęła z proponowanego tekstu dokumentów. Jednak, jak podało tego samego dnia Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, "w trakcie debaty plenarnej stało się jasne, że poszczególne państwa mają bardzo różne wizje brzmienia poszczególnych zapisów. () Część nadal proponowała zapisy, które mogłyby być zinterpretowane jako dotyczące internetu".

ITR to dokumenty o randze umowy międzynarodowej, która precyzuje, w jaki sposób i według jakich zasad powinny być świadczone międzynarodowe usługi telekomunikacyjne. Wprowadzeniu do ITR jakichkolwiek zmian, związanych z zarządzaniem internetem, Polska sprzeciwiała się od pierwszych dni obrad w Dubaju.